Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-11-2017, 21:07   #32
pi0t
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Nastał świt, a wraz z nim większość towarzyszy zaczęła krzątać się i zbierać do drogi. Hałasami zbudzili strażnika pól. Ludo nie był zbyt zadowolony, dla niego pora była jeszcze zbyt wczesna, a słońce świeciło zbyt słabo. Po co się spieszyć, skoro można do południa posiedzieć w suchym i ciepłym obejściu? Z drugiej strony brzuch domagał się jedzenia. Niziołek przeciągnął się leniwie, wstał i zebrał ubiór, który pozostawił na noc do wyschnięcia. Podrapał się po czuprynie, przetarł oczy i w czasie gdy reszta dbała o zwierzęta on postanowił zadbać o nich. Dopił więc swój bladosz Marienburgski. Następnie bez pytania kogokolwiek o zdanie, sukcesywnie przetrząsał wszystkie torby szukając jadła, z którego można było by przyrządzić śniadanie. Gdyby nie przygoda ze zjawą najpewniej rozstawił by wnyki lub potrzaski licząc na jakaś zdobycz. Może udałoby się pułapkę na raki zrobić, albo poszukać gniazd dzikiego ptactwa i jakieś jajka im podebrać. Niestety nikt o tym nie pomyślał. Śniadanie było więc dość skromne, ale treściwe. Nikt nie może odejść od stołu gdy Ludu dba o kociołek. Kociołek, który po posiłku pośpiesznie obmył w rzece.

***

Przed południem ruszyli w dalszą drogę. Tempo było tak powolne na tyle, że można było wyskoczyć w krzaki za potrzebą i grupa nie musiała czekać. A niziołka parę razy potrzeba już ganiała… Może to przez piwo, albo ostatnie przemoczenie. Ludo tego nie wiedział, miał za to zamiar wieczorem porządnie wygrzać stopy. Tym czasem, w drodze przez reiklandzki las mijali innych podróżnych, w tym kupców wszelakich. Ludo nosił się zamiarem zakupu jakiegoś trunku, czy świeżego jadła. Ale gdy pęcherz już się uspokoił, to ponownie przysypiał na kucu, który kołysał tak spokojnie i delikatnie. Po męczącej nocy oczy same się kleiły, a może to z pogody? Tak i chyba było, po krótkim spoczynku z nieba lunął obfity deszcz. Co gorsza niedługo potem przez odgłosy ulewy przebijało się dziwne wycie, czy ryki. Nie zwiastowały one nic dobrego.

Widok zwierzoludzi i mutantów mógł zmrozić niejednego podróżnego. Ludo gotów był do ucieczki, nie że się bał. Ale na kucu i koniach byli zdecydowanie szybsi, wystarczyło ich roztrącić i zostawić za plecami. Unikanie niepotrzebnych starć to nie hańba, a zdrowy rozsądek i spokojny żołądek!
Niestety Eckhard spadł z konia, towarzysza się nie porzuca. Więc i Ludo zeskoczył z kuca, zakręcił procą na głową. Gdy ta osiągnęła odpowiednią prędkość wypuścił precyzyjnie pocisk w nadbiegającą mutanta z okiem wyrastający mu z czoła. Ludzie, często nie doceniają niziołków i ich proce. Myślą, że to zabawki dla dzieci, do czasu aż pocisk rozbije im czerepy, wybije oko, albo złamie kość.
Ludo kręcił pociskami i miotał nimi raz po raz. W duchu liczył, że wrogowie uciekną jeśli spotkają się ze zdecydowanym oporem, bólem i cierpieniem. Bandy zombie, choć bezmyślne czasem udawało się przepędzić…

 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline