Emmerich uśmiechnął się paskudnie. Skoro ktoś/coś tam było i wyleźć nie chciało, to trzeba było tego kogoś bądź to coś wywabić.
- Ej, wrzuć tam który do środka granat - nadal trzymał sieć przygotowaną. Jeśli w środku chaty znano staroświatowy zaraz ktoś mógł wybiec. A gdyby nie wybiegł... Zawsze można było groźbę spełnić, choćby i szmatą nasączoną olejem. Sądząc po masakrze jaka się rozegrała w chacie, ktokolwiek tu mieszkał nie będzie już jej potrzebował.