Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-11-2017, 19:34   #233
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Black 0

Padre zapał fiolkę z CZ i z rozmachem roztarł go na pancerzu. A chwilę później strzelił do czającego się ufoka.

Black 0 wymierzył i strzelił w skaczącą na niego małą poczwarę. Karabin trafił i triplet wojskowych pocisków zmasakrował ciało nie większe od domowego kota. Koło Parcha przeleciały jednak kolejne smugi. Dalej był pod ostrzałem z dżungli. I ostatni z trzech stworków jakie wybiegły na drogę szarpał już go szponami.
Złapał stwora za kark i ścisnął. Truchło odrzucił w bok i przypadł do ciężarówki, kryjąc się przed ostrzałem choć z jednej strony. Przeczesywał wzrokiem krzaki szukając strzelca.

Black 0 gołą ręką rozgniótł atakującego go xenos. Ten zaskrzeczał dogorywając i zaczął kurczyć się i zwijać rzucony na spękany asfalt drogi. Ale też to coś śmignęło wokół walczących znowu w tym żółty rozbryzg kwasu znów uderzył w napierśnik Parcha. Na dnie leja coś wybuchło. Jak granat. Zaraz potem coś większego. Jak plastik. Ten drugi wybuch przewalił Black 0 na ziemię i przez moment wyglądało, że pochłonie całą trójkę widoczną na dnie leja. Ale po chwili jednak się uspokoiło a wybuch zaczopował otwór na dnie leja.


Black 4
Czwórka podczepił harpun do szelek na plecach strzelającej saperki.
- Jak dam znak opuszczasz kosiarkę wzdłuż ciała i ja z laską wyciągamy cię jak złotą rybkę. Dajesz mała! - podskoczył w górę i złapał wyciągniętą rękę. Szybko wylazł na górę i złapawszy za linkę harpuna krzyknął - na trzy!

Akcja wydostania się z kanałów poszła całkiem sprawnie. Ruda sierżant pomogła Black 4 wydobyć się z dołu podczas gdy blondynka wciąż przygniatała ołowiem głębię tunelu nie pozwalając xenosom się zbliżyć do wyrwanego kraterem otworu. Potem przyszła kolej na nią i Black 4 razem z sierżant wydobył strzelającą blondynkę na światło dzienne. Ta puściła swoją broń na dno leja i sama zaczęła gmerać przy swoim ekwipunku. - Nie dajcie im tu wejść! - krzyknęła szykując kawałek plastiku do użytku. Xenos sądząc po odgłosach i rozbryzgach wody musiały pruć do otworu na powierzchnię ledwo blondynka przestała strzelać w głąb kanału.

- Bierz się za bombę lalka i spadamy. - zawołał czwórka zmieniając magazynek na nowy, a stary chowając do ładownicy. Po chwili był gotów do odparcia ataku.

- Strzelaj do cholery! - ponagliła go ruda sierżant dając przykład wrzucając w dziurę granat. Dziura rzygnęła strumieniem wody i różnych resztek jakie ściągniętą ponownie przez grawitację opadły zaraz na dno leja. Blond saper przygotowała ładunek i cisnęła go w dziurę.

- Fire in the hole! - krzyknęła i obydwie cofnęły się od przez moment pustego i cichego otworu na dnie leja. Zaraz potem eksplodował on przewracając wszystkich. Dno zdeformowało się i wszyscy i wszystko w leju zaczęli zsuwać się na jego dno. Ale po chwili wszystko stało choć krater zrobił się jeszcze głębszy.

- A ty nazwij mnie jeszcze raz lalka to zobaczysz co znaczy dostać łomot od dziewczyny. - blond saper warknęła do leżącego obok Black 4 i wróciła do wygrzebywania swojej broni z gliniastej ziemi.

- Idź pomóż temu drugiemu. Ja przygotuję samochód. Nie dajcie wejść niczemu do leja póki Dakota nie zdezaktywuje bomby. - rudowłosa saper wciąż musiała być zdenerwowana ale jednak plan realizowała całkiem skrupulatnie. Blondynka wygrzebała swoją broń z dna leja i też ruszyła w górę tyle, że ku bombie.

- Po co te nerwy - odparł pojednawczo Owain aplikując sobie apteczkę - wystarczy że poprosisz i masz załatwione, kotku.
Ruszył pochylony do krawędzi leja.

