Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-11-2017, 21:30   #28
Mira
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 Mira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputacjęMira ma wspaniałą reputację
Przerażona makabrycznym widokiem Alicja uskoczyła za kamień, by stamtąd przyjrzeć się czy ta ryba... czy co to było faktycznie żyje i czy może ją zauważyć. Trochę trudno było jednoznacznie stwierdzić, bo potwór trwał w bezruchu jak jakiś upiorny wędkarz, ale dziewczyna miała wrażenie, że od czasu do czasu coś w jego masywnej sylwetce drgnęło - a to płetwa, a to powieka. Oczy miał po bokach i jedno łypało na morze, a drugie na wybrzeże. Samej Alicji nie dostrzegł chyba, ale trzeba było zachować ostrożność.
Dziewczyna rozejrzała się więc, zastanawiając gdzie dalej podążać, a żeby udało jej się spotkać syreny. W oddali dostrzegła zatoczkę, z mnóstwem głazów. W opowieściach syreny lubiły wygrzewać się na takich kamieniach, ale czy tutaj było tak samo? Szczęśliwie, przynajmniej zatoka była za plecami ryby, więc chyba by jej nie widział.
Alicja postanowiła się więc tam dostać, przekradając pod osłoną zarośli i kamieni tak, by wielka ryba nie mogła jej dostrzec. Dziewczyna czuła, jak serce kołacze jej w piersi. A jeżeli jej się nie uda i potwór ją zobaczy? Co z nią zrobi? Zje? Nabije na hak, jak inne ofiary? Wolała o tym nie myśleć, ale jak to bywa w takich sytuacja, nie umiała myśleć o niczym innym. Droga do zatoczki ciągnęła się w nieskończoność. Kiedy blondynka wreszcie skryła się za skałami, była spocona ze strachu i z tego całego napięcia bolały ją mięśnie. A jak na złość, żadna syrena się akurat nie opalała.
Niepewnie wychyliła się, by się rozejrzeć. Teraz, gdy była za plecami monstrum powinna być bezpieczna, ale... czy na pewno? Zdjęła z nóg stóp pantofle. Powoli wyszła plażą w stronę morza by zanurzyć stopy w zimnej, spienionej wodzie. Uczucie było bardzo przyjemne, czuła jak napięcie opuszcza jej ciało, choć niekoniecznie umysł. Jak można było przywołać syrenę? Śpiewając? To chyba działało na odwrót. Szukając w wodzie?
Alicja postanowiła wejść nieco głębiej aż po uda do wody i przycupnąć na jednym z kamieni, gdzie musiały wygrzewać się zazwyczaj syreny. I może miała po prostu szczęście, a może to było działanie przeznaczenia, ale nie minęło wiele czasu gdy z wody wyskoczyła kobieca sylwetka i oparła się o ten sam głaz, na którym siedziała dziewczyna.


