Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-11-2017, 23:00   #81
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Jakąś minutę zajęło Rohanowi rozplanowanie działań. Rozstawił laser możliwie stabilnie i usunął tylko tyle rzeczy ile było trzeba. Dopiero gdy urządzenie swym mistycznym promieniem uderzyło w kolejną ścianę zaczął myśleć o reszcie. A reszty było sporo.
- Alex prześlij mi zapis ostatnich działań Wąsacza.
Rohan przeanalizował trasę spaceru.
Zostawienie lasera nie wchodziło w grę.

Zatem zostawało mu czekać aż Red przyjdzie z jego Okiem i wtedy z nią porozmawia o poszukaniu Papy.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.

Ostatnio edytowane przez Mi Raaz : 24-11-2017 o 07:46.
Mi Raaz jest offline  
Stary 22-11-2017, 23:29   #82
 
Perun's Avatar
 
Reputacja: 1 Perun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputacjęPerun ma wspaniałą reputację
Linda i Drake

Linda z zaskoczeniem odczytała wiadomość od Nivi.
Uniosła odruchowo dłoń by przetrzeć oczy zmęczonym gestem. Przeszkodził jej skafander. Skrzywiła się lekko a jej spojrzenie zawisło na Drake’u.
Może dobrze się stało, że tu był właśnie w tym momencie.

- Drake - zwróciła się do mężczyzny ogniskując spokojne spojrzenie ciemnych oczu - Potrzebuję Cię.
Wyjątkowo na jej twarzy odbiła się lekka niepewność. Wciąż rozważała która prośba powinna być priorytetowa. - Tichy jest potrzebny na mostku. - zdecydowała się jednak - Pomożesz Red? Mamy chmurę kwasu, którą trzeba...wywietrzyć.

Kanonier skinął apatycznie głową, odwracając lustrzaną szybę hełmu z korytarza na pokładowego medyka.
- Wywietrzyć kwas - powtórzył żeby zapamiętać i po raz drugi kiwnął głową - A nie lepiej spróbować go zneutralizować? To potem. - wzruszył ramionami zdając sobie sprawę, że jeszcze sporo pracy przed nimi i coś wątpił w ich zakończenie. Ciągle coś wyskakiwało, jak na złość - Potem znajdziemy źródło wycieku. Wiadomo co się dzieje z systemem łączności?

- Rohan poradził wywietrzenie jako najszybsze rozwiązanie. Masz coś lepszego na myśli? Co do łączności -
ramiona lekarki poruszyły się nieznacznie - nie wiadomo. Jeszcze - dodała szybko mając na uwadze morale ekipy. - Red wie gdzie ta chmura kwasu. - rzuciła chłodno Linda.

- Neutralizację. Zobojętnienie. Zmianę odczynu na bardziej obojętny i wywietrzenie resztek - Drake mówił powoli, układając w myślach to co chce powiedzieć - Od biedy nada się sól, nie tylko zasady. Będzie bezpieczniej gdyby doszło do wycieku, albo przemieszczenia chmury. - pokazał ręką korytarz, gdzie w oddali znajdował się bio- i medlab - W składziku jest inny wyciek, coś jak klej. Niosę Nivi do zabawy - puknął pancerz na udzie, na kieszeni - Nie wiemy jeszcze co to jest, ale oblepia drzwi - zwolnił rytm mówienia, marszcząc brwi - Wyjścia. Przejścia. Mógł zachlapać czujniki, stąd problemy z komunikacją.

- Chmura już się przemieszcza, Drake.
- mężczyzna poczuł uważne spojrzenie Norton na sobie. Chłodne, oceniające i zdystansowane. - Nie jestem ekspertem, ale w tym otoczeniu, bezwodnym, chyba słabe szanse na reakcje kwasu w postaci gazowej z solą? Możecie spróbować, ale miejcie na uwadzę czas. Wywietrzenie brzmi na szybsze rozwiązanie.

Linda spojrzała na miejsce na udzie Drake’a.
- Klej? Idę do Nivi. Mogę jej to przekazać - wyciągnęła dłoń w rękawicy.
Latające beczki kwasu, rozlewający się klej i brak komunikacji. Lista wydłużała się z każdą minutą.
Norton podsunęła się bliżej kanoniera:
- Wszystko ok? - znowu przeszyła go uważnym spojrzeniem. - Przy pobieraniu próbki kleju nic Ci się nie stało?

