Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2017, 19:20   #5
liliel
 
liliel's Avatar
 
Reputacja: 1 liliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputacjęliliel ma wspaniałą reputację
Dwa dni. Tyle mieli pozostać w Al'Geif.
Nie żeby Zahiji dokądś się spieszyło. Upodobała sobie jedną palarnię opium i tam się rozgościła. Nie, nie tę samą w której za okazaniem tajnego hasła dostąpili spotkania z szejkiem. Inną. Bardziej obskurną i anonimową.
Wiedźma raczyła się opium a opium raczyło się wiedźmą. Ni to spali ni byli na jawie, splątani w uścisku ciała i dymu, fantazji i rzeczywistości.
Wiedźma czekając aż upłynie czas odkryła coś ciekawego. Nie śmierdziała groszem. Banał, do którego nie przykładała zbytniej wagi nagle został odkryty i wyniesiony do rangi spraw istotnych. Owszem, umiliła sobie wolne dni fajką wodną ale już nie smagłym od słońca, natartym olejkami niewolnikiem.

Była nawet trochę zła z tego powodu, a może była zła na coś całkiem innego, o czym nie chciała zbyt dużo myśleć. Fakt pozostał jednak faktem, że smagły niewolnik poszedł na piętro z kimś innym a Zahija tylko odprowadziła go wzrokiem.
Wtedy dosiadł się do niej wielki jak drzewo Thoer. W pierwszej chwili myślała, że to Ianus. Ale nie, byli tylko podobnie ubrani, mieli podobny kolor włosów i zarost. Tamten nazywał się... inaczej. Khajun raczy wiedzieć jak, Zahija zapomniała jego imienia po drugim dzbanie wina, który im zakupił. Ładnie gadał. Śpiewnie. I był zabawny. Miał mocne umięśnione ramiona wytrawanego wojownika, zadbaną broń i czyste sandały. Nie było go niestety stać na smagłą od słońca, natartą olejkami niewolnicę, co za ironia.

Rankiem dnia trzeciego w miejsce wyznaczone do wyjazdu dotarła Zahija jako ostatnia. Wlokła się pieszo, ciągnąć za uzdę swą urodziwą klacz. Nie szła sama a z towarzyszem przewyższającym ją o dwie głowy.
Śmiali się. Nadal pachnieli winem i nieprzespaną nocą.
Pożegnała go wylewnie, jakby znali się od dawna. Uchyliła rąbek czarnych woali. Szepty i dźwięk pocałunku zagłuszały grzechoczące wisiorki. Thoer pomógł jej wsiąść na koń i odszedł w swoją stronę. Dwa razy się za nią obrócił ale wiedźma już nie patrzyła. Spoglądała w oczy kolejno starym i nowym towarzyszom podróży. Jej oczy błyszczały od rozbawienia i było to na tyle do wiedźmy niepodobne, że na swój sposób upiorne.
Przetłumaczyła słowa siwowłosego wypowiedziane po rusanamańsku.
- Przyjmuję cię na usługi - odparła piratowi lekkim tonem. - Jestem Zahija.
 

Ostatnio edytowane przez liliel : 14-11-2017 o 19:25.
liliel jest offline