To dobrze, że unikneli bitki. Zahija nie czuła się w nastroju do walki.
Wysłuchała słów wykrzyczanych z daleka. Zanotowała w głowie najistotniejsze fakty.
Khalill ibn Rasul, syn i następcy Szejka.
Pięćset złotych monet.
- Jak wygląda syn szejka? - odkrzyknęła bo naszła ją myśl, że skoro wymknął się z pałacu to zapewne biega po stepach anonimowo i nawet gdyby na niego wpadli może z miana się nie przedstawić.
Właściwie zapytała bardziej z wrodzonej ciekawości. Z przymusu by wszystko sobie w głowie układać i dla potencjalnych pięciuset monet, rzecz jasna. Zahija zastanawiała się chwilę jak może wyglądać człowiek wart takiego majątku i jeno za jego złapanie jak krnąbrnego konia i przyprowadzenie jeno do zagrody. Co innego za zabicie wroga, na to z kiesy nikomu nie żal. Ale dla rozpuszczonego szczeniaka? Ciekawe zaiste.
A może i nieciekawe wcale. Wiedźmie jedno tylko chodziło po głowie aktualnie. Dotrwać do północy i wybudzić wtedy legionistę jak jej przekazał w zawoalowanych wskazówkach. Czy wówczas Saadim śpi i będzie mogła wreszcie pomówić z Ianusem? |