Wątek: Dwie drogi
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-06-2007, 14:59   #114
denis
 
Reputacja: 1 denis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwudenis jest godny podziwu
Męzczyzne który trzymał ławe pobladł i osunał się bez siły na ziemie . Najwyrazniej wuidok Kapłna spowodował ze odeszły mu wszytskie siły ... dla Krasnoluda ząs widak wyzwolił fale energii ...
Chwycił za topór i ruszył na Akolite z głosnym krzykiem ... Jednak po trzch krokach zatrzymał cios topora ...najwyrazniej był z tych dla których uderzyc bezbronnego boło niehonorowe ...
Akolita zdawał się nie widziec nic dziwnego ani w saoim wygladzie , alni w wygladzie pokoju ...
Słowa Gleina oraz reakcja Gastona spowodowały ze szerzej otworzył oczy ...
„Kochani ... kładzcie się spac ... nie czas na szalenstwo , krew i chaos . Poki noc jeszcze czas odpoczac ...
jutro czeka nas kolejny dzien ...” Jego słowa z trudem przeciskały się przez skecone gardło ..

Tymczasem w sali zapanowała jeszcze wieksza nerwowosc , jeżeli nie panika ...
Kilkanascie osob rzuciło się w popłochu do drzwi wyjscioweych , jednak te stawiły wyrazny opor zatrzymujac uciekinierów ... Płacz dziecka stawał się nie do wytrzymania ... a ludzie , jakby zatruci czyms w powietrzu słaniali się na nogach ...
„ Ratunku „ – ludzie krzyczeli w narastajacej panice
„Chaos „ - ktos krzyknął nim nogi odmowiły mi posłuszenstwa ...
„Na bogow „ krzyczał jakis efl który obficie krwawił a nosa ...

Wszyscy w swiatyni czuli ze siły nienaturlanie uciekaja z ich ciał ...jakby jakas trucizna wdzierała się w ( wownierz w bohaterów ) ich ciała niszczac wszystko ...
Krasnolud który podbiegł do akolity po chwili upadł ... toczac piane zust ...
Gastonowi zakreciło się w głowie ... słyszał tylko krzyk dziecka .... mroczki przed oczami ... z trudem utraymał sie na nogach opierajac o framuge drzwi ...
Glein – czułes ze mimo ze cos wewnatrz walczy z narastajacym osłabieniem wiedziałaes ze opor nie potrwa dłogo ...
Coraz wiecej drobnych ran otwierało się ... czułes lepkosc krwi na plecach ... nodgach , klatce piersioej ...
Niemla siła woli utrzymałes się na nogach ... Twój wzrok spoczoł na płaczacym dziecku ... zauwazyłes na jego policzku krwawa szrame , jakby zadrapanie paznokiecim ... saczyła się z niej ciemnoczerwona krew ...
 
denis jest offline