Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-11-2017, 22:14   #86
Zombianna
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Biolab: Linda i Nivi

Całą drogę do biolabu Linda zajęta była rozmyślaniem na temat ‘kleju’. Starała się tłumić wewnętrzny niepokój. Sytuacja w jakiej się znaleźli była dość patowa a niewytłumaczalne do tej pory zdarzenia na pokładzie statku wybijały ją z jej równowagi lodowca.

- Cześć, Nivi. - wpłynęła do siedziby biolog nie dając po sobie poznać poruszenia - Mam dla Ciebie przesyłkę od Drake’a. - przy tych słowach podała niewielką próbkę brunetce. - Co masz ciekawego?

W królestwie Larsen panował chaos, choć z gatunku tych kontrolowanych. Cała maszyneria badawcza pracowała pełną parą, wyświetlając na wbudowanych panelach ciągi wzorów i danych. W powietrzu unosiła się sina zawiesina pochodzenia tytoniowego, gdzieś na biurku stała wyciągnięta z szuflady popielniczka. Obok rozpanoszyły się drobne próbniki, retorty i pipety. Na samym środku, tam gdzie kumulacja bałaganu, znajdowała się i Nivi, z twarzą przyspawaną do holoekranu. Wpierw wydawała się nieświadoma obecności drugiego człowieka, dopiero gdy padły pierwsze słowa wzdrygnęła się, podrywając wzrok znad tabel. Nie wglądała na szczęśliwą z faktu, iż ktoś jej przeszkadza. Ciemne brwi zmarszczyły się pośrodku czoła, wzrok omiótł intruza. Dopiero po ćwierć minuty gdzieś na dnie źrenic biolog pojawił się błysk zrozumienia. Przyjęła próbkę, okręcając ją w palcach.

- Nasz gość, ten z przesyłki. Zamknięty w kontenerze. Nie pochodzi z ziemi, nigdy czegoś takiego nie widziałam. Poczwórna helisa DNA, brak odnośników i skali porównawczej. Stoimy u progu epokowego odkrycia! - wypaliła, a ekscytacja zabarwiła blade dotąd policzki odcieniem różu - Musisz to zobaczyć - pokiwała zachęcająco ręką w zapraszającym geście.
Linda posłusznie ruszyła ku współzałogantce, gdy ta pochyliła się nad mikroskopem i nie przestawała nawijać, kręcąc gałkami aby ustawić odpowiednia ostrość - Czysty politetrafluoroetylen, bez domieszek choćby miedzi! W pierwszej chwili nie wierzyłam, myślałam że to zanieczyszczenie zewnętrzne, ale nie. To potrafi syntezować teflon jako warstwę ochronną… genialne i skuteczne! Politetrafluoroetylen posiada najmniejszy współczynnik ślizgowy wśród wszystkich tworzyw technicznych… a on ma je w wersji naturalnej. Charakteryzuje się on niską przyczepnością oraz najniższym współczynnikiem tarcia na wszystkich ciałach stałych. Dzięki równości statycznego oraz dynamicznego współczynnika tarcia nie ma miejsca zjawisko drgań ciernych. Te właściwości zmniejszają konieczną moc napędową, redukując tym samym zużycie energii. Odporny na ekstremalnie niskie temperatury, promieniowanie i organiczne oraz nieorganiczne substancje chemiczne. Nie przewodzi prądu, zachowuje plastyczność w temperaturach -270°C ÷ 260°C. Nie ulega rozpuszczeniu w wyniku zastosowania wody królewskiej. Reaguje tylko z ciekłym sodem, ciekłym wapieniem, albo gorącym fluorem. Wzmocniony innym tworzywem, przykładowo włóknem szklanym lub grafitem, może służyć do przetaczania kwasu… i to też się zgadza! Kwas w żyłach! - mówiła coraz szybciej i szybciej, zezując na wyświetlane dane. Wyrzucała z siebie kolejne zdania, prawie przy tym nie oddychając - Składowa atmosfery: metan i amoniak. Nie przeprowadza procesu oddychania tlenowego, prawdopodobnie funkcjonuje podobnie do bakterii denitryfikacyjnych i to też sie zgadza. W oddychaniu beztlenowym rolę akceptora elektronów i protonów pełnią związki nieorganiczne… jak przy oddychaniu azotanowym. Redukcja azotanów i azotynów do amoniaku i azotu cząsteczkowego, o ile możemy brać w tym przypadku odnośnik ziemski - pokręciła głową, zagryzając wargi. - A oni to ukrywali, przez tyle lat! Ewentualnie znaleźli go niedawno, w co nie chce mi się wierzyć.