- Stan skupienia nie zmienia jonów
- Drake uśmiechnął się pod nosem - Chodzi o ochronę. Na wszelki wypadek. Skoro się przemieszcza lepiej nie zostać przez nią przypartym do grodzi bez niczego w zanadrzu. - nastąpiło drobne poruszenie i próbka czarnej mazi zmieniła właściciela - Nie, nic mi nie jest. Łyknąłem parę radów, ale przeżyję. Na razie mamy ważniejsze rzeczy na głowie. A co z mostkiem? Chyba nie jest źle, ciągle Teddy nas nie wysadziła, ani statek nie rozpadł się doszczętnie.

- Jak skończycie z tym kwasem wpadnij do medlabu
- miało to zabrzmieć zachęcająco. W wydaniu lekarki zabrzmiało jak zaproszenie na pogrzeb - Mam nadzieję, że Tichy przejmie go na nowo. Ja muszę pogadać z Nivi.
Linda ruszyła by popłynąć w kierunku siedziby biolog, gdy złapała w ostatniej chwili ramienia Drake’a:
- Weź broń. Na wszelki wypadek. - mruknęła bez ładu i składu.

- Dobrze - odpowiedział trochę mniej flegmatycznie, nie do końca wiadomo czy zgadzając się z wizyta w królestwie Lindy, czy wzięciem broni. Patrzył na nią przez długie dziesięć sekund, ale nie skomentował. Zamiast tego obrócił twarz ku Red.
- Zbrojownia. Potem chmura. Po drodze zgarniemy solniczkę - rzucił tworem dowcipopodobnym, czekając na reakcję ich rusznikarki.
 
__________________
Jak zaczęła się piosenka, tak i będzie na końcu,
Upał na ulicy i plamy na Słońcu.

Hej, hej…
Perun jest offline  
Stary 23-11-2017, 13:32   #83
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Julia odetchnęła widząc staruszka całego i zdrowego. Nie to, że była do niego mocno przywiązana, ale jednak był to kapitan. Musiała nawet przyznać, że odrobinę ją zaskoczył. Spodziewała się, że prawdopodobnie wdepnie w jakąś dziurę, nadzieje się na jakieś resztki statku, lub nie zauważy chmury kwasu. Wyglądało jednak na to, że stary świr był cały i zdrowy.

Rusznikarka przez kilka chwil napawała się towarzystwem części załogi. Nigdy nie spodziewała się, że to przyzna ale naprawde cieszyła się, że nie jest sama. Spacer zdezelowanym korytarzem, a potem próby ratowania własnej skóry, doprowadziły ją do jakiejś psychicznej granicy. Gdzieś z tyłu głowy nadal siedziało potworne zimno. Uszy nadal bolały od tętniącej w żyłach krwi. Red wzięła głębszy oddech starając się ogarnąć.

- Mam pomysł jak pozbyć się kwasu z siódemki. - Rozejrzała się niepewnie po pozostałych. - To świństwo na pewno wyleciało z beczki, która zderzyła się z grodzią. Istnieje spora szansa, że dam radę wywalić to w kosmos przez śluzę w siódemce tylko… będę musiała ją lekko uszkodzić.
 
Aiko jest offline  
Stary 24-11-2017, 17:37   #84
 
Leminkainen's Avatar
 
Reputacja: 1 Leminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputacjęLeminkainen ma wspaniałą reputację
Abe popchnął zaimprowizowany sarkofag do otwartej śluzy po drodze przyglądając się że jedna ze ścianek ma już kolor wiśni, nacisnął przycisk zamykania drzwi po czym pociągnął dźwignię awaryjnego otwierania drzwi zewnętrznych z pominięciem odsysania powietrza, wychodził z założenia że ciśnienie na statku i tak jest żałosne więc ta odrobina rozrzedzonego skażonego powietrza ich nie zbawi.

Przez szybę patrzył za oddalającym się sześcianem który stawał się coraz jaśniejszy gdy jego zawartość przetapiała się przez cieńką blachę.

