Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-11-2017, 10:00   #291
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Zanim ruszyli, John opuścił beczkę z martwym strażnikiem na dno. Nie było sensu trzymać trupa w beczce, jeszcze ktoś go wskrzesi?

Ruszyli wzdłuż drewnianej kei wykorzystując chwilowy brak strażników. Kucnęli przy murze przepuszczając strażników i gdy tylko ich kroki oddaliły się, ruszyli wgłąb kompleksu. Doe nie do końca orientował się w zagospodarowaniu przestrzennym tego miejsca, ale zakładał, że droga z portu musi prowadzić do magazynów i do samego pałacu. Dzięki swoim czułym zmysłom, parę razy schodzili z drogi tuż przed strażnikami bez wzbudzania jakiegokolwiek zainteresowania strażników. Wydawało się, że wewnątrz, z dala od murów straże były bardziej zrelaksowane, bowiem John był w stanie wyłapać ich luźne rozmowy i w porę zejść im z drogi.
Wydawało się też, że zamieszanie związanie z wysadzeniem magazynów Kano jest głównym tematem rozmów.

Szli drogą dobrych kilka minut, zanim trafili na rozwidlenie, przy którym stało czterech strażników. John nie dosłyszał ich rozmów, nie wiedział więc, czy stacjonują tu na stałe, czy zaraz nie ruszą w swoje strony. Na wszelki wypadek zatrzymali się w bezpiecznej odległości.

- Nie mamy czasu na czekanie. Musimy ich obejść i podejść bliżej komnat uczestników. Tam będziemy mogli na bezczela mijać strażników. -
 
psionik jest offline  
Stary 22-11-2017, 17:40   #292
 
Jaśmin's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputację
Tong skinął głową. Nic już nie zostało powiedziane.
Taj ruszył pierwszy. Poruszając się niemal bezgłośnie i trzymając niewysokiego ogrodzenia okrążył Nieświęta Czwórcę od lewej. Przez chwilę był niemal na widoku, tam gdzie w ogrodzeniu ział otwór wejściowy, ale Tong znał się na swej robocie. Wybrał odpowiedni moment i przemknął niezauważony.
Chwilę później o metalową ścianę jednego z kontenerów huknął ciśnięty z dużą mocą kamień. Strażnicy momentalnie przerwali leniwą pogawędkę. Jeden z nich ruszył w stronę źródła hałasu, pozostali zwrócili wzrok w tamtą stronę. Przez kilka chwil żaden z nich nie patrzył w stronę agentów.
Tą chwilę John wykorzystał dobrze. Nisko pochylony dołączył do Taja, razem przemknęli obok zaaferowanych mężczyzn. A chwilę później zostawili ich za sobą. I ruszyli dalej.
Przemykali przez przystań jak cienie. I wszystko szło dobrze. Aż do chwili gdy napotkali kolejną przeszkodę.
Był to samotny wartownik uzbrojony w karabin, bez wątpienia podarowany przez Kano. Mężczyzna ściskał broń w lewej dłoni, prawą przytrzymywał połataną kapotę, chroniąc się przed zimnym wiatrem.
Spojrzenie Tonga było wielce wymowne. Do roboty, gospodin Doe.
Rozdzielili się by podejść do strażnika z obu stron. Nie wydali żadnego hałasu, ich stopy nie napotkały żadnej przeszkody.
Taj skrył się za zgromadzoną w rogu placu pryzmą torfu, wydzielająca intensywny bagienny zapach. I ponownie cisnął kamieniem by odwrócić uwagę strażnika od Johna, który tylko czekał na okazje by zdławić ofiarę...
 