- Nivi…
- Linda w końcu zdołała się wbić w słowotok biolożki - Nivi… - chłodny ton był szczególnie spokojny i gładki jak aksamitna rękawiczka - Kto znalazł? I co ważniejsze, CO znalazł?

Larsen drgnęła, po czym otrząsnęła się jakby wyszła spod prysznica. Zamrugała parokrotnie, wodząc spojrzeniem od lekarki do niewielkiej próbki obracanej w dłoniach. Przymknęła powieki i wziąwszy głęboki wdech, wypuściła powietrze przez nos, wracając mniej-więcej do granic normy.
- Anomalia… animalii. Królestwa zwierząt do którego my też się zaliczamy. Rasa ludzka, ukształtowana przez dziesiątki tysięcy lat powolnej i sukcesywnej ewolucji - otworzyła oczy, łapiąc spojrzenie zastępcy kapitana - W kontenerze, naszej paczce, nie przewożono sprzętu laboratoryjnego, ale żywą istotę. Wygenerowano dla niej specyficzne warunki, które przy dehermetyzacji musiały przerwać proces comy, kontrolowanego uśpienia… ale po kolei - wzięła drugi oddech, starając się nie rozpędzać i trzymać względnie jednego tematu - Zbadałam kontener od środka, pobrałam próbki czarnej wydzieliny. Ze względu na niską temperaturę zamarła, zmieniając się… w ciężkie do rozbicia grudki - westchnęła, przekładając nikomu niepotrzebną nomenklaturę na język zrozumiały - Zbadałam je pod mikroskopem i już wiem czemu flociarze nas ścigali. Zwinęliśmy im spod nosa zabawkę. Bardzo wyjątkową, zapewne jeden z tajnych projektów. Pytaniem pozostaje, czy znaleźli ją, a może wyprodukowali sami? W drugim przypadku byłaby to praca na całe dekady. Ta… istota. Nie powstała na ziemi. Przewoziliśmy nieświadomie jedyny znany… nieznany i tajny okaz pozaziemskiego organizmu wielokomórkowego. - zerknęła na panel - Poprosiłam Veronicę aby wyciągnęła dane z komputera sterującego SPŻ kapsuły. Nie mam dobrych wieści, stąd prośba o rozmowę w sytuacji kryzysowej - wyłamała nerwowo palce, spoglądając gdzieś ponad czarnowłosą głową rozmówczyni. Linda przypominała zamarzniętą w pół ruchu figurę. - Według ściągniętych danych przewozimy dorosłego osobnika. Uszkodzenie SPŻ i dehermetyzacja przerwała proces uśpienia. Nim do niego doszło, trzymano to w temperaturze ujemnej rzędu trzydziestu-czterdziestu stopni Celsjusza i karmiono dożylnie. Ciekawy jest również skład chemiczny atmosfery wewnątrz: metan i amoniak. Dodatkowo, co pokazały pobieżne badania - tu wskazała na chodzącą maszynerię - Naszego gościa pokrywa warstwa politetrafluoroetylenu co czyni go odpornym na warunki próżni, a także uszkodzenia mechaniczne. Nie przeprowadza wymiany gazowej na bazie tlenu… teflon ma również wewnątrz ciała. Żyły - puknęła się palcem wskazującym w przedramię drugiej dłoni - Zamiast krwi napędza go żrąca substancja. Kwas… może chlorek amonu, potrzebuję więcej danych. Wtedy powiem jednoznacznie. Podsumowując: posiada wszelkie możliwe predyspozycje, by przeżyć w próżni. Biorąc zaś pod uwagę jego dotychczasowy kontakt z naszym gatunkiem może - zawahała się - Nie być przyjaźnie nastawiony.

