Było - i nie ma...
Wilhelm rozejrzał się dokoła, usiłując wypatrzeć w otoczeniu coś nietypowego. Cokolwiek - ciemniejszy cień, jakiś ruch...
I nic.
Nieznajomy rozpłynął się w powietrzu, całkiem jakby mieli do czynienia z duchem. Zdecydowanie nie mieli szczęście, albo też mieli do czynienia z prawdziwym zawodowcem, lepszym od nich o kilka klas, albo też mającym przerażające wprost szczęście.
Zerknął przez uchylone drzwi do wnętrza magazynu, a potem odsunął się.
- Niech to... Kolejny trup - powiedział szeptem do kompanów. - Chce ktoś sprawdzić, kto tym razem? Ale ja bym stąd poszedł. Moja ciekawość nie jest aż tak wielka.
Uważał, że nie mieli tu już nic do roboty. I że powinni iść, gdy tylko Elmer się pojawi, |