Jaśmin jest offline  
Stary 27-11-2017, 17:30   #293
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
John niczym cień ruszył w kierunku niczego niespodziewającego się strażnika. Jego ruchy były płynne, a kroki miękkie. Nie bez powodu mówiło się o kocich ruchach czarnych i, że biali nie potrafią się ruszać. Doe potrafił. Wyskoczył z cienia za strażnikiem posyłając krótkie pchnięcie w potylicę. Przeciwnik nie zdołał nawet jęknąć, gdy gnany pędem John pochwycił przeciwnika, zakneblował mu usta i wycofał się w cień. Ciało odłożył do pobliskiego wychodka i ruszyli dalej. Przeszli przez ogród pachnący kwiatami, których John nie był w stanie zidentyfikować, przekradając się ciemnymi alejkami podświetlonymi tu i ówdzie pochodniami. Gdy mijali posąg obecnego czempiona - czterorękiego olbrzyma niespodziewanie trafili na patrol wychodzący z jednej z alejek.
John zareagował automatycznie skracając dystans krótkim skokiem zakończonym krótkim prawym prostym prosto w skroń pierwszego ze strażników. Nim ten upuścił pochodnie i padł, Doe zawirował pomiędzy pozostałą dwójką i wykorzystując siłę skrętu bioder silnym kopnięciem z obrotu złamał szczęki pozostałej dwójce. Podniósł pochodnie i spokojnie wrzucił ją do sadzawki. Droga do pałacu była otwarta. Szybko wrzucili strażników w krzaki i śmielej ruszyli dalej.
Tu strażników było mniej, a teren był oświetlony, więc zdecydowali się zagrać va banque i udawać, że wracają ze spaceru. Jeden z patroli nawet ich zatrzymał, jednak pod ostrym spojrzeniem Johna puścił bez większych problemów. Wreszcie znaleźli się w upragnionych murach pałacu.
- Jakoś poszło Tong, jakoś poszło - odezwał się do towarzysza, gdy byli już na swoim piętrze...
 
psionik jest offline  
Stary 29-11-2017, 11:21   #294
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Do komnat dotarli po kilku minutach. Gdy weszli Rayden akurat kończył uzdrawiać Liu Kanga. Gdy bóg piorunów odstąpił mnich wstał i rozruszał bark.
- Jak nowe, dziękuję.

Sonya wstała z krzesła i podeszła do przybyłych.
- Co z wami? Gdzie się podziewaliście? - zapytała - Myśleliśmy, że nasz gospodarz zaproponował wam wikt i opierunek na stałe.
- Wiecie coś o tych fajerwerkach?
- Jax wskazał okno - Jak na moje oko ładna kupa sprzętu poszła z dymem.

Rayden popatrzył na komandosów. Jego spojrzenie na dłużej spoczęło na Johnie, ale nic nie powiedział. Choć coś mówiło Johnowi, że prezent od Quan Chi nie pozostał niezauważony.

- Hej, hej - powiedział Johnny podchodząc z dzbanem i kubkami - Wyglądacie na złachanych. Macie, to postawi was na nogi.

Kylen unikała ich wzroku. najwyraźniej miała im za złe, że nie dali się wczoraj otruć. Wtedy jej życie byłoby prostsze.
 
Mike jest offline  
Stary 29-11-2017, 18:14   #295
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
- Co? Tamto? - John udawał niewiniątko - No, Kano będzie wkurzony - uśmiechnął się do swoich przełożonych.

O cześć Kylen, co słychać? - spytał na pozór serdecznie. Bawiło go dziecinne zachowanie kobiety i postanowił ulżyć sobie na wprawieniu ją w jeszcze większą niezręczność, jeśli to możliwe.

- A co tu się działo? - dodał po chwili. - Wygląda jakbyśmy dalej byli w grze? - John postanowił zignorować wzrok Raydena. Jeszcze nie przetrawił ich ostatniej wymiany zdań i nie zamierzał wchodzić w kolejną. Zresztą, jak coś pójdzie nie tak, będzie mógł go obarczyć winą. Bóg Gromu wyglądał na kogoś, kto lubi brać winę na siebie.

John przyjął kubek lecz zanim upił spojrzał na Kylen - Mam nadzieję, że to nie z Twoich zapasów - uśmiechnął się. Mimo zmęczenia miał doskonały humor.
 
psionik jest offline  
Stary 30-11-2017, 11:31   #296
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
- Chętnie coś dla ciebie przyrządzę - odparła Kylen.

- Jak dzieci - mruknął Rayden.