Abe spojrzał na schemat na nadgarstku i lekko uderzył się rękawicą w głowę, zawsze jak już był w skafandrze swędziało go ucho przycisnął hełm do ramienia próbując docisnąć ucho do hełmu po chwili wrócił do schematu
-OK, zobaczmy gdzie mi jeszcze coś do zrobienia zostało a potem mam ochotę na spacer.


-Rohan, jak ci idzie? ja tu z grubsza ogarnąłem, mam nadzieję niedługo skończyć a potem jeśli nie potrzebujesz pomocy obejrzałbym jak wyglądamy z zewnątrz, wolałbym wiedzieć czy jakaś przydatna antena nie wygieła się w zasięg silników manewrowych
 
__________________
A Goddamn Rat Pack!
Leminkainen jest offline  
Stary 24-11-2017, 21:12   #85
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
Rohan wpatrywał się w gorejącą ścianę plastali. Meldunek w hełmie wyrwał go z zamyślenia.
- Wekesa, dobrze że sobie poradziłeś z tym rdzeniem. Mnie z grubsza czeka jeszcze półtorej godziny roboty. Papa zniknął. Jestem w pomieszczeniu, które miał wyczyścić, ale wygląda jakby nigdy tutaj nie dotarł. Jeżeli masz chwilkę, to spróbuj go poszukać. Mam złe przeczucie.
W hełmie zapadła cisza. Rohan nie chciał kończyć tak negatywnym wydźwiękiem.
- Odeślij mi psa. Stęskniłem się.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline  
Stary 24-11-2017, 22:14   #86
Elitarystyczny Nowotwór
 
Zombianna's Avatar
 
Reputacja: 1 Zombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputacjęZombianna ma wspaniałą reputację
Biolab: Linda i Nivi

Całą drogę do biolabu Linda zajęta była rozmyślaniem na temat ‘kleju’. Starała się tłumić wewnętrzny niepokój. Sytuacja w jakiej się znaleźli była dość patowa a niewytłumaczalne do tej pory zdarzenia na pokładzie statku wybijały ją z jej równowagi lodowca.

- Cześć, Nivi. - wpłynęła do siedziby biolog nie dając po sobie poznać poruszenia - Mam dla Ciebie przesyłkę od Drake’a. - przy tych słowach podała niewielką próbkę brunetce. - Co masz ciekawego?

W królestwie Larsen panował chaos, choć z gatunku tych kontrolowanych. Cała maszyneria badawcza pracowała pełną parą, wyświetlając na wbudowanych panelach ciągi wzorów i danych. W powietrzu unosiła się sina zawiesina pochodzenia tytoniowego, gdzieś na biurku stała wyciągnięta z szuflady popielniczka. Obok rozpanoszyły się drobne próbniki, retorty i pipety. Na samym środku, tam gdzie kumulacja bałaganu, znajdowała się i Nivi, z twarzą przyspawaną do holoekranu. Wpierw wydawała się nieświadoma obecności drugiego człowieka, dopiero gdy padły pierwsze słowa wzdrygnęła się, podrywając wzrok znad tabel. Nie wglądała na szczęśliwą z faktu, iż ktoś jej przeszkadza. Ciemne brwi zmarszczyły się pośrodku czoła, wzrok omiótł intruza. Dopiero po ćwierć minuty gdzieś na dnie źrenic biolog pojawił się błysk zrozumienia. Przyjęła próbkę, okręcając ją w palcach.

