Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-11-2017, 15:15   #22
Tabasa
 
Tabasa's Avatar
 
Reputacja: 1 Tabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputacjęTabasa ma wspaniałą reputację
Bela Dustermann z odrazą spojrzał na Kovasha, jednak nie skomentował zachowania Kislevity. Wymienił jedynie spojrzania z Bertrandem, zniesmaczony manierami gościa i przeszedł do odpowiedzi na pytania.
- Julianne ma osiemnaście lat. Jest bardzo uczynną i spokojną dziewczyną. Wszyscy w mieście za nią przepadają. - Spojrzał na Kaspara, po czym przeniósł wzrok na Vitaliya i Kastora. - Ludzie gadają w mieście, że kryjówka tych zbójów znajduje się w lasach na północny-wschód od miasta, ale nie wiem, czy Wil i jego pomocnicy natrafili na nich właśnie tam. Można rozpytać po mieście, niestety, ludzie tutaj mają to do siebie, że dużo gadają, ale prawdy w tym albo tyle, co kot napłakał, albo w ogóle. Musicie się rozejrzeć i zdobyć jakieś informacje. Nie wiem, ilu może mieć ludzi, straż żadnego jeszcze nie złapała, bo to są spryciarze - nie zasadzają się na wszystkich podróżnych, tylko na wybranych. Atakują tylko wtedy, kiedy wiedzą, że uda im się okraść delikwenta. Wielu już kupców z roszczeniami tu było u straży, ale tamci tylko rozkładali ręce. Tak to wygląda z tym Kaltblutem... - Szlachcic teatralnie udał, że spluwa za lewe ramię.

Chwilę później wysłuchał Kasji i odpowiedział.
- Ostatnimi czasy nie układało nam się dobrze z Julianne. Odkąd dowiedziałem się, że spotyka się z tym szubrawcem, praktycznie cały czas się kłóciliśmy... I tego dnia, kiedy zamknąłem ją w pokoju nie było inaczej. Bardzo na nią nakrzyczałem i wymierzyłem policzek. - Bela westchnął ciężko, a jego usta ściągnęły się. Wyglądało na to, że żałował tego, jak traktował córkę. - To był błąd, dlatego chcę, żeby wróciła do domu. Żebym mógł wszystko naprawić. Nie wiem, czy chciałaby zrobić mi na złość. Możliwe, ale to, jak opowiadała o tym zbóju... z takim uczuciem... może rzeczywiście go pokochała i chciała uciec z domu, żeby z nim być. - Szlachcic zawiesił głos na chwilę. - Moja córka zajmowała się katalogowaniem moich zbiorów. Choć nie narzekam na status materialny, jestem handlarzem starych ksiąg. To moja pasja. To też pasja Julianne. Jest bardzo oczytana, w książkach odnajdywała największą przyjemność, dlatego nie miała wielu przyjaciół. Z tego, co wiem, jej najlepszą przyjaciółką jest taka jedna aptekarka... - Bela zamyślił się.
- Annike Werner. - Wtrącił chłodnym tonem Bertrand.
- Tak, właśnie. Annike Werner. Pracuje w aptece na Neumannstraße, to niedaleko rynku. Może ona będzie mieć jakieś dodatkowe informacje... może Julianne jej się zwierzała i będzie wiedzieć coś, czego ja nie wiedziałem... I to chyba wszystko, co mam wam do powiedzenia.
Macie jakieś tropy, więc je sprawdźcie i zajmijcie się sprowadzeniem Julianne do domu. Wierzę, że mnie nie zawiedziecie.


Skinął na Bertranda palcem, a wielki mężczyzna odwrócił się w stronę kredensu, o który stał oparty i z jednej z szuflad wyciągnął sześć mieszków, w których pobrzękiwały monety. Rozdał po jednym wszystkim po drugiej stronie biurka.
- Jak mówiłem, dziesięć koron zaliczki. Drugie dziesięć po doprowadzeniu mojej córki do domu. Bertrand odprowadzi was do drzwi.
- Zapraszam - powiedział łysy.
Zabrali więc mieszki i ruszyli za ochroniarzem Dustermanna. Gdy wyszli przed dom, Bertrand rzucił oschle.
- Będę codziennie wieczorem u Gorzałków, żebyście zdali mi raport z tego, jak przebiegają poszukiwania. Mam nadzieję, że szybko ją znajdziecie.
Po tych słowach mężczyzna zatrzasnął im drzwi przed nosem i zamknął je na klucz. Ruszyli więc do bramy wyjściowej - na błękitnym niebie przygrzewające przyjemnie słońce było niemal w zenicie, mieli więc dużo czasu, by jeszcze dzisiaj spróbować się czegoś dowiedzieć.

 
Tabasa jest offline