- Załatwił go - powiedział z entuzjazmem Johnny - Żebyście widzieli te fajerwerki. Szkoda, że komórką nie nagrałem to mój spec od efektów by się posrał na sam widok.
- Hej, myślę że nakręcę film o tym. I tak nikt nie kupi bajeczki o walce o świat, ale przecież ludzie przychodzą by zobaczyć mnie i moje walki. Myślę, że ciebie mógłby zagrać Samuel L. Jackson, co ty na to? Pasował by? A Tonga Michel Qissi. Ale tylko epizody by zagrali, bo za dużo kasy chcą.


Stojący przy oknie Tong zobaczył jak dwóch strażników prowadzi trzymając za ramiona jakąś dziewczynę. W półmroku nie poznał kto to, ale gdy mijali jedną z pochodni blask oświetlił jej twarz. Była to niedawno uratowana przed starcem niewolnica.
 
Mike jest offline  
Stary 30-11-2017, 13:35   #297
 
Jaśmin's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputację
Podczas gdy John bawił towarzystwo Tong zerknął na zewnątrz przez okno. Piekły go oczy, mięśnie drżały ze zmęczenia. O niczym tak nie marzył jak żeby położyć się spać. W nocy walk nie będzie, prawda?
I tylko niewolnicy żal.
Marszcząc brwi zerknął raz jeszcze. Tak, to ta którą "uratował" przed starym wojownikiem. Ponownie pożałował tego.
Zresztą diabli z tym. Co ona mogła powiedzieć? Że Tong interesował się sprzętem Kano? No mogła. Czy to mogło oznaczać kłopoty? A czemu? Pytać wolno. Tym bardziej, że jeśli Shang jest aż tak potężnym czarownikiem już dawno wie kto sabotował jego interesy.
Do diabła z tym.
Taj zasunął zasłony i ciężkim krokiem skierował się do łóżka.
Spać! Królestwo Ziemi za łóżko!
- Idę spać - warknął Tong - Mój asystent odpowie na państwa pytania. Kolejka do kasy na prawo. Cześć.
Zanim ktokolwiek zdołał zgłosić sprzeciw, tudzież prawo do łózka Taj już naciągał kołdrę pod brodę.
- Obudźcie mnie jak się coś zacznie dziać. Dobrej.
 
Jaśmin jest offline  
Stary 02-12-2017, 14:06   #298
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
- Już czas - powiedział Rayden, otwierając wrota do sali tronowej Shang Tsunga. Z trzaskiem uderzył gdzieś blisko grom. Za ścianą deszczu przez okna nie było widać dalej niż na kilka metrów.

- Jestem gotów, gdzie ten twój champion, czarowniku?

- Oczekuje cię niecierpliwie
- Shang Tsung wstał i wyciągnął ramię. Pod stopami mnicha zawirował zielony portal i Liu Kang z okrzykiem zaskoczenia wpadł do niego. Portal zgasł sekundę później.
Shang Tsung głaszcząc się po brodzie usiadł z uśmieszkiem. Rayden tylko zacisnął zęby milcząc.

W komnacie napięcie sięgało sufitu. Tylko z tyłu dało się usłyszeć szept:
- Lipa straszna, za taki numer w filmie, jechali by po mnie na fb jak na łysej kobyle.

Burza za oknem zbliżała się, jeden z piorunów musiał trafić w wieżę, bo grzmot wstrząsnął murami pałacu. W końcu Czarownik machnął ręką i pojawił się portal.
Z portalu wynurzył się Liu Kang. Spojrzał w kierunku Shang Tsunga. Ten wstał i niespiesznym krokiem wyszedł na środek komnaty.
- Pozostała ostatnia walka, czarowniku.
- W istocie
- odparł Shang Tsung.