- Nasz gość, ten z przesyłki. Zamknięty w kontenerze. Nie pochodzi z ziemi, nigdy czegoś takiego nie widziałam. Poczwórna helisa DNA, brak odnośników i skali porównawczej. Stoimy u progu epokowego odkrycia! - wypaliła, a ekscytacja zabarwiła blade dotąd policzki odcieniem różu - Musisz to zobaczyć - pokiwała zachęcająco ręką w zapraszającym geście.
Linda posłusznie ruszyła ku współzałogantce, gdy ta pochyliła się nad mikroskopem i nie przestawała nawijać, kręcąc gałkami aby ustawić odpowiednia ostrość - Czysty politetrafluoroetylen, bez domieszek choćby miedzi! W pierwszej chwili nie wierzyłam, myślałam że to zanieczyszczenie zewnętrzne, ale nie. To potrafi syntezować teflon jako warstwę ochronną… genialne i skuteczne! Politetrafluoroetylen posiada najmniejszy współczynnik ślizgowy wśród wszystkich tworzyw technicznych… a on ma je w wersji naturalnej. Charakteryzuje się on niską przyczepnością oraz najniższym współczynnikiem tarcia na wszystkich ciałach stałych. Dzięki równości statycznego oraz dynamicznego współczynnika tarcia nie ma miejsca zjawisko drgań ciernych. Te właściwości zmniejszają konieczną moc napędową, redukując tym samym zużycie energii. Odporny na ekstremalnie niskie temperatury, promieniowanie i organiczne oraz nieorganiczne substancje chemiczne. Nie przewodzi prądu, zachowuje plastyczność w temperaturach -270°C ÷ 260°C. Nie ulega rozpuszczeniu w wyniku zastosowania wody królewskiej. Reaguje tylko z ciekłym sodem, ciekłym wapieniem, albo gorącym fluorem. Wzmocniony innym tworzywem, przykładowo włóknem szklanym lub grafitem, może służyć do przetaczania kwasu… i to też się zgadza! Kwas w żyłach! - mówiła coraz szybciej i szybciej, zezując na wyświetlane dane. Wyrzucała z siebie kolejne zdania, prawie przy tym nie oddychając - Składowa atmosfery: metan i amoniak. Nie przeprowadza procesu oddychania tlenowego, prawdopodobnie funkcjonuje podobnie do bakterii denitryfikacyjnych i to też sie zgadza. W oddychaniu beztlenowym rolę akceptora elektronów i protonów pełnią związki nieorganiczne… jak przy oddychaniu azotanowym. Redukcja azotanów i azotynów do amoniaku i azotu cząsteczkowego, o ile możemy brać w tym przypadku odnośnik ziemski - pokręciła głową, zagryzając wargi. - A oni to ukrywali, przez tyle lat! Ewentualnie znaleźli go niedawno, w co nie chce mi się wierzyć.

- Nivi…
- Linda w końcu zdołała się wbić w słowotok biolożki - Nivi… - chłodny ton był szczególnie spokojny i gładki jak aksamitna rękawiczka - Kto znalazł? I co ważniejsze, CO znalazł?

Larsen drgnęła, po czym otrząsnęła się jakby wyszła spod prysznica. Zamrugała parokrotnie, wodząc spojrzeniem od lekarki do niewielkiej próbki obracanej w dłoniach. Przymknęła powieki i wziąwszy głęboki wdech, wypuściła powietrze przez nos, wracając mniej-więcej do granic normy.
- Anomalia… animalii. Królestwa zwierząt do którego my też się zaliczamy. Rasa ludzka, ukształtowana przez dziesiątki tysięcy lat powolnej i sukcesywnej ewolucji - otworzyła oczy, łapiąc spojrzenie zastępcy kapitana - W kontenerze, naszej paczce, nie przewożono sprzętu laboratoryjnego, ale żywą istotę. Wygenerowano dla niej specyficzne warunki, które przy dehermetyzacji musiały przerwać proces comy, kontrolowanego uśpienia… ale po kolei - wzięła drugi oddech, starając się nie rozpędzać i trzymać względnie jednego tematu - Zbadałam kontener od środka, pobrałam próbki czarnej wydzieliny. Ze względu na niską temperaturę zamarła, zmieniając się… w ciężkie do rozbicia grudki - westchnęła, przekładając nikomu niepotrzebną nomenklaturę na język zrozumiały - Zbadałam je pod mikroskopem i już wiem czemu flociarze nas ścigali. Zwinęliśmy im spod nosa zabawkę. Bardzo wyjątkową, zapewne jeden z tajnych projektów. Pytaniem pozostaje, czy znaleźli ją, a może wyprodukowali sami? W drugim przypadku byłaby to praca na całe dekady. Ta… istota. Nie powstała na ziemi. Przewoziliśmy nieświadomie jedyny znany… nieznany i tajny okaz pozaziemskiego organizmu wielokomórkowego. - zerknęła na panel - Poprosiłam Veronicę aby wyciągnęła dane z komputera sterującego SPŻ kapsuły. Nie mam dobrych wieści, stąd prośba o rozmowę w sytuacji kryzysowej - wyłamała nerwowo palce, spoglądając gdzieś ponad czarnowłosą głową rozmówczyni. Linda przypominała zamarzniętą w pół ruchu figurę. - Według ściągniętych danych przewozimy dorosłego osobnika. Uszkodzenie SPŻ i dehermetyzacja przerwała proces uśpienia. Nim do niego doszło, trzymano to w temperaturze ujemnej rzędu trzydziestu-czterdziestu stopni Celsjusza i karmiono dożylnie. Ciekawy jest również skład chemiczny atmosfery wewnątrz: metan i amoniak. Dodatkowo, co pokazały pobieżne badania - tu wskazała na chodzącą maszynerię - Naszego gościa pokrywa warstwa politetrafluoroetylenu co czyni go odpornym na warunki próżni, a także uszkodzenia mechaniczne. Nie przeprowadza wymiany gazowej na bazie tlenu… teflon ma również wewnątrz ciała. Żyły - puknęła się palcem wskazującym w przedramię drugiej dłoni - Zamiast krwi napędza go żrąca substancja. Kwas… może chlorek amonu, potrzebuję więcej danych. Wtedy powiem jednoznacznie. Podsumowując: posiada wszelkie możliwe predyspozycje, by przeżyć w próżni. Biorąc zaś pod uwagę jego dotychczasowy kontakt z naszym gatunkiem może - zawahała się - Nie być przyjaźnie nastawiony.