1

Syrena była zupełnie naga...chyba. Od pasa w dół wciąż była zanurzona. Lecz pod wodą najwyraźniej nie korzystano z gorsetów ani sukienek. W sumie miało to sens, chyba niewygodnie by się w nich pływało.
- To moje miejsce - powiedziała nieznajoma, ale bez gniewu ani wyrzutu.
- Przepraszam, już ci je zwalniam. - Powiedziała Alicja, po czym wyznała. - Czekałam na jedną z was, mam bowiem wielką prośbę. Potrzebuję pilnie dostać się do Pana Gąsienicy na wyspie.
Nieznajoma wciągnęła się na swoje miejsce i ułożyła na plecach. Poniżej talii była pokryta łuskami, ale co dziwne posiadała szczątkowo nogi, które dopiero na wysokości kolan przechodziły w pełnoprawny ogon. W efekcie Alicja musiała skromnie odwrócić wzrok, żeby nie spoglądać na nagie łono.
- To kawałek stąd, w tamtą stronę - wskazała palcem jakiś punkt na horyzoncie. Gdy blondynka bardzo wytężyła wzrok, faktycznie dostrzegała tam jakiś punkcik. - Ale jak miałybyśmy ci pomóc?
- Czy mogłybyście pomóc mi się tam dostać? Sama nie przepłynę takiego odcinka, a i... słyszałam, że tu są groźne ryby.
- Powiedziała zmieszana.
- Są drapieżne i mięsożerne - potwierdziła. - A ty nie dasz rady tak daleko dopłynąć, nawet z pomocą - syrena zachmurzyła się. - No, chyba żeby… - urwała i machnęła ręką.
- Tak, o czym pomyślałaś? - dopytywała się dziewczyna.
Machnęła leniwie płetwą, jakby chcąc odgonić natrętną myśl.
- Lepiej, żebyś nie wiedziała. Ja sama nie wiem, do czego mogłoby to doprowadzić - podsycała ciekawość.
- Proszę... naprawdę bardzo, bardzo potrzebuję się tam dostać. Powiedz mi. - przypochlebiała się Alicja.
- Ale to będzie twoja wina i odpowiedzialność - zastrzegła. - Papa zrobił kiedyś specjalną suknię dla takich lądówek, jak ty. W niej mogłabyś pływać jak syrena - wyjawiła. No i Alicja nie była pewna, czy przy okazji jej nie obraziła.
- Och, to brzmi wspaniale i oczywiście postaram się nie zniszczyć tej sukni. - Podchwyciła dziewczyna entuzjastycznie.
- Tu raczej chodzi o to, co papa będzie chciał w zamian - sprostowała. - A papa o takich warunkach dyskutuje tylko twarzą w twarz. Tutaj się nie pofatyguje, a ty nie dasz rady zanurkować do papy.
- Och... a jak mogłabym go w takim razie spotkać?
- zapytała niepewnie dziewczyna.
- No… musiałabyś wziąć suknię w ciemno, a potem wykonać wolę papy.
Dziewczyna, siedząc na kamieniu zasępiła się. To pachniało... kłopotami.
- A czy... masz pomysł czego twój ojciec mógłby ode mnie chcieć?
- Niestety nie -
zaprzeczyła. - Dlatego nie chciałam o tym wspominać. Ale krzywdy by ci nie zrobił.
Alicja chwilę pomyślała, rozważając wszystkie za i przeciw. Wreszcie skinęła głową.
- Dobrze, zgadzam się. Naprawdę muszę zobaczyć się z Panem Gąsienicą.
- No cóż... dobrze
- syrena była trochę zdziwiona decyzją dziewczyny, ale nie dyskutowała, ani nie wykręcała się z własnej oferty. - Poczekaj tu trochę - poprosiła i zwinnie wskoczyła do wody.

Czekanie jak to czekanie, było dość nużące, szczególnie że zdawało się ciągnąć w nieskończoność. Słońce zdążyło przewędrować przez ćwiartkę nieba (a warto tu zaznaczyć, że dwa razy się przy tym cofało), nim syrena wreszcie ponownie wynurzyła się z wody.
- Już jestem - oznajmiła z uśmiechem, najwyraźniej przekonana o swojej szybkości. - A oto i sukienka od papy.
Była to kreacja co najmniej dziwna. Z gorsetem z czerwonych łusek, biustonoszem z wielkich skorup małży, spódnicę i rękawy miała z prześwitującej skóry meduz, a na plecach wystawała z niej wielka płetwa.
- Zdejmij z siebie wszystko i załóż ją - zakomenderowała syrena, składając ubiór na ręce Alicji.

