|
Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
19-11-2017, 05:27 | #411 |
Northman Reputacja: 1 | Bodo przygladał się poczynaniom kompanów z dachu po czym słyszac otwierane drzwi z drugiej strony budynku i widzac, że Kaspar poszedł zajść magazyn z tamtej strony, ruszył po cichu również w tamtym kierunku. Miał zamiar stać na czatach na wysokości przy tych niezabarykadowanych wrotach. Gdyby mieli wpaść w zasadzkę to ktoś musiał ich wszak wszystkich ostrzec.
__________________ "Lust for Life" Iggy Pop 'S'all good, man Jimmy McGill |
20-11-2017, 10:16 | #412 |
Reputacja: 1 | Bogowie ich nie kochali i wszystkie plany szły się je ...dnako niepomyślnie toczyć. Nie było co długo deliberować, bo fajfus mógł spierdzielić w mrok i to szybciej niżby zdążyli powiedzieć Hottentottenstottertrottelmutterbeutelrattenlatten gitterkofferattentäter. Berwin zatem udał się pośpiesznym kłusem na tyły magazynu. Pędząc po lewej stronie budynku. |
20-11-2017, 11:41 | #413 |
Reputacja: 1 | Elmer stał przez chwilkę zakłopotany, a potem zaczął odchylać barykadę. Skoro tamten wyszedł tylnym wejściem to już nie było sensu zamykać magazynu. Uchylił ostrożnie drzwi i zajrzał do środka. Przez głowę przeszła mu myśl, że jeśli to pułapka, to ten magazyn jest pełen prochu i za chwilę wybuchnie. Pociągnął nosem by wyczuć jakiś zapach, na przykład palącego się lontu. |
20-11-2017, 18:31 | #414 |
Reputacja: 1 | Skrzypnięcie drzwi po drugiej stronie budynku było równie zaskajujące, co głupie. Głupio, że istnienie dodatkowego wyjścia nie zostało przez nich przewidziane. - Już był w ogródku, już witał się z gąską... A gąska dała drapaka z drugiej strony. - Rzucił, krztusząc się ze śmiechu. Raźno przebierał kulasami w pogoni za nieznajomym, a przy tym niewidocznym celem, obierając prawą stronę magazynu.
__________________ I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee... |
20-11-2017, 23:00 | #415 |
Reputacja: 1 | Wilhelm i Santiago okrążali magazyn z jednej strony, Berwin z drugiej. Gdy wszyscy trzej znaleźli się na uliczce biegnącej za budynkami, nie dostrzegli tam nikogo. Było cicho i spokojnie. Nie słychać było żadnych wolnych, ani tym bardziej pospiesznych kroków. Jedyne co wzbudziło ich zaniepokojenie, to właśnie uchylone, niewielkie drzwiczki prowadzące do wnętrza magazynu. To one przed chwilą musiały wydać owo skrzypienie. * Bodo Wanker niczym sławiony w miejskich legendach, tajemniczy, odziany w rajtuzy, maskę i przykrótką pelerynę bohater Ubermensch z Altdorfu, przemieścił się po dachach, tak aby znaleźć się w okolicach tyłu magazynu numer siedem. I on, znajdując się na wysokości pierwszego piętra, a do tego dysponując wyostrzonym przez lata walki ze szczurami wzrokiem, nie dostrzegł nikogo, kto mógł przed chwilą skorzystać z tylnego wyjścia. Patrzył teraz z góry na swoich kompanów, którzy stłoczyli się przy drzwiczkach, czekając na kolejny ruch. * A tymczasem Elmer, uporawszy się z postawioną chwilę wcześniej barykadą blokującą wejście do magazynu, uchylił drzwi i zajrzał do wnętrza. Było niemal puste. Oświetlała je pojedyncza lampa dyndająca się na sznurze umieszczonym na środku pomieszczenia. Wszystkie ładunki, skrzynki i worki poprzesuwane były pod ściany, a na środku uprzątniętego w ten sposób pomieszczenia, na resztkach jakiś symboli wyrysowanych kredą leżało zakapturzone ciało. Poza tym w magazynie nie działo się nic. |
21-11-2017, 09:45 | #416 |
Administrator Reputacja: 1 | Było - i nie ma... Wilhelm rozejrzał się dokoła, usiłując wypatrzeć w otoczeniu coś nietypowego. Cokolwiek - ciemniejszy cień, jakiś ruch... I nic. Nieznajomy rozpłynął się w powietrzu, całkiem jakby mieli do czynienia z duchem. Zdecydowanie nie mieli szczęście, albo też mieli do czynienia z prawdziwym zawodowcem, lepszym od nich o kilka klas, albo też mającym przerażające wprost szczęście. Zerknął przez uchylone drzwi do wnętrza magazynu, a potem odsunął się. - Niech to... Kolejny trup - powiedział szeptem do kompanów. - Chce ktoś sprawdzić, kto tym razem? Ale ja bym stąd poszedł. Moja ciekawość nie jest aż tak wielka. Uważał, że nie mieli tu już nic do roboty. I że powinni iść, gdy tylko Elmer się pojawi, |
22-11-2017, 01:49 | #417 |
Northman Reputacja: 1 | Wanker mrużył oczy, jakby przez to miałoby go mniej widać w nocy. Niczym kogut na goncie, stapał ostrożnie podnoszac nogi z wypieta piersia i głowa wyciagnieta na ile pozwalał kark szyi, jakoby dzięki temu mniej mogło umknać jego niepodzielnej uwadze. Gacie upinały go w rzyci od tego wdrapywania się na pierwsze wysokości zadania na piętrze, azali cierpiał ten dyskomfort dzielnie bez niegodnych bohatera ruchów. Dosłyszał relację panicza Wilhelma, lecz nie spuszczał ze wzroku wszystkiego czego nie widział. Typowe Łósmym Tełogonistom - przewrócił oczyma poirytowany na wieść o kolenym truposzu. - Przekurwidywalne heretyki. - zmęłł pod nosem i splunał z odraza z dachu. Schodzić z posterunku nie planował, chyba żeby tylko do wycofania się z okolicy wraz z kumami, a kawalerem Santana, który wiernym druhem się okazał gotów towarzyszyć Bodowi z wydostania się z miasta, byle dalej od cuchnacych podrzuconym trupem okoliczności Pfeildorfu, szczególnie...