Norton jakby się odetkała i wyszła z zapatrzenia na Nivi.
- Jak… - zachrypiała nagle zaschniętym gardłem - jakim cudem to w ogóle istnieje? Teflon jako powłoka? Oddycha metanem i amoniakiem?
Lekarka na nowo poczuła stróżki potu pełznące w dół jej kręgosłupa. Nie wiedziała co powiedzieć więc stała w milczeniu przyswajając wiadomości.
- Jak to zabić? - padło pierwsze trzeźwe pytanie - Zanim … - potrząsnęła głową - Możesz oszacować wielkość? SPŻ kapsuły nastawiony na jak wysokie parametry?
Myśli kobiety pobiegły do Papy. I wszystkich tych części statku, gdzie panowała ciemność.

- Zabić?! - Larsen wyrzuciła niedowierzającym tonem, podrywając się z miejsca - Jak to “zabić”?! Mamy na pokładzie istotę pozaziemskiego pochodzenia, pierwszą na jaką się natknęliśmy od początku eksploracji kosmosu w XX wieku… a ty chcesz ja zabić?! Bo jest inna?! Nie pochodzi z ziemi, będzie się różnić od tego co znamy, ale to nie upoważnia nas do samosądów i mordowania! - podniosła głos, ze złością trzaskając podkładką o blat - Trzeba ją złapać, nie zabijać! Zbadać! Nie mniejsza od człowieka, więcej powiem jeżeli dostanę pełen komplet danych z SPŻ - uspokoiła się odrobinę, prychając niczym zirytowany kot - Jest organiczne, od biedy da się unieruchomić ciekłym azotem. Jest też druga strona medalu. Flota ma nasz skan, znajdą nas w ten lub inny sposób. Nie ma się co łudzić, że im uciekniemy. Wykorzystajmy ten czas aby zbadać co odkryli i czym się nie chcieli z wszechświatem podzielić.

- Nivi! - Linda zmrużyła oczy i w przeciwieństwie do biolożki mówiła niemal maszynowym głosem - Statek jest w strzępach, Papa zaginął, Red ledwo uratowałam, nie wiadomo co będzie z nami a Ty mówisz o łapaniu nieprzyjaźnie nastawionej do nas istoty która zamiast krwi ma kwas. - ostatnie słowa Norton zabrzmiały jak syknięcie. - Jak? Czym? Zanim ktokolwiek nas znajdzie nie wiadomo jak długo czasu upłynie. Moim priorytetem jest życie załogi. W tym i Twoje. Nie istoty, która może nas poszatkować splunięciem.