Mnich jednym skokiem znalazł się przy nim, stopę otaczały mu płomienie. Shang Tsung zablokował cios dłonią, uziemiając moc Liu Kanga. Płomienie zgasły. Czarownik zwinął się w obrocie kucając. Liu podcięty rąbnął o ziemię plecami. Przetoczył się i wstał.
Tong poczuł swędzenie przedramion, gdy Tsung wystrzelił ognistą kulę, potem drugą i trzecią. Robił to szybciej niż tamten pobity dziadek. “To niesprawiedliwe” chciał pomyśleć, ale Liu złożywszy dziwnie dłonie wypchnął je przed siebie. Wysyłając własny pocisk. Ogniste kule eksplodowały zderzając się. Tylko ostatnia kula czarownika przemknęła przez płomienie, ale młody mnich już ślizgnął się po posadzce przepuszczając ją nad sobą. Podciął nogi czarownika, ten jednak furkocząc szatą zrobił salto i wylądował kilka metrów dalej. Wystrzelił kolejną kulę pionowo w górę, wprost w otwierający się portal. Wylot portalu pojawił się tuż nad biegnącym Liu Kangiem. Niespodziewane trafienie rzuciło nim o ziemię.

Czarownik wyciągnął otoczoną zielonym blaskiem dłoń i coś pół przejrzystego popłynęło od Liu do niego. Shang zafalował i na jego miejscu stanął… Liu Kang.

Obaj Kangowie rzucili się na siebie. Seria ataków, kontr i uników mogłaby zadziwić nie jednego wojownika. W końcu po potężnym kopnięciu jeden z Kangów potoczył się w tył. Wstając zamigotał i okazał się czarownikiem.

Liu wykorzystał chwilę, hakiem od dołu wyprostował czarownika i poprawił kopniakiem piętą w szczękę. Oczyma wyobraźni można było zobaczyć trzaskającą niczym szkło żuchwę i naprężające się, a potem trzaskające jeden po drugim kręgi.

Shang Tsung padł na ziemię. I zaczął wstawać. Ale zdołał tylko usiąść.

- Powiedz to! - zażądał Liu Kang
Czarownik chrząknął i zduszonym głosem oznajmił:
- Liu Kang wygrywa walkę…. i turniej Mortal Kombat.

Salę tronową na chwilę rozświetlił złocisty blask.
- Ocaliłeś królestwo Ziemi - powiedział Rayden. Ziemscy wojownicy krzyknęli z radości.

Na przeciwległej ścianie pojawił się olbrzymi portal. Shang Tsung powoli wstał z kolan. Spojrzał na Kitanę, ta odpowiedziała milczącym spojrzeniem znad maski. Odwrócił się i ruszył w kierunku portalu. Jego “ludzie” jeden po drugim ruszali za nim. Ostatnia szła Kitana, tuż przed wejściem w portal i spojrzała na Liu Kanga. Po chwili także zniknęła.
Portal zgasł.

Rayden stanął przed Liu Kangiem i oddał mu pełen szacunku ukłon. Młody mnich ukłonił się bogowi piorunów.

- Czas do domu
- powiedział Rayden - chodźmy do portu. Mamy mało czasu, wyspa Shang Tsunga niedługo przeniesie się z powrotem do Zaświatu.

John i Tong pomyśleli, że gdzieś tam na wyspie są dwie śliczne i ostre dziewczyny. Nie licząc ludzi Kano. I być może zabójców z Lin Kuei, bo na finałowej walce się nie pojawili. Podobnie jak Kano.

No i stało się, dotarliśmy do finału, ale jak chcecie to możecie pobuszować po lesie
Tylko dogadajcie resztę by nie odpływała bez was Choć czas goni.

A jeśli porzucacie ludzi Kano i laski to prostym kursem zmierzamy do rekrutacji nowej części

 
Mike jest offline  
Stary 04-12-2017, 11:35   #299
 
Jaśmin's Avatar
 
Reputacja: 1 Jaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputacjęJaśmin ma wspaniałą reputację
Tong z zafascynowaniem obserwował walkę Liu z czarownikiem. Jeśli czegoś żałował to tego, że pierwsza walka championa Królestwa Ziemi odbyła się, jak i SKorpiona z Sub Zero, w innym wymiarze.
Gdy młody mnich powalił Shanga na podłogę...
- Powiedz to! - zażądał Liu Kang
Czarownik chrząknął i zduszonym głosem oznajmił:
- Liu Kang wygrywa walkę…. i turniej Mortal Kombat...
...czwórka komandosów i Johny Cage chóralnie dali upust swej radości. Wydawało się to niemożliwe, ale Liu dał radę.
- No, panie mistrzu - Bestia wyszczerzył zęby - Pan to jest fachura. Co by pan powiedział na małą walkę w tajskim ringu Lumpinee? My, Tajowie, lubimy ten sport...

