Mag robił coraz większe oczy, dowódca mocniej zaciskał wargi. Każde, coraz mniej sensowne i konkretne słowa bohaterów z przyszłości pogłębiały konsternację i zniecierpliwienie ich rozmówców. Co więcej, zbrojni stojący na tyle blisko, aby podsłuchiwać rozmowę, także mieli co najmniej niewyraźne miny.
- Przestańcie, wystarczy mówię! - nie wytrzymał przywódca, kiedy Elvin zaczął o damie swojego serca, która w tym przypadku była co najmniej dziwnym tematem do rozmowy.
- Wydaje mi się, że mówią prawdę, przynajmniej taką prawdę jaka im się zdaje - czarodziej podjął wątek, kiedy wreszcie przybysze zamilkli. Drugi z mężczyzn milczał przez kilka uderzeń serca, zastanawiając się. Wreszcie skinął głową w stronę Blacktowera.
- Rycerz, tak? Przewodzisz tej wyprawie? - zapytał, próbując ułożyć sobie to wszystko w głowie. - Jestem Lord Dowódca Joachim Krool, najwyższy dowódca wojskowy rodu Ak’Akka, potocznie zwanego Czarnymi Wilkami. Mamy rok tysiąc dwudziesty trzeci. Potomkowie króla ciągle żyją i choć wizja, którą przedstawiacie wydaje się okrutna i smutna, my nadal trwamy w nadziei.
Wreszcie pojawiła się nazwa! Elvin wytężał przez chwilę umysł i wreszcie sobie przypomniał. Rzeczywiście taki ród istniał, ich władca mianował się Królem Środka. Przedstawiany był jednakże w bardzo różny sposób: od tyrana i mordercy, poprzez światłego przywódcę mogącego stworzyć Vast potężnym państwem liczącym się w całym Faerunie. W przedstawionym roku ród upadł, zniszczony wojnami, a ich miasta zostały zrównane z ziemią. Dwadzieścia lat później pojawili się potomkowie króla i oddano im część ziem, ale księgi nie były jednoznaczne co do tego, a Blacktower niewiele z tych działów pamiętał. Na pewno pojawiały się informacje, że ci niby synowie króla to byli podstawieni oszuści, a tak naprawdę nikt z rodu nie przetrwał. Ród Wulf to najwyraźniej były obecnie popłuczyny, zwykli barbarzyńcy, którzy przyjęli taką a nie inną nazwę, przeinaczając prawdziwą.
Nieświadom przemyśleń Elvina czarodziej skupiał się na Lunie, pocierając spiczastą bródkę.
- Przenosiłem się z dziećmi króla wielokrotnie. Widziałaś nas? To musiało być dotknięcie Pani Losu. Nie byłem świadomy, że potrafi manipulować również czasem. Może to nawet moje zaklęcie, którego jeszcze nie wymyśliłem? - zastanawiał się na głos. - Podziemia. Wiele naszych twierdz ma podziemia. O szkieletach nic nie wiem, zapewne magia wpłynęła na ciała. Muszę znać więcej szczegółów! - podekscytował się wyraźnie.
- Nie mamy czasu - przerwał mu Lord Dowódca. - Zhung zaraz zwróci na nas swoją uwagę. On musi mieć pewność, że wygrał całkowicie.
Czarodziej westchnął, zamykając oczy, po czym skinął głową.
- Masz rację. Nieznajomi - zwrócił się do przybyszów z przyszłości. - kula potrafi zabrać kogokolwiek i cokolwiek w drugą stronę?
- Czy przysięgniecie i potwierdzicie swe słowa przed naszą boginią?- dodał Krool. - Ukarze za każde kłamstwo i umyślnie porzuconą obietnicę, ale też będziemy pewni, że nie mamy wyjścia. Nagrodzimy was za każdą pomoc, jaką nam okażecie.