Kompani wartko udali się do strażników miejskich, gdzie burmistrza powitano z wielkim rozmachem. Od razu popędzono po dowódcę straży oraz zaproponowano mu wino do picia.
-
Zajmę się tym- zapewnił Venorę.
-
Jest pan pewien? - dopytała jednocześnie zastanawiając się nad kolejnym krokiem działania. -
My pójdziemy jeszcze do celi druida, zapytamy go o ten przeklęty przedmiot - dodała.
-
Jeśli czegoś się dowiecie, możecie do mnie od razu przyjść- zapewnił.
-
Chodźmy- burknął Balthazaar. Jeden ze strażników chyba chciał zatrzymać smoczydło i rycerkę, ale burmistrz machnął ręką by nie sprawiać im problemu. Strażnik odsunął się z drogi i kompani udali się do lochów, gdzie przebywał druid. Cuchnący futrem Klaren wyglądał jakby drzemał w kącie celi, lecz Venora podejrzewała, że druid śpi lub kontempluje.
Venora zbliżyła się do krat starając się odnaleźć w pamięci imię mężczyzny.
-
Klarenie, byliśmy w lesie. W opuszczonej wieży natrafiliśmy na wściekłe bestie - odezwała spokojnym głosem.
Druid podniósł głowę, nie otwierając przy tym nawet oczu. -
Nie interesują mnie wieże, zamki i inne budowle- odparł krótko i zwięźle.
-
Ta konkretna powinna była. Znaleźliśmy w niej gadzią istotę, krokodyle i to... - sięgnęła do torby i wyciągnęła z niej ususzoną łapę, by pokazać druidowi ale trzymała dystans od krat. -
Ten przedmiot ma w sobie tyle zła, że wyczuwałam je już u wrót do budowli
Druid aż się wzdrygnął na widok niedźwiedziej łapy. Klaren błyskawicznie wstał i skoczył do krat ściskając kraty tak mocno, że pobielały mu kłykcie.
-
Na Silvanusa!- warknął -
Czy ty wiesz co trzymasz w ręku?! To przeklęty artefakt Malarytów! Ta potworność potrafi opanować…- zamilkł, jakby go olśniło. -
Umysł każdej bestii i zwierzęcia…- pokręcił głową i spojrzał na paladynkę -
Jak ci na imię?- spytał.
-
Venora Oakenfold - przedstawiła mu się i schowała na powrót paskudny przedmiot. -
Podejrzewałam, że kult Malara może w to wchodzić. Zamierzam zabrać to ze sobą i zniszczyć z pomocą kapłanów z mojego zakonu - wyjaśniła mu czemu wzięła to paskudztwo ze sobą. -
Natomiast u handlarza Bulwina znaleźliśmy w ukrytej piwnicy pełno słoi w których znajdowały się wnętrzności, ręce, głowy a nawet całe zwierzęta - dla potwierdzenia wyjęła na chwilę zarekwirowany przedmiot, w którym była zanurzona połowa ciała szczura. -
Słyszeliśmy, że Bulwin często zapuszczał się do tej opuszczonej wieży. Ale teraz przepadł jak kamień w wodę
-
Nie znam żadnego Bulwina- pokręcił głową. -
Ale to nie ważne. Jeśli ten artefakt wpadnie w niepowołane ręce... - spojrzał na torbę, do której rycerka schowała niedźwiedzią łapę.
-
Ktokolwiek będzie chciał go przejąć najpierw będzie musiał się zmierzyć ze mną i moimi towarzyszami - odparła paladynka, ale w jej tonie nie było przechwałki. -
Będziemy wracać znaną nam trasą, która teraz powinna już być bezpieczna - uśmiechnęła się tajemniczo. -
Najważniejsze, że ciebie to znalezisko oczyszcza z zarzutów i wkrótce powinieneś być wolny
-
Ale ciągle nie wiecie gdzie jest podejrzany o to wszystko?- spytał. -
Ktoś go tam widział? W wieży?- dopytywał.
