20-11-2017, 21:24
|
#36 |
|
Tylko obecność wielkiego orka sprawiła, że nie rzucili się sobie nawzajem do gardeł.
Skończyło się paplanie, zaczyna się działanie. Grupa poszukiwaczy w końcu ruszyła z miejsca razem. Na przedzie szedł szaman Weazil wypatrując grypków zwisających ze skalnego sufitu. Gdy znaleźli je w końcu okazały się, ze rosną zbyt wysoko by dosięgnął ich nawet wielki czarny ork. I tym razem, nie przejmując się małymi kuzynami capnął nocnego goblina z włócznią i podniósł go ponad swój łeb, by ten za pomocą włóczni mógł zbierać te całe wampirze kurduple.
Pozostali oprócz Weazila łapali grzyby w locie by ich nie uszkodzić, bo to mogłoby rozwścieczyć Blorka, to z kolei zakończyłoby pewnie żywot niejednego z nich.
Żaden z nich nie śmiał zapytać ile grzybów mieli zebrać, więc plecak wypchany po brzegi powinien wystarczyć. Pełni satysfakcji ruszyli w stronę wyjścia gdy nagle usłyszeli głosy dochodzące od wejścia do jaskini. Jak nic to kurduple!
Weazil stanął naglę jak wryty próbując się skupić, a bystrość jego umysłu podpowiadała mu, że jest ich co najmniej z tuzin. W otwartej walce nie mieli z nimi żadnych szans.
|
| |