Cedmon pospiesznie odjechał, z zamiarem ostrzeżenia pozostałych podróżników i kupców o nadciągających nieznajomych, a tymczasem Enki obserwowała zbliżających się jeźdźców. Im byli bliżej, tym więcej szczegółów dostrzegała. Szybko udało jej się ich policzyć - było ich tylu, ile palców miała u obu rąk, a więc dziesięciu. Po chwili wiedziała już, że nie są jakąś zbieraniną przypadkowych ludzi, a oddziałem wojska, na co wskazywały identyczne ubrania i zawoje, a także identyczna uprząż i broń. Ich przywódca jechał na przedzie, na karym koniu, a w ręku dzierżył nasadzony na drzewce, ozdobiony końskim ogonem i srebrnymi wstążkami buńczuk.
A potem Enki musiała wracać, bo zbliżający się kawalerzyści spięli konie i zaczęli się niebezpiecznie zbliżać. Ale broni nie wyciągnęli, co mogło wskazywać na brak wrogich zamiarów. Jadąc z powrotem, tropicielka natknęła się na oddalających się od karawany pobratymców. Dwóch Ghaga najwyraźniej przypadło sobie do gustu, bo obaj śmiali się i wygladali na gotowych do bitki. Enki zrelacjonowała im, czego się dowiedziała, a jeźdźcy w tym czasie przybliżyli się znacznie. Akurat na odległość, na jaką można się było porozumieć krzykiem.
-
Sala'am! - odkrzyknął buńczuczny, jadący na czele oddziałku. Pozostali jeźdźcy uformowali za nim wklęsły półokrąg. Konie dyszały ciężko po biegu, niektóre skubały trawę, inne tylko przebierały nogami. Słychać było chrapanie, stukot kopyt i pobrzękiwanie metalowych elementów rynsztunku. -
Nie obawiajcie się, nie jesteśmy stepowymi łupieżcami! Wasza karawana jest bezpieczna. Jestem Aga Agdir ibn Hene'j, w służbie Rasula ibn Raula al Alabema, władcy Yarakanu. Czy podczas waszej podróży nie widzieliście może, albo nie słyszeliście czegoś na temat czcigodnego Khalilla ibn Rasula, syna i następcy Szejka? Kilka dni temu oddalił się niezauważenie wraz ze swymi poplecznikami z pałacu w Yarakanie i wyruszył na stepy. Szczęśliwie nam panujący Rasul ibn Raul al Alabem, niechaj Fahim zachowa go w zdrowiu, upoważnił mnie do przekazania informacji, że ten, kto wieści o jego synu, niech Siedmiu Proroków nad nim czuwa w potrzebie, przekaże, opłacony zostanie odpowiednio do wagi owych wieści, a kto Khalilla żywym przywiezie, pięćset złotych monet ze skarbca Szejka dostanie.