Norton jakby się odetkała i wyszła z zapatrzenia na Nivi.
- Jak… - zachrypiała nagle zaschniętym gardłem - jakim cudem to w ogóle istnieje? Teflon jako powłoka? Oddycha metanem i amoniakiem?
Lekarka na nowo poczuła stróżki potu pełznące w dół jej kręgosłupa. Nie wiedziała co powiedzieć więc stała w milczeniu przyswajając wiadomości.
- Jak to zabić? - padło pierwsze trzeźwe pytanie - Zanim … - potrząsnęła głową - Możesz oszacować wielkość? SPŻ kapsuły nastawiony na jak wysokie parametry?
Myśli kobiety pobiegły do Papy. I wszystkich tych części statku, gdzie panowała ciemność.

- Zabić?! - Larsen wyrzuciła niedowierzającym tonem, podrywając się z miejsca - Jak to “zabić”?! Mamy na pokładzie istotę pozaziemskiego pochodzenia, pierwszą na jaką się natknęliśmy od początku eksploracji kosmosu w XX wieku… a ty chcesz ja zabić?! Bo jest inna?! Nie pochodzi z ziemi, będzie się różnić od tego co znamy, ale to nie upoważnia nas do samosądów i mordowania! - podniosła głos, ze złością trzaskając podkładką o blat - Trzeba ją złapać, nie zabijać! Zbadać! Nie mniejsza od człowieka, więcej powiem jeżeli dostanę pełen komplet danych z SPŻ - uspokoiła się odrobinę, prychając niczym zirytowany kot - Jest organiczne, od biedy da się unieruchomić ciekłym azotem. Jest też druga strona medalu. Flota ma nasz skan, znajdą nas w ten lub inny sposób. Nie ma się co łudzić, że im uciekniemy. Wykorzystajmy ten czas aby zbadać co odkryli i czym się nie chcieli z wszechświatem podzielić.

- Nivi! - Linda zmrużyła oczy i w przeciwieństwie do biolożki mówiła niemal maszynowym głosem - Statek jest w strzępach, Papa zaginął, Red ledwo uratowałam, nie wiadomo co będzie z nami a Ty mówisz o łapaniu nieprzyjaźnie nastawionej do nas istoty która zamiast krwi ma kwas. - ostatnie słowa Norton zabrzmiały jak syknięcie. - Jak? Czym? Zanim ktokolwiek nas znajdzie nie wiadomo jak długo czasu upłynie. Moim priorytetem jest życie załogi. W tym i Twoje. Nie istoty, która może nas poszatkować splunięciem.

- Każde życie zasługuje na szacunek. Twoje, moje, załogi i inne -
Larsen wycedziła lodowato, mrużąc przy tym oczy, Linda pokiwała zgodnie głową - Tu nie ma priorytetów, tylko morderstwo. To jak z zabijaniem lwów z cyrku.

Lekarka machnęła dłonią:
- Lwy nie mają teflonowej powłoki ani nie żyją w próżni. Z opisu wynika, że dla tej istoty to my jesteśmy lwami. Nie na odwrót, Nivi. Nie będę angażować załogi ani resztki zasobów na polowanie. Jeśli uda się pozbyć tego stworzenia żywcem ze statku to to zrobimy. Jeśli nie, Acheron i jego zespół są priorytetem. Tym razem nie mamy szans na podążanie za etyką, Nivi. -lekarka położyła dłoń na ramieniu biolożki.