Dziewczyna trochę się zawstydziła, jednak nie chciała, by syrena straciła do niej cierpliwość. Stanęła tyłem do niej tylko i zdjęła własną sukienkę. Położyła ją na kamieniu, gdzie przed chwilą siedziała, po czym przymierzyła tę, przyniesioną przez ryboogoniastą pannę. O dziwo, pasowała idealnie.
Kiedy przebieranie dobiegło końca, panna Liddell poczuła nagle jak pęka jej na szyi skóra. Nie było to bolesne odczucie, raczej jakby strup odpadał jej od skaleczenia. Ostrożnie przesuwając po szyi dłonią stwierdziła, że wyrosły jej skrzela!
- A teraz płyń ze mną - syrena złapała blondynkę za rękę. - Muszę cię przedstawić papie.
Nie dając czasu na żadne protesty wciągnęła Alicję pod powierzchnię. W pierwszym odruchu ta wstrzymała oddech, ale zaraz ze zdziwieniem stwierdziła, że bez trudu oddycha pod wodą. Sukienka naprawdę była magiczna. Ponadto dzięki niej bardzo sprawnie się w wodzie poruszała, bez żadnej ospałości, albo niezgrabności. Z pewnym zdziwieniem dostrzegła też, że biust jej towarzyszki wyraźnie zmalał po zanurkowaniu, jakby zmniejszając jej wyporność. Tak czy inaczej, niczym dwie nimfy, pomknęły ku podmorskim pałacom.


A ojciec syreny naprawdę mieszkał w pałacu i to nie byle jakim. Już z daleka mienił się kolorowymi światłami, otaczały go zaś zatopione wraki statków, bez wątpienia kryjące w sobie skarby. Trochę zdziwiła pannę Liddell podwodna latarnia, ale po prostu przyjęła, że taka była tutaj potrzebna.


2

- Papa Posejdon wygląda trochę strasznie, ale nic się nie bój. W głębi ducha jest leniwym morsem - zachichotała syrena.
Wędrujące tu i tam spojrzenie dziewczyny wyłapywało sylwetki innych syren, które najwyraźniej tam mieszkały. Wejścia do pałacu również strzegły...hmmm, strzegli? No wyglądali jak mężczyźni, ale też byli syrenami. Jak się nazywało męskie syreny? Pani syrena i pan syren? Trzeba było szybko rozwikłać tę zagadkę, żeby nie palnąć jakiejś gafy.
Od bramy pałacowej do komnat Posejdona nie było już daleko i wnet Alicja dryfowała przed obliczem syreniego władcy. Brodaty i potężnie umięśniony wywierał nie lada wrażenie. Książę nie mógł się równać z taką muskulaturą.


3

- Papo, to ta lądówka o której ci mówiłam - zaszczebiotała córeczka.

Alicja czuła jak całe jej ciało drży z niepewności. Mężczyzna o rybim ogonie wręcz promieniał aurą męskości i... władzy. Przy nim dziewczyna czuła się krucha jak chyba jeszcze nigdy.

Ukłoniła się najładniej, jak potrafiła, po czym drżącym głosem powiedziała:
- Wybacz panie, że cię niepokoję. Jestem Alicja i... bardzo chciałabym pożyczyć tę suknię, by dostać się na wyspę do mędrca Gąsienicy. Czy... pozwolisz mi na to?
- Suknia już została ci użyczona, Alicjo. Pozostaje kwestia odpłaty
- głos miał chyba równie silny jak mięśnie.
Na jego dźwięk odruchowo skuliła się, ale potem podniosła głowę i skinęła na znak zgody. Czekała aż Posejdon określi jej cenę.
- Trapią mnie dwa problemy - zaczął, sygnalizując że przed dziewczyną stanie wybór. - Pierwszy dotyczy mego syna, Agenora. Zmogła go słabość do kobiety z lądu, dwunożnej jak ty. Wzdycha wciąż do niej i pływa jakiś osowiały. Jeżeli uda ci się go pocieszyć i przywrócić uśmiech na jego twarzy, uznam twój dług za spłacony - król wzniósł się i nad głową Alicji wskazał gdzieś w kierunku podwodnej latarni. - Drugim problemem jest maszkara, która zalęgła się w jaskiniach w pobliżu mych ziem. Wysyłałem trytonów, by ją przegonili, lecz żaden nie podołał temu zadaniu. Jeżeli ty tego dokonasz, dług swój spłacisz - zakończył i wyczekująco spojrzał na dziewczynę.