- Każde życie zasługuje na szacunek. Twoje, moje, załogi i inne -
Larsen wycedziła lodowato, mrużąc przy tym oczy, Linda pokiwała zgodnie głową - Tu nie ma priorytetów, tylko morderstwo. To jak z zabijaniem lwów z cyrku.

Lekarka machnęła dłonią:
- Lwy nie mają teflonowej powłoki ani nie żyją w próżni. Z opisu wynika, że dla tej istoty to my jesteśmy lwami. Nie na odwrót, Nivi. Nie będę angażować załogi ani resztki zasobów na polowanie. Jeśli uda się pozbyć tego stworzenia żywcem ze statku to to zrobimy. Jeśli nie, Acheron i jego zespół są priorytetem. Tym razem nie mamy szans na podążanie za etyką, Nivi. -lekarka położyła dłoń na ramieniu biolożki.

Kobieta stężała, ostatkiem sił powstrzymując się, by nie rozbić kroku w tył i nie zrzucić obcej kończyny. Zamiast tego uniosła dumnie brodę, patrząc hardo prosto w oczy Lindy.
- Nie wiesz co to jest, a już oceniłaś nastawienie, klasyfikując je jako wrogie. To stworzenie jest niewiadomą której boisz się. Więc chcesz bezsensownie ją zniszczyć. Budzisz się być może po torturach na obcym statku, wśród wrogich istot. Co robisz? - zaakcentowała pytanie uniesieniem lewej brwi, a jej mina stała się cyniczna - Kłania się epoka kamienia łupanego, ale na to jest recepta. Na strach z niewiedzy: poznanie lęku. Dowiemy się z czym mamy do czynienia, skończy się panika. - wzruszyła barkiem w geście przywodzącym na myśl chęć pozbycia się dłoni - Lwy mają kły, pazury i masą przewyższają człowieka. W zestawieniu z nimi cywile nie mają szans. My mamy zbrojownię. I Rohana. Jeżeli jest ktoś, kto umiałby zbudować instant-zamrażarkę to on.

- Opanuj się. Rohan jest zajęty ratowaniem tego co pozostało ze statku. O wywodach moralnych pomówimy jeśli w ogóle przeżyjemy. Sama wspomniałaś o uzbrojeniu załogi więc zdajesz sobie sprawę z zagrożenia. Muszę zameldować o tym dodatku to załogi Tichemu. Dziwi mnie, że z taką lekkością podchodzisz do życia załogi, podświadomie zdając sobie sprawę, że stworzenie takie jak to nie przyjdzie po kawałek sera. Ekstremalne parametry...
- Linda nie dokończyła choć wypowiedź brzmiała jak przygana. Odsunęła się:
- To nie jest Edgar, Nivi. Nie łudź się.

Biolog pokręciła głową i odpaliła papierosa, zaciągając się chciwie.
- A mnie dziwi próba wbicia mnie w schemat poczucia winy. - parsknęła z politowaniem, lecz szybko powaga wróciła na pierwszy plan - Akurat informacja o broni wybitnie potwierdza jak głęboko w czarnej dziurze mam nasze życia. Da się połączyć badania i bezpieczeństwo, kwestia stworzenia odpowiedniego harmonogramu działania i tak - nawet w naszej ekstremalnej sytuacji - wypuściła kłąb dymu, by zaciągnąć się po raz drugi - Wybacz, ale z zagrywek psychologicznych zawsze miałam mierny i to z litości wykładowców, albo zmęczenia moją osobą. Do rzeczy: jeśli to żyje, również ma uczucia. Odczuwa ból, strach, nienawiść. Jest obce, tak. Tego nie neguję. Nie wiemy skąd pochodzi. Dla niego to nasza atmosfera może być ekstremalna, zaś anatomia obca - wzruszyła ramionami, a pod sufit poleciała kolejna szara chmura - Nie przyłożę ręki do morderstwa, zaznaczę od razu, aby potem nie było niedomówień. Jeśli będzie stanowić bezpośrednie zagrożenie, będziemy się bronić, ale urządzanie polowania na czarownice cofa nas kilka setek lat w rozwoju. - zaciągnęła się po raz trzeci, a gdy się odezwała, dało sie słyszeć morze goryczy w jej głosie - Edgara też się bali. Anomalia, wynaturzenie. Niebezpieczeństwo. Trzymali go w zamknięciu, badali jak kawałek materii nieożywionej. Przewozili w identycznym kontenerze. Zabiliby go w końcu, zamęczyli byle uciszyć sumienie i zamaskować własny strach… a tak nie można. Zawsze wpierw trzeba… chociaż spróbować zrozumieć. Inaczej nie będziemy różnić się niczym od tych cholernych androidów o których nawija Teddy.

