Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-11-2017, 19:45   #39
Kenshi
Konto usunięte
 
Kenshi's Avatar
 
Reputacja: 1 Kenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputacjęKenshi ma wspaniałą reputację
Z satysfakcją rozlewającą się po ciele uśmiechnął się pod nosem, gdy strzała doszła celu i pomiot Chaosu wyciągnął kopyta. Reszta również poradziła sobie szybko ze swoimi przeciwnikami, a mutanci wzięli nogi za pas i czmychnęli do lasu.
- Zgadza się, trza jechać, a nie uganiać się za tymi stworami - rzucił Nils na słowa Andreasa i również dosiadł konia. Odwrócił się do Maud i będąc niemal przekonanym, że kobieta nie wychwyci żartu, rzucił do niej. - Maud, powinnaś zostawić ten swój wózek tutaj. Tylko nas będzie spowalniał.
Puścił jej tylko oczko i gdy chwilę porozmawiali, ruszył za kompanami. Maud oczywiście wózka nie zostawiła.

* * *


Pogoda była pod psem. Albo i gorzej. Karsten nie pamiętał, kiedy ostatnio tak mocno padało. Czasami miał wrażenie, że niektóre z tych ulew są naprawdę dziełem bogów, a nie natury, bo tak lać to może chyba tylko z boskiego nakazania. Z ulgą przyjął słowa Wolberga o światłach, bo sam, trzymając się raczej z tyłu pochodu, pochyloną miał głowę, żeby mu na gębę nie kapało i tylko łypał oczami na lewo i prawo, co by nie dać się zaskoczyć, jakby coś z krzaków na nich wyskoczyło. Zbliżająca się noc i zimny wiatr nie nastrajały go do dalszych podróży, dlatego cieszył się, gdy wyłowił z ciemności zarysy budynku. Główna brama była zamknięta, ale można się tego było spodziewać, jeśli w okolicy grasowały pomioty Chaosu.

Na szczęście udało im się przejść ścieżką obok palisady do miejsca, gdzie przewoźnik transportował ludzi na drugi brzeg Reiku. Tylko, że przewoźnika nigdzie nie było widać, a gdy weszli do jego kanciapy i dostrzegli ślady walki, wiadomo było, że coś jest nie tak.
- Miejmy się na baczności - powiedział Nils po słowach Andreasa, zwieszając dłoń na rękojeści miecza przy pasie.
Pewniej czuł się napinając cięciwę, ale i ostrzem coś tam robić umiał, więc wesprze towarzyszy, gdyby doszło do walki w zwarciu. Po tym, jak tylko Wolberg i Maud przygarnęli, co wartościowsze, ruszyli do otwartego przejścia z boku palisady.

Minęli jakieś budynki, a gdy Andreas ruszył w stronę stajni, Karsten skinął mu tylko głową, podprowadzając konia pod drzwi gospody. Eckhard zdążył już zapukać energicznie, jednak trochę się naczekali, aż ktoś łaskawie wyjrzał. No a jak już wyjrzał, to nie był zbyt uprzejmy.
- Noc się ciężka szykuje, na szlaku my zwierzoludzi spotkali. Trza nam przenocować, panie drogi. Weźmiemy nawet podłogę przy kominku, jak wszystkie pokoje zajęte - rzucił Nils, widząc, że nikt nie kwapi się z odpowiedzią. - I drzwi nam przed nosem nie zamykaj, bo oknami wejdziemy. Za strawę i miejsce do spania zapłacimy z góry. I przy okazji może powiesz, gospodarzu, co się stało z przewoźnikiem przy rzece? Pustą jego chałupę zastalimy i krew przy drzwiach.

Nils patrzył na niego z pełną determinacją i nie wyglądał na takiego, co miał zamiar odpuścić. Może i lubił szwendać się po traktach Imperium, ale w taką pogodę nawet psa szkoda by było na dwór wyrzucić.
 
__________________
[i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i]
Kenshi jest offline