Alicja strapiła się. Pierwsze zadanie wydawało się mniej groźne dla jej życia, jednak dziewczyna czuła, że nawet gdyby je wykonała... nie czułaby się z tym dobrze. Nikt nie powinien wszak wchodzić między zakochanych.
- Pomogę ci panie z potworą... a przynajmniej postaram się. - Powiedziała, choć głos jej zadrgał.
Posejdon znieruchomiał, najwyraźniej nie spodziewał się takiej decyzji.
- Jesteś tego pewna? - zapytał jeszcze.
Dziewczyna przytaknęła głową.
- Masz przynajmniej jakąś broń, gdyby doszło do krwawego konfliktu? - dociekał.
Gdy to powiedział, Alicja znów jakby się skuliła. Zaprzeczyła ruchem głowy, po czym dodała.
- I tak nie umiem żadnej używać.
- Życzę ci zatem szczęścia i powodzenia
- nie drążył dalej tematu i nie próbował wymusić na Alicji zmiany zdania. - Maszkara zagnieździła się w jaskiniach, tuż za granicami światła latarni - wyjaśnił. - Ruszaj w drogę.
Zanim jednak dziewczyna zdążyła odpłynąć, przypadła do niej rudowłosa syrena i szepnęła jej do ucha.
- Niemądrze zrobiłaś - oceniła. - Ale jeśli uciekniesz z suknią, to papa pewnie nie będzie cię ścigał. Przynajmniej na lądzie - doradziła, chyba obawiając się o życie panny Liddell.
- Dziękuję, ale... ja nie chcę oszukiwać. Nie w tej krainie. - Powiedziała z dziwną pewnością siebie Alicja, mimo iż była świadoma również tego, jak bardzo boi się o swoje życie. Ktoś kiedyś jej powiedział... w tej krainie właśnie, że ważniejsze jest jak się żyje niż jak długo. Może to był Pan Gąsienica? A może ktoś inny? Zamazane wspomnienia znów sprawiały, że dziewczyna czuła w sobie pustkę. Ktoś odebrał jej to, co do niej należało i nie dał nic w zamian.

Dziewczę opuściło pałac Posejdona i wzięła głęboki wdech. Raz kozie śmierć, jak to powiadają, a Alicja nie była kozą, co prawdopodobnie znacznie zwiększało jej szanse przetrwania. W magicznej sukni wyprawa za krąg światła zajęła zaskakująco mało czasu, co wcale nie było pocieszające - żaden plan bowiem nie chciał przyjść do głowy. Jak namówi maszkare, by opuściła jaskinie? Bo przecież siłą jej nie wyciągnie. Gdyby chociaż była wielka... Może trzeba było zapytać Posejdona, czy ma jakieś ciastka, od których się rośnie?
Teraz już było za późno. Zrobiło się ciemno, czyli Alicja była prawie na miejscu. Nawet nie było tak strasznie, podwodna roślinność wyglądała ładnie, małe rybki niegroźnie wymijały dziewczynę. Tylko jaskinie, które dostrzegła, były niepokojące. Naprawdę ciemne. A jeśli coś by ją tam złapało?
Jedyną jej bronią była... pieprzniczka. Alicja pokręciła głową. Nie, miała coś jeszcze, coś co posiadała już wcześniej, ale dopiero Reginald jej to uświadomił. Miała odwagę.
Ściągnęła brwi. Powoli wpłynęła do jaskini maszkary.

_______________________________________
1 - grafika Jima Ballenta z komiksu Tarot Witch of the Black Rose #54
2 - grafika pochodzi z albumu "The Art of Alice Madness Returns"
3 - grafika autorstwa Nikity Volobueva

 
Mira jest offline