Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-11-2017, 17:40   #292
Jaśmin
 
Jaśmin's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputację
Tong skinął głową. Nic już nie zostało powiedziane.
Taj ruszył pierwszy. Poruszając się niemal bezgłośnie i trzymając niewysokiego ogrodzenia okrążył Nieświęta Czwórcę od lewej. Przez chwilę był niemal na widoku, tam gdzie w ogrodzeniu ział otwór wejściowy, ale Tong znał się na swej robocie. Wybrał odpowiedni moment i przemknął niezauważony.
Chwilę później o metalową ścianę jednego z kontenerów huknął ciśnięty z dużą mocą kamień. Strażnicy momentalnie przerwali leniwą pogawędkę. Jeden z nich ruszył w stronę źródła hałasu, pozostali zwrócili wzrok w tamtą stronę. Przez kilka chwil żaden z nich nie patrzył w stronę agentów.
Tą chwilę John wykorzystał dobrze. Nisko pochylony dołączył do Taja, razem przemknęli obok zaaferowanych mężczyzn. A chwilę później zostawili ich za sobą. I ruszyli dalej.
Przemykali przez przystań jak cienie. I wszystko szło dobrze. Aż do chwili gdy napotkali kolejną przeszkodę.
Był to samotny wartownik uzbrojony w karabin, bez wątpienia podarowany przez Kano. Mężczyzna ściskał broń w lewej dłoni, prawą przytrzymywał połataną kapotę, chroniąc się przed zimnym wiatrem.
Spojrzenie Tonga było wielce wymowne. Do roboty, gospodin Doe.
Rozdzielili się by podejść do strażnika z obu stron. Nie wydali żadnego hałasu, ich stopy nie napotkały żadnej przeszkody.
Taj skrył się za zgromadzoną w rogu placu pryzmą torfu, wydzielająca intensywny bagienny zapach. I ponownie cisnął kamieniem by odwrócić uwagę strażnika od Johna, który tylko czekał na okazje by zdławić ofiarę...
 
Jaśmin jest offline