Kobieta stężała, ostatkiem sił powstrzymując się, by nie rozbić kroku w tył i nie zrzucić obcej kończyny. Zamiast tego uniosła dumnie brodę, patrząc hardo prosto w oczy Lindy.
- Nie wiesz co to jest, a już oceniłaś nastawienie, klasyfikując je jako wrogie. To stworzenie jest niewiadomą której boisz się. Więc chcesz bezsensownie ją zniszczyć. Budzisz się być może po torturach na obcym statku, wśród wrogich istot. Co robisz? - zaakcentowała pytanie uniesieniem lewej brwi, a jej mina stała się cyniczna - Kłania się epoka kamienia łupanego, ale na to jest recepta. Na strach z niewiedzy: poznanie lęku. Dowiemy się z czym mamy do czynienia, skończy się panika. - wzruszyła barkiem w geście przywodzącym na myśl chęć pozbycia się dłoni - Lwy mają kły, pazury i masą przewyższają człowieka. W zestawieniu z nimi cywile nie mają szans. My mamy zbrojownię. I Rohana. Jeżeli jest ktoś, kto umiałby zbudować instant-zamrażarkę to on.

- Opanuj się. Rohan jest zajęty ratowaniem tego co pozostało ze statku. O wywodach moralnych pomówimy jeśli w ogóle przeżyjemy. Sama wspomniałaś o uzbrojeniu załogi więc zdajesz sobie sprawę z zagrożenia. Muszę zameldować o tym dodatku to załogi Tichemu. Dziwi mnie, że z taką lekkością podchodzisz do życia załogi, podświadomie zdając sobie sprawę, że stworzenie takie jak to nie przyjdzie po kawałek sera. Ekstremalne parametry...
- Linda nie dokończyła choć wypowiedź brzmiała jak przygana. Odsunęła się:
- To nie jest Edgar, Nivi. Nie łudź się.

Biolog pokręciła głową i odpaliła papierosa, zaciągając się chciwie.
- A mnie dziwi próba wbicia mnie w schemat poczucia winy. - parsknęła z politowaniem, lecz szybko powaga wróciła na pierwszy plan - Akurat informacja o broni wybitnie potwierdza jak głęboko w czarnej dziurze mam nasze życia. Da się połączyć badania i bezpieczeństwo, kwestia stworzenia odpowiedniego harmonogramu działania i tak - nawet w naszej ekstremalnej sytuacji - wypuściła kłąb dymu, by zaciągnąć się po raz drugi - Wybacz, ale z zagrywek psychologicznych zawsze miałam mierny i to z litości wykładowców, albo zmęczenia moją osobą. Do rzeczy: jeśli to żyje, również ma uczucia. Odczuwa ból, strach, nienawiść. Jest obce, tak. Tego nie neguję. Nie wiemy skąd pochodzi. Dla niego to nasza atmosfera może być ekstremalna, zaś anatomia obca - wzruszyła ramionami, a pod sufit poleciała kolejna szara chmura - Nie przyłożę ręki do morderstwa, zaznaczę od razu, aby potem nie było niedomówień. Jeśli będzie stanowić bezpośrednie zagrożenie, będziemy się bronić, ale urządzanie polowania na czarownice cofa nas kilka setek lat w rozwoju. - zaciągnęła się po raz trzeci, a gdy się odezwała, dało sie słyszeć morze goryczy w jej głosie - Edgara też się bali. Anomalia, wynaturzenie. Niebezpieczeństwo. Trzymali go w zamknięciu, badali jak kawałek materii nieożywionej. Przewozili w identycznym kontenerze. Zabiliby go w końcu, zamęczyli byle uciszyć sumienie i zamaskować własny strach… a tak nie można. Zawsze wpierw trzeba… chociaż spróbować zrozumieć. Inaczej nie będziemy różnić się niczym od tych cholernych androidów o których nawija Teddy.

