Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-11-2017, 19:36   #25
Kenshi
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
Właściwie nie skupiał się zbytnio nad tym płaczem ojca nad rozlanym mlekiem. Walnął nieposłuszną córkę? Dobrze, w Kislevie robiło się tak samo, bo hierarchia rodziny była z góry ustalona. Tyle tylko, że gdyby Vitaliy miał córkę, ta nigdy nie śmiałaby mu się nawet przeciwstawić. Kwestia wychowania i silnej ręki - dzieciak musiał znać swoje miejsce. Jak widać Dustermann nie radził sobie w tych tematach zbytnio, skoro dzieweczka mu uciekła do jakiegoś rozbójnika. Jakby przywalił tyle, ile trzeba, żeby się ruszyć nie mogła, to by i nie uciekła. W sumie to i dobrze, bo przynajmniej będzie dobra okazja do zarobku.

Kozak przez chwilę się zastanawiał, dlaczego szlachetka chce wynająć ich, zamiast zaciągnąć do sprawy straż miejską, ale z opowieści Dustermanna wynikało, że to były barany, co sobie z najprostszą sprawą nie potrafią poradzić. W sumie nie było się co dziwować - w małych miastach, tak jak i w Kislevie, tak i tu różne sprawy zamiatano pod dywanik rządzącego. Dlatego musieli się tym zająć mężczyźni. Dlatego wszelcy panowie i panie od miecza mieli z czego żyć.

Nie podobało mu się traktowanie Bertranda. Co on, kurwa? Myślał, że jak jest wielki, łysy i jakiś chujec mu oko wydłubał, to Vitaliy będzie się go bał? Takiego wała. Nie z takimi kozak sobie radził i obiecywał sobie, że jak tamten cały czas będzie ich traktował z góry, to mu jebnie. Najpierw z liścia, na odmułkę, a jak łysy będzie kozaczył, to się to załatwi w inny sposób. Nie cierpiał gości, którzy uważali się za lepszych. Od razu stawał kolcami i miał ochotę pokazać takiemu, gdzie jego miejsce.

Dopił resztę wina, odstawił pustą butelkę i przyjął mieszek. Policzył pieniądze, bo na pewno nie dałby się ojebać jakiemuś imperialnemu szlachciurze. Na szczęście diengi się zgadzały, więc można było działać. Gdy Bertrand zatrzasnął za nimi drzwi, kozak jeszcze walnął w nie z łokcia, tak, żeby pokazać swoje niezadowolenie z metod tego gnojka.

Wysłuchawszy Kaspara, skinął głową, zupełnie ignorując Maxa.
- Ja idę rozmówić się z tą aptekarką. Jak kto chce iść ze mną, droga wolna. Spotkajmy się później wszyscy w gospodzie tych niziołków.
Po tych słowach ruszył przed siebie, zagadując napotkanych przechodniów o aptekę na nojberg sztrase, czy jak to tam szło.
 
__________________
[i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i]

Ostatnio edytowane przez Kenshi : 19-11-2017 o 19:54. Powód: Kosmetyka ;).
Kenshi jest offline