Black 4 ruszył brnąc w górę gliniastego stoku. Nad koroną leja dostrzegł leżącego Black 0. Zaraz za nim choć nieco w inna stronę poruszała się czerwonowłosa sierżant. Blondynka zaś kucnęła przy bombie otwierając jakiś panel i zaczynając przy nim pracować. Była na tym skupiona i z góry leja widać było jej blond włosy i plecy. Marne były szanse by zdołała sama na czas dostrzec niebezpieczeństwo tak szybkie i skoczne jak te małe xenos których tu wokół było pełno. Rudowłosa sierżant przystanęła na górze leja rozglądając się jak wygląda sytuacja na poziomie gruntu. Do ciężarówki nie miała daleko ale było to “niedaleko” odkrytego terenu.


Black 4 i 0


Kolejna kwaśna flegma trafiła Zciwickiego.
- Kopsnj CZ - zawołał Padre do Czwórki zsuwając się do leja - Oddam przy wypłacie.
- Co z tego będę miał?
- Opokę, za którą będziesz się mógł schować w tym swoim miękkim garniturku.
- Masz.
- A tymczasem skoś trochę krzaków przy tym drzewie ze złamanym konarem. Tam siedzi to gówno.
- Kosiarkę to ma kicia
- mruknął Owian posyłając serię.


- Masz. - Black 4 rzucił Padre niedużą tubkę z czynnikiem zasadowym. Sam wymierzył i wystrzelił w stronę wspomnianego drzewa w dżungli. Efekt był słabo widoczny ale z dżungli trysnęła kolejna struga choć tym razem opadła gdzieś nieszkodliwie na asfalt. Za to gdzieś tam na skraju dżungli jakiś xenos zaczął piszczeć i tarzać się jakby struga kwasu trafiła właśnie jego. Rudowłosa sierżant skorzystała z okazji i przebiegła do szoferki. Chwilę po tym jak trzasnęły drzwiczki szoferki silnik ciężarówki ożył. To zaś jakby wywołało reakcję wśród stworów dotąd kryjących się w dżungli. - Cholera! Zaczyna się coś dziać! - krzyknął zdenerwowanym głosem zwiadowca. Widział jak jakieś pół setki kroków od niego na drogę wyłażą kolejne xenos. I z jednej strony drogi i z drugiej. Było już po kilka z jednej i z drugiej strony i wciąż wychodziły następne.

- Czas się chyba zwijać panienki
- powiedział Padre - bryka może jechać? Kicia jak atomówka?

- To nie jest atomówka. I przestań się spoufalać jeden z drugim. Bo się pogniewamy. - warknęła blondynka skoncentrowana na pracy przy panelu bomby. Ruda sierżant nie odpowiedziała za to dość wymowny był ruch ciężarówki. Odjechała kawałek i zawróciła w poprzek drogi zaczynają się zbliżać do leja tyłem. Dał się słyszeć charakterystyczny brzęczyk ostrzegający przed cofającym pojazdem.

- Nadchodzą! - krzyknął Black 4 i otworzył ogień z karabinka. Miał do czego strzelać. Xenos zaczęły biec wzdłuż drogi a kolejne wyskakiwały z pobocza dżungli. Nagle cała okolica zaroiła się od xenos. Na ciężarówkę i asfalt spadły zaś kolejne wypalające je plamy kwasu.

- Masz ważniejsze problemy w życiu niż nasz spoufalanie, kiciu - odpał Padre - Skończyłaś?

- Ty Zcivicki jesteś jednym z tych typów którzy nie rozumieją po dobroci co? Trzeba cię trzepnąć byś wiedział co i kto do ciebie mówi co? - saper pokręciła blond głową wyraźnie wkurzonym tonem. Ruchy miała szybkie i sprawne ale nadciągające xenos były jeszcze szybsze. W tym czasie rudowłosa sierżant zatrzymała ciężarówkę przy krawędzi leja.

https://cdna.artstation.com/p/assets...jpg?1473828501

Silnik sapnął i zwolnił na jałowych obrotach. Jakiś mechanizm zaczął rozwijać się przez długość paki ciężarówki i osuwać z niej na dno leja. Xenosom to absolutnie nie przeszkadzało w napieraniu na garstkę ludzi. - O kurwa! - syknął Black 4 gdy kwas rozbryzgł mu się na napierśniku. Zaczął szybko szukać ostatni pakiet zasadowy na takie okazji jaki para Parchów miała. W tym czasie xenos wskakiwały już na szoferkę ciężarówki a od dwójki Parchów dzieliło ich kilkanaście ostatnich kroków.

- Nie utrzymamy się - krzyknął Padre - wszyscy do ciężarówki i spieprzamy.
Jednym skokiem znalazł się przy ciężarówce i oczyścił ją z ufoków.
Owinowi nie trzeba było powtarzać.
 
Mike jest offline