Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-06-2007, 17:00   #3
Julian
 
Julian's Avatar
 
Reputacja: 1 Julian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie cośJulian ma w sobie coś
Tek jak zwykle siedział przy swoim biurku. Wyglądał na młodego i taki też był, liczył sobie około dwudziestu wiosen. Ubrany był w czarne spodnie z jakiegoś dziwnego, szorstkiego materiału, i pomarańczową chustę, zakrywającą całą jego lewą rękę, luźno zwisającą z jego barku. Nie miał na sobie koszuli, co odsłaniało jego umięśnione tors, i prawą rękę. Był chorobliwie blady, prawie że biały, a jego długie, opadające luźno na ramiona włosy były równie jasne. Właściwie wyglądał jakby wyszedł z kostnicy. Oczami których białe tęczówki były ledwie odróżnialne od reszty oka wpatrywał się w jakiś nieokreślony punkt przed sobą.
Jego twarz była poważna, zamyślona, w jego przypadku było to rzadkie, zwykle zdarzało się tylko podczas pracy. Zwykle jego młodą, bladą twarz ozdabiał szyderczy uśmieszek.

W pokoju było piekielnie gorąco, ponad 40 stopni. Sam pokój był niewielki, utrzymany w ciepłych - pomarańczowych - kolorach.. Cztery ściany, przy jednej wygodne łóżko, koło którego stała szafka a nad nią zawieszone trzy półki, przy drugiej ścianie biurko. Nad łóżkiem było okno przez które do pokoju wpadały promienie słoneczne. Na biurku trzymał lampkę i różne duperele, zwykle coś do jedzenia, jakieś notatki, ciężarki do ćwiczeń, drobne, zwykła się tam też walać szczotka do włosów. W szafce miał ubrania, na półkach trzymał przeróżne rzeczy - butelki z piaskiem, termometr, kilka świeczek, lampkę, wiatraczek, kilka strzykawek, buteleczki z adrenaliną i tym podobne. Na łóżku leżała rozwalona pościel i trochę ciuchów, podobnie na ziemi. Koło biurka stał spory, siedmiolitrowy bukłak wody, który był już do połowy opróżniony.
Pokój nie był wyjątkowy. Oczywiście mógłby sobie zażyczyć, tak jak niektórzy, pokój większy niż domy niektórych ludzi, z ogromną ilością piasku, egzotycznymi roślinami i masą innych bajerów, ale po co? Żeby piach mu właził do dupy jak tylko sobie siądzie na ziemi?

Wtem z głośników dobiegł do niego znajomy głos. Słowa też były mu już znajome, około miesiąc temu też go wzywali. Ale lista osób... Nie tylko jego imię się powtórzyło. Kate? Czy to ta Kate? "Chyba zwariowali." Pomyślał. Nie żywił zbyt ciepłych uczyć do Kate, tym bardziej po tym co się stało na poprzedniej wyprawie.
Cóż, czy tego chciał czy nie, musiał iść i się zameldować, nawet jeśli miałby wykonywać misję z całkowicie niekompetentną grupą. Właściwie to nie miał ochoty pakować się w następną wyprawę tak szybko, ale nie było innego wyjścia. Podszedł do szafki z której wyciągnął ciemno-czerwoną, aksamitną koszulę i włożył ją na siebie. Sięgnął na biurko z którego wziął pomarańczową chustę, podobną do tej na jego ramieniu lecz mniejszą i zawiązał ją sobie na twarzy, tak aby zakrywała wszystko poniżej jego oczu.

Wyszedł i skierował się do pokoju odpraw.
 
__________________
Watch your back,
shoot straight,
conserve ammo,
and never, ever, cut a deal with a dragon.
Julian jest offline