Po dokładnym przyjrzeniu się zwierzęciu Wiktor spostrzegł, że pod skorupą z zakrzepłego błota i krwi znajdowała się nie tylko niegdyś biała sierść ale także obroża z czarnej skóry. Hanzi wyglądał na mocno poranionego – w wielu miejscach widoczne były świeże rany ledwo zakrzepłe z wierzchu. Na oczach dwóch chwatów jedna z nich otworzyła się, gdy pies wycofywał się pod przeciwną krawędź zagrody. Krew pulsując wypływała z rozciętej skóry brudząc sierść i kapiąc na ziemię. Ranny zwierzak nie zawył jednak z bólu, ale śledząc wzrokiem przybyszów warczał wrogo.
Przybyłego Zabójcy Hanzi nie poznał albo Taal raczy wiedzieć co – jego reakcje nie uległy zmianie, warczał na każdy ruch tak człowieka jak i psa.
Spod frontowych drzwi dobiegała wciąż jedynie cisza.