Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-11-2017, 19:13   #92
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Schody wymyślili zapewne ci, którzy chcieli odpowiednio wcześnie wyeliminować osoby, nie mające dość sił, by sprostać wymaganiom stojącym przed balowiczami.
Ów ktoś doszedł zapewne do wniosku, że gdy kto zdoła się wspiąć na sam szczyt wieży, zdoła również przetańczyć całą noc, aż do świtu, a potem zdoła jeszcze sprostać innym nieco wymaganiom swej partnerki. Pewnie nie przewidział, że ktoś może wejść, a potem paść na krzesło i nie mieć sił, by wstać.

Łatwo było zauważyć, że tylko Ellisara spotkał zaszczyt posiadania eskorty. Zaszczyt? A może ktoś zaczął się obawiać, ze biedny prowincjusz zabłądzi gdzieś po drodze, w labiryncie pałacowych komnat i korytarzy, a po tygodniu czy dwóch ktoś go znajdzie, przypadkiem, ledwo żywego z pragnienia lub głodu?
Albo że da się skusić którejś z idących na bal piękności i spędzi czas całkiem przyjemnie, acz nie na balu.
Były też i inne możliwości, których raczej nie należało brać pod uwagę, a które i tak przemknęły Ellisarowi przez głowę, by szybko skryć się głęboko, gdzie nikt dostrzec ich nie zdołałby.

Sam zaś Ellisar mniej uwagi poświęcał idącym obok niego gościom (nawet płci pięknej), a więcej, zdecydowanie więcej, ornamentom, zdobiącym ściany i sufity. Trudno było ukryć - pięknych kobiet mógł jeszcze spotkać w swym życiu całe mrowie (w końcu był bardem, i to dobrym), zaproszenie natomiast na królewski bal nieprędko mogło się powtórzyć, jeśli w ogóle.

Sala, do której w końcu trafił, była jeszcze bardziej olśniewająca. Ellisar musiał przyznać, że mało równie pięknych rzeczy widział w życiu, a z pewnością do tych nielicznych rzeczy nie należały dzieła ludzkich czy elfich artystów. Ellisar gościł już co prawda w królewskich salach Śnieżnej Twierdzy, ale to, co widział tutaj... Nie było porównania.

Zjawiskowa była również tancerka.
Nie da się ukryć - było na co popatrzeć, i to nie tylko dlatego, że dziewczyna była piękna. W tańcu była jeszcze piękniejsza. Oczywiście we wszystkim miała swój udział magia, ale mimo wszystko... było na co popatrzeć, było czym się zachwycić.

Obudzona ostatnimi czasy podejrzliwość Ellisara wnet szepnęła mu do ucha, że taki 'odwracacz uwagi' jest idealny, by zorganizować i przeprowadzić zamach. W chwili, gdy wszyscy będą się wygapiać na piękną tancerkę, nikt nie zwróci uwagi na przemyconą pod elegancką kamizelą małą kuszę czy zatruty nóż.
Ale skoro nie widać było muzykantów, to, z pewnością, niewidoczni dla gości, stali gdzieś królewscy gwardziści, pilnujący nie tylko porządku, ale i (przede wszystkim) skóry królowej.

Odrzuciwszy (acz nie do końca) ponure przewidywania Ellisar zaczął się witać ze znajomymi.
Przywitał się z Sintari, po czym uścisnął dłoń wilkołaka.
- Dobrze cię widzieć w zdrowiu Ulrisie. Jak ci się podoba otoczenie? Tu jest prawie tak samo ładnie, jak w zimowym lesie.
- Witaj, Duszo - uśmiechnął się do moonrii. - Dziękuję. - Wziął z talerzyka ciasteczko. Jedno. Dusza go lubiła, ale pytanie, czy ciasteczek nie lubiła bardziej...
- Mizo, Przyjemnej zabawy. - Życzenia były szczere, jednak nie sądził, by demon był w odpowiednim nastroju. Co by się stało, gdyby tak ktoś poprosił moonrię do tańca? Strach pomyśleć.
Zabawa bez bijatyki nie była zabawą tylko na wsi.
Lecz może Sintari znała jakiś sposób na spacyfikowanie przesadnie zazdrosnego demona.
- Ditrusie, świetnie wyglądasz. - Na koniec zwrócił się do rybaka. - I nie przejmuj się niczym. Ja też jestem po raz pierwszy w takim towarzystwie i nikogo tu nie znam. Będziemy się dobrze bawić, a w razie czego Sintari przedstawi nas komu trzeba. No i jest Dusza, więc jesteś w najlepszym towarzystwie, jakie sobie można wymarzyć.
 
Kerm jest offline