Dwa dni. Tyle mieli pozostać w Al'Geif.
Nie żeby Zahiji dokądś się spieszyło. Upodobała sobie jedną palarnię opium i tam się rozgościła. Nie, nie tę samą w której za okazaniem tajnego hasła dostąpili spotkania z szejkiem. Inną. Bardziej obskurną i anonimową.
Wiedźma raczyła się opium a opium raczyło się wiedźmą. Ni to spali ni byli na jawie, splątani w uścisku ciała i dymu, fantazji i rzeczywistości.
Wiedźma czekając aż upłynie czas odkryła coś ciekawego. Nie śmierdziała groszem. Banał, do którego nie przykładała zbytniej wagi nagle został odkryty i wyniesiony do rangi spraw istotnych. Owszem, umiliła sobie wolne dni fajką wodną ale już nie smagłym od słońca, natartym olejkami niewolnikiem.
Była nawet trochę zła z tego powodu, a może była zła na coś całkiem innego, o czym nie chciała zbyt dużo myśleć. Fakt pozostał jednak faktem, że smagły niewolnik poszedł na piętro z kimś innym a Zahija tylko odprowadziła go wzrokiem.
Wtedy dosiadł się do niej wielki jak drzewo Thoer. W pierwszej chwili myślała, że to Ianus. Ale nie, byli tylko podobnie ubrani, mieli podobny kolor włosów i zarost. Tamten nazywał się... inaczej. Khajun raczy wiedzieć jak, Zahija zapomniała jego imienia po drugim dzbanie wina, który im zakupił. Ładnie gadał. Śpiewnie. I był zabawny. Miał mocne umięśnione ramiona wytrawanego wojownika, zadbaną broń i czyste sandały. Nie było go niestety stać na smagłą od słońca, natartą olejkami niewolnicę, co za ironia.
Rankiem dnia trzeciego w miejsce wyznaczone do wyjazdu dotarła Zahija jako ostatnia. Wlokła się pieszo, ciągnąć za uzdę swą urodziwą klacz. Nie szła sama a z towarzyszem przewyższającym ją o dwie głowy.
Śmiali się. Nadal pachnieli winem i nieprzespaną nocą.
Pożegnała go wylewnie, jakby znali się od dawna. Uchyliła rąbek czarnych woali. Szepty i dźwięk pocałunku zagłuszały grzechoczące wisiorki. Thoer pomógł jej wsiąść na koń i odszedł w swoją stronę. Dwa razy się za nią obrócił ale wiedźma już nie patrzyła. Spoglądała w oczy kolejno starym i nowym towarzyszom podróży. Jej oczy błyszczały od rozbawienia i było to na tyle do wiedźmy niepodobne, że na swój sposób upiorne.
Przetłumaczyła słowa siwowłosego wypowiedziane po rusanamańsku.
- Przyjmuję cię na usługi - odparła piratowi lekkim tonem. - Jestem Zahija.
Ostatnio edytowane przez liliel : 14-11-2017 o 19:25.
|