*****

Gdy ziemscy wojownicy opuścili pałac Shanga, Tong, po raz pierwszy od kilku dni wciągnął łapczywie powietrze do płuc. I po raz pierwszy od jakiegoś czasu pozwolił sobie na myśl, że życie jest czasem piękne.
A jeśli chodzi o piękno...
- Lordzie Rayden, gdzieś tam - Taj wskazał na dżunglę - są dwie dziewczyny, które lada chwila znikną w Zaświecie. Spotkaliśmy je krótko po lądowaniu, niezbyt szczęśliwym. Jedna z nich to bodajże księżniczka. Imion nie znam, ale może dałoby się je odnaleźć nim odpłyniemy?
Wypowiadając te słowa Tong już wiedział, że nadchodzi dla niego okres spokoju, który, oby, nie zakończył się prędko.

*****

Wiele lat później.

- Moje kochane wnusie, czy opowiadałem wam jak, z kilkoma ziomkami, ocaliłem świat przed zagładą?
- Tak, dziadku Tong! Milion razy!
- Więc wysłuchacie tej historii jeszcze raz! Bo to naprawdę świetna historia...
 
Jaśmin jest offline  
Stary 05-12-2017, 22:24   #300
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
John obserwował walkę jak zaczarowany. To znaczy, miał nadzieje, że nie jest zaczarowany, patrząc na pokaz magii jaką sprezentował Shang Tsung. Jak na starca poruszał się błyskawicznie szybko i zwinnie, zupełnie jakby wiek stanowił jedynie kamuflaż. Jednak pokaz ognia Liu Kanga, oraz zamiana postaci czarownika sprawiły, że Doe po raz pierwszy od dawna zbierał szczękę z podłogi.
To było zdecydowanie piękne widowisko i pomimo konsekwencji, aż żal było, że się skończyło.

Gdy czarownik obwieścił zwycięstwo Królestwa Ziemi i jego wojownicy zaczęli wycofywać się przez portal, John z uśmiechem bił brawo nowemu mistrzowi. Był to chyba największy upust uczuć, jaki dał od dawna. Jako szpieg musiał się kontrolować cały czas, więc i teraz opanował się szybko i zamienił z Jaxem dwa zdania.

Gdy wojownicy Ziemscy opuszczali salę, John miał nadzieję dostać się do kwater czarownika i wykraść tajemnice pozwalające nauczyć się władać magią. Gdyby miał moc zmieniania wyglądu, jak zaprezentował to Tsung, lub latania, czy czegokolwiek co wykracza poza ziemskie umiejętności ciała (oczywiście pomijając wyczyny Liu Kanga), to było to warte kradzieży.

John złapał Raydena i resztę na dziedzińcu, gdy taj mówił o spotkanych dziewczynach.
- To jakaś księżniczka i jej ochroniarz, i warto je zabrać ze sobą. - dodał.
- Może ziemskie warunki to nie ich bajka, ale z rąk Shang Tsunga czeka je śmierć. Poczekajcie, pójdę je zgarnąć. - dodał ruszając w las. Zarówno on, jak i Tong znali miejsce, w którym się rozdzielili, liczył więc że spotkają tam trop uciekinierek kierując się na plażę, tak jak im doradzili....

* * *

Wróciwszy do siebie, Doe dostał zasłużony urlop. Miał co prawda zakaz wypowiadania się o tym co zobaczył i czego był świadkiem, ale nie było nigdzie powiedziane, że nie może nic zbadać. John od razu wziął się do pracy studiując wszystkie artefakty, które udało mu się zdobyć na wyspie. Najcenniejszą zapewne była fiolka od Quan Chi, więc wydobył pęsetą jedynie kroplę i oddał zaprzyjaźnionemu laborantowi do analizy. Wolał wiedzieć jakie są konsekwencje użycia mikstury. Pragnął potęgi, jednak nie za wszelką cenę. Gdyby jednak udało się wydestylować miksturę do czystej postaci, eliminując konieczność stania się upiorem Chi, Doe miałby to, czego pragnął.
 
psionik jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:55.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172