Emmerich dokładnie wyczyścił miecz wycierając go w ubranie jednego z zabitych. Ostrożności nigdy dość, kto wie jak się mutanctwem zaraża. Rozejrzał się izbie w poszukiwaniu informacji mogących wyjaśnić co tu się stało. Nawet jego paranoidalny umysł nie wierzył, że w bandzie zbójów był mutant i że pokłócili się dopiero teraz. A może jednak?
Niemniej i tak oglądał pomieszczenie. Doświadczenie nauczyło go, że przywódcy zbójów mieli zwykle przy sobie trochę grosza. A czasem i listy z ciekawymi informacjami, np. kto ich wynajął albo komu sprzedawali łupy - czasem papier wart był więcej od złota.
Póki pamiętał, załadował też magazynek kuszy samopowtarzalnej.
- Znaleźliście psa? - zapytał wchodzących.