- No wreszcie ruszyliście dupy! - Harpia wyszczerzyła kiełki do Grzmota i Olafa - Już myślałam, że cały ten kurnik muszę oczyścić sama, hahahaha! - Zaśmiała się głośno, sięgając po swój łuk. Dzięki magii jej uszkodzony nadgarstek, palce, i pokancerowana twarz zagoiły się w kilka chwil. Była więc gotowa do dalszej rozróby.
Podobnie zresztą jak Olaf, który już pobiegł na kolejną bitkę, do tego zwymyślając Grzmotowi.
- Sam żeś cipa pokurczu! - Odkrzyknęła za nim wesołym tonem, po czym zwróciła się do "Opiekuna" - Lepiej trzymaj się za nami.
Ryfui nałożyła strzałę na cięciwę, i spojrzała na Grzmota.
- To co, lejemy? - Mrugnęła. Ruch: Bieg za pozostałymi na bitkę, w pomieszczeniu przesuwa się od razu w bok, by mieć czyste pole ostrzału na tego starego Goblina-łucznika
__________________ "Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD |