- To ty! - fuknęła na czarodzieja Luna gdy już doszła do siebie po szoku związanym ze zniknięciem tej paskudnej kuli. Nie miała się nawet kiedy ucieszyć z odnalezienia Gir, a ci już ich przepytywali. Skierowała na brodacza oskarżycielski palec. -
To ty zabrałeś królewiątka z twierdzy. I po co? Żeby umarły same, bez rodziców, przerażone i w ciemnościach... przynajmniej książę. Brrrr... Te podziemia od wieży z posągiem tej waszej Pani Losu były okropne, tyle szkieletów... Wziąć dzieciaki i zostawić, to takie... ludzkie! - prychała oburzona niziołka, nie zwracając uwagi na pytania maga. Dopiero po chwili dotarły do niej słowa zwiadowcy. Czyżby pozostawiony w przyszłości ork poszedł po rozum do głowy i wrócił się tutaj z kulą?!