-
Burmistrz był z nami w jego domu. Właśnie rozmawia z dowódcą straży. Jeśli Bulwin faktycznie jest wyznawcą Malara to jest też możliwość, że jest likantropem. Mój towarzysz - spojrzała na Balthazaara. -
Wyczuł woń niedźwiedzia przy domostwie handlarza. Najpewniej bez twojej pomocy nic więcej nie ustalimy - powiedziała spoglądając na Klarena.
-
Czego ode mnie oczekujesz?- spytał krótko i zwięźle.
-
Narazie spróbuję cię stąd wyciągnąć - odparła. -
A później... Będziesz mógł nas wspomóc jak tam będziesz mógł, w końcu chodzi o znalezienie tego kto jest odpowiedzialny za śmierć twojego niedźwiedziego towarzysza
-
Do tej pory nie rozumiem, czemu to zrobił…- pokręcił głową, a jego oczy zaszkliły się lekko. -
Jeśli opiszecie wygląd tego całego Bulwina… Może uda mi się czegoś dowiedzieć- zaproponował.
-
Możliwe, że kult Malara szukał tego przedmiotu i chciał się ciebie pozbyć ze sceny, by nie musieć się przejmować, że ktoś ich nakryje i przeszkodzi w tym, a później... Zło i zaraza rozeszłaby się w tych lasach - Venora westchnęła ciężko mając przed oczami wizję tego spustoszenia. -
My go niestety nie znamy, ale poproszę burmistrza o opis. Znał go dobrze. A przynajmniej tak sądził - spojrzała na smoczydło. -
Pójdę do dowódcy, pewnie już burmistrz wszystko opowiedział, czas teraz na to bym i ja kilka słów dopowiedziała ~***~
Rycerka sama wyszła z lochów i idąc już korytarzem zaczepiła pierwszego strażnika, który nawinął się jej, by wskazał jej gdzie jest gabinet jego dowódcy. Po kilku chwilach dotarła przed właściwe drzwi i po zapukaniu weszła do środka. Burmistrz i dowódca straży siedzieli przy biurku i wyglądali jakby im przeszkodziła w pół słowa.
-
Druid wspomoże nas w poszukiwaniu Bulwina - powiedziała od progu. -
Jeśli nadal pan nie ufa opiekunowi lasu, to mogę obiecać, że osobiście będę go pilnować
-
Venoro usiądź- burmistrz zaprosił kobietę gestem ręki, ustępując swojego miejsca. -
Przyszły wieści w sprawie wyroku. Mamy rozkaz wykonania kary ucięcia ręki za napaść na strażnika- wyjaśnił.
-
Do czasu wykonania wyroku nie może opuścić lochu. W południe będzie już wolny…- skomentował dowódca straży.
Panna Oakenfold zamrugała oczami. Zamurowało ją na chwilę, że tak szybko mieli wyrok. Pokręciła głową z niedowierzaniem.
-
Ale to przecież nie jego wina. Posłaliście gońca do sędziego zanim cokolwiek udało się ustalić - wytknęła im, siląc się na spokojny ton głosu. Po tym jak sama została potraktowana przez swego dawnego przeora, niesprawiedliwe oskarżenia i krzywoprzysięstwo były czymś na co paladynka była przeczulona. -
Dobrze wiecie, że druid nie napadł na strażnika. Owszem, użył roślin, które oplątały ich, ale on chciał tylko zapanować nad sytuacją, nie zrobił nikomu krzywdy i zapewne gdyby mu wtedy nie przeszkodzono to by udzielił pomocy pokrzywdzonemu
-
Nie wiesz czego chciał. A co jeśli wasze znalezisko opanowało również jego umysł? Co jeśli chciał jednak zrobić krzywdę innym strażnikom?- oficer nie spuszczał z tonu. -[i]O świcie wykonamy wyrok, a Klaren nigdy więcej tu się nie pojawi.*