Norton nie dała się Sprowokować młodszej kobiecie:
- Decyzja nie jest Twoja, Nivi. - stwierdziła prosto swym monotonnym i chłodnym tonem - Omówię sprawę z Tichym i powiadomimy resztę. Jeśli boisz się wyrzutów sumienia, wezmę je na siebie. Bezpieczeństwo załogi bije wykłady etyki na wraku statku z minimalnym podtrzymaniem ludzkiego życia. Zbierzmy maksymalną ilość informacji na temat pasażera. Póki co red alert.

- Jedyne czego się boję to twojego tchórzostwa i krótkowzroczności, ale to ludzkie
- wzruszyła ramionami, rozkładając bezradnie ręce - A co się stanie - tego i tak nikt nie przewidzi. Fakt, poczekajmy czy Veronica wyciągnie coś jeszcze. Mam tylko nadzieję, że przez człowieczeństwo nie zniszczysz czegoś, co może się okazać warte więcej niż ty czy ja.

Norton nie odpowiedziała na kolejną porcję wyrzutów:
- Jak szybko jesteś w stanie przeanalizować to? - wskazała na przyniesioną próbkę.

- Wolniej niż wyjęcie broni i strzelenie do cienia - biolog odpowiedziała z miłym, uprzejmym uśmiechem, przekrzywiając nieco kark w lewą stronę.
- Nivi naprawdę będziesz teraz się obrażać? - Norton westchnęła ze zmęczeniem. Najchętniej przetarłaby dłonią napięty kark - Konkretnie ile? Muszę wiedzieć co przekazać kapitanowi.

- Obrażać? -
rude brwi podjechały do góry - Pokazuję twoja perspektywę, ponoć tak łatwiej się dogadać.

- Ile czasu, Nivi? -
Linda powtórzyła zastanawiając się co robić dalej i rozważając kolejne kroki. Które z ich działań powinno być priorytetem.

-Standardowa procedura- pokazała na maszyny- Zależy od stopnia skomplikowania próbki. Drake mówił co to i skąd?

- Wspomniał, że oblepia to wejścia, przejścia, drzwi śluz. Sugerował też, że mogło też pokrywać czujniki i zerwać połączenie.
Norton zasępiła się lekko:
- Wiadomo Ci coś na temat beczek z kwasem w stanie ciekłym? Rohan się nie przyznaje.

Próbka trafiła pod mikroskop, zaś Larsen rozpoczęła zabawę w ustawianie ostrości. Marszczyła przy tym czoło i zagryzała wargę, wykonując w głowie szybką analizę: mając wybór co by poświęciła - nowy gatunek, czy własny? Odpowiedź należała do oczywistych i raczej mało popularnych.
- Może Abe przeszmuglował je na pokład - zbyła temat, skupiając się na pracy - Proponuję dochodzenie. Będzie idealne.

- Prześlij raport z badania kleju mnie i Tichemu
- Linda wciąż nie dawała się sprowokować chociaż opinia o dziecinnym zachowaniu biolożki została odnotowana. Norton podjęła decyzję co do poziomu zaufania Nivi w tej kwestii. - Jesteśmy w kontakcie. Odbieraj privy.
Zastępca kapitana ruszyła ku wyjściu z biolabu marząc o szklaneczce whisky on the rock.
W głębi duszy była przeświadczona, że obecna wymiana zdań i tak nie miała większego znaczenia. Lekarka nie sądziła by wyszli z tego cało.

Larsen poczekała aż lekarka wyjdzie i wypuściła ze świstem powietrze. W końcu wielkich odkryć nie dokonywali tchórze. Wiedza była gdzieś tam, na wyciągnięcie ręki. Byli to winni reszcie ludzkości - odkryć i zachować ukrywane dotąd przez wojsko tajemnice i do diabła z konsekwencjami.
Jeśli pierwszy kontakt z obcą formą życia mieli przypłacić trupami wśród załogi... cóż. Było to poświęcenie, na które była gotowa.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline