Zachariasz przez chwilę stał zdezorientowany hukiem. Zastanawiał się co tak gruchnęło, a w tym czasie dzwonienie w uszach nieco się zmniejszyło. Gdy już wszystko wróciło do normy, rozejrzał się wokoło. Zwycięstwo nad mutantem było niezaprzeczalne i w sumie przy całkiem małych stratach. Zaledwie jeden z ich grona leżał na podłodze. A czy był martwy, pozostawało sprawą otwartą...
Po chwili okazało się, że Josef jednak żyje i ktoś nawet udziela mu pomocy. Niziołek postanowił więc się nie wtrącać i zająć się swoimi sprawami. Popatrzył w górę, tam gdzie z powały wystawał jeden z jego noży. Potem szybko popatrzył po kompanach, czy aby który nie dostrzegł jak fatalnie spudłował. Wyglądało na to, że nikt nie widział.
- Ależ miał sukinsyn twardą skórę - powiedział głośno, wskazując na sufit. - Perfektne trafienie było, tylko że kozik się odbił od skóry i poszybował w górę. O tam jest! Pomoże mi który go wydłubać? - zapytał.