__________________ "Lust for Life" Iggy Pop 'S'all good, man Jimmy McGill Ostatnio edytowane przez Campo Viejo : 22-11-2017 o 03:43. |
22-11-2017, 10:00 | #418 |
Reputacja: 1 | Gdy oni bawili się barykadowaniem wejścia, to ktoś skorzystał z niewielkich drzwiczek. Niewielkie drzwiczki … niewielkie. Kto do …uja pana buduje w magazynie niewielkie pieprzone drzwiczki?! Do głowy Berwinowi by nie przyszło, że magazyn może mieć tylne drzwiczki. I to w dodatku bynajmniej nie zamaskowane, co by jeszcze uszło jeśli zrobiliby je po kryjomu przemytnicy, ale tak? A może … może magazyn to była ściema, a tak naprawdę to spotykali się tu Óśmiaki? Żeby dokonywać jakiś plugawych rytuałów. Gwałcić dziewice dla przykładu lub inne tego typu nocne rozrywki. Berwin podrapał się po brodzie. Tylko po jakie licho Feodor miałby ich sprowadzać na miejsce schadzek kultystów? Istniał tylko jeden sposób, żeby to sprawdzić. Berwin rozwarł szerzej drzwiczki. - Wchodzę. Kto nie ryzykuje, ten nie ginie chwalebna śmiercią bohatera. – rzekł pakując się do środka. Magazyn był zdumiewająco przestronny. Jakby ktoś uprzątnął pakunki pod ściany, by zrobić miejsce na środku. Nawet spod powały dyndała na sznurze zapalona lampa. Nawet o oświetleniu nie zapomniano. Na podłodze zaś leżała zakapturzona postać. W pobliżu niej zaś stał Lutefiks, który wszedł głównym wejściem. - Tyś go załatwił Elmer? – spytał Berwin z uśmiechem – Prawdziwy z ciebie charakternik. - No nic. Zobaczmy co nam kukułeczka podrzuciła. Powiedział podchodząc do ciała i próbując je odwrócić. Miał niejasne przeczucie, że zobaczy znajomą twarz. |
23-11-2017, 20:45 | #419 |
Reputacja: 1 | Elmer podszedł do leżącego i o mały włos nie dostał zawału serca gdy zjawił się Berwin z drugiej strony. - Bardzo śmieszne! - odpowiedział przyjacielowi, a potem pomógł mu przy leżącym. Jakiś wewnętrzny głos podpowiadał mu że jest to trup ojca Feodora, a to nie byłaby dobra wiadomość. Znaczyłoby to że kapłan nie był zamieszany w mroczne konszachty albo że był, a kultyści zwyczajnie zacierali wszelkie ślady. |
24-11-2017, 23:05 | #420 |
Reputacja: 1 | Oczywiście ciało leżące na podłodze magazynu było znajome. Bezsprzecznie należało do Feodora Waldheima, sekretarza lektorskiego. Nie trudno je było rozpoznać, mimo iż ktoś w bardzo drastyczny sposób pozbawił je gałek ocznych. W oczodołach ziały dwie podeszłe krwią dziury, sięgające wgłąb czaszki. Wyglądało na to, że coś wyssało Sigmarycie oczy wraz z mózgiem. Ów widok tylko trochę wstrząsnął Elmerem, a na Berwinie wywarł spore wrażenie, tak że ostatni posiłek podszedł mu do gardła, ale Hraban zdołał się opanować i nie zwymiotował. Tylko głośno przełknął znajdującą się w gardle gulę. I wtedy to coś, co stało się przyczną śmierci Ojca Feodora wysunęło się zza pakunków znajdujących się w rogu pomieszczenia. Była to zwalista, czworonożna istota, wyglądająca jak skrzyżowanie muskularnej kitajskiej małpy, jakie można było oglądać w altdorfskim zoologu z czarnym, gigantycznym wilkiem. Tylko głowa nie pasowała do owej krzyżówki. Była wydłużona, zaopatrzona w troje, tworzących trójkąt, czerwonych oczu i wijący się niczym macka, trąbowaty twór, zakończony otworem gębowym z setkami maleńkich jak igiełki zębów. Stwór gwizdnął cicho, niskim tonem, spiął mięśnie i skoczył na znajdujących się nad ciałem bohaterów. W wątłym świetle lampy błysnęły pazury, wyciągniętych w kierunku Elmera przednich łap. Potwór uderzył w oniemiałego Lutefiksa, wywracając go i odrzucając jak szmacianą lalkę. Krew z poharatanych mięśni splamiła jego ubranie, gdy upadł na ziemię. Wstrząs go ocucił i pozwolił działać. Berwin natomiast nadal stał w tym samym miejscu, niczym słup soli nie mogąc ogarnąć umysłem tego co widziały jego oczy. |