Norton nie dała się Sprowokować młodszej kobiecie:
- Decyzja nie jest Twoja, Nivi. - stwierdziła prosto swym monotonnym i chłodnym tonem - Omówię sprawę z Tichym i powiadomimy resztę. Jeśli boisz się wyrzutów sumienia, wezmę je na siebie. Bezpieczeństwo załogi bije wykłady etyki na wraku statku z minimalnym podtrzymaniem ludzkiego życia. Zbierzmy maksymalną ilość informacji na temat pasażera. Póki co red alert.

- Jedyne czego się boję to twojego tchórzostwa i krótkowzroczności, ale to ludzkie
- wzruszyła ramionami, rozkładając bezradnie ręce - A co się stanie - tego i tak nikt nie przewidzi. Fakt, poczekajmy czy Veronica wyciągnie coś jeszcze. Mam tylko nadzieję, że przez człowieczeństwo nie zniszczysz czegoś, co może się okazać warte więcej niż ty czy ja.

Norton nie odpowiedziała na kolejną porcję wyrzutów:
- Jak szybko jesteś w stanie przeanalizować to? - wskazała na przyniesioną próbkę.

- Wolniej niż wyjęcie broni i strzelenie do cienia - biolog odpowiedziała z miłym, uprzejmym uśmiechem, przekrzywiając nieco kark w lewą stronę.
- Nivi naprawdę będziesz teraz się obrażać? - Norton westchnęła ze zmęczeniem. Najchętniej przetarłaby dłonią napięty kark - Konkretnie ile? Muszę wiedzieć co przekazać kapitanowi.

- Obrażać? -
rude brwi podjechały do góry - Pokazuję twoja perspektywę, ponoć tak łatwiej się dogadać.

- Ile czasu, Nivi? -
Linda powtórzyła zastanawiając się co robić dalej i rozważając kolejne kroki. Które z ich działań powinno być priorytetem.

-Standardowa procedura- pokazała na maszyny- Zależy od stopnia skomplikowania próbki. Drake mówił co to i skąd?

- Wspomniał, że oblepia to wejścia, przejścia, drzwi śluz. Sugerował też, że mogło też pokrywać czujniki i zerwać połączenie.
Norton zasępiła się lekko:
- Wiadomo Ci coś na temat beczek z kwasem w stanie ciekłym? Rohan się nie przyznaje.

Próbka trafiła pod mikroskop, zaś Larsen rozpoczęła zabawę w ustawianie ostrości. Marszczyła przy tym czoło i zagryzała wargę, wykonując w głowie szybką analizę: mając wybór co by poświęciła - nowy gatunek, czy własny? Odpowiedź należała do oczywistych i raczej mało popularnych.
- Może Abe przeszmuglował je na pokład - zbyła temat, skupiając się na pracy - Proponuję dochodzenie. Będzie idealne.

- Prześlij raport z badania kleju mnie i Tichemu
- Linda wciąż nie dawała się sprowokować chociaż opinia o dziecinnym zachowaniu biolożki została odnotowana. Norton podjęła decyzję co do poziomu zaufania Nivi w tej kwestii. - Jesteśmy w kontakcie. Odbieraj privy.
Zastępca kapitana ruszyła ku wyjściu z biolabu marząc o szklaneczce whisky on the rock.
W głębi duszy była przeświadczona, że obecna wymiana zdań i tak nie miała większego znaczenia. Lekarka nie sądziła by wyszli z tego cało.

Larsen poczekała aż lekarka wyjdzie i wypuściła ze świstem powietrze. W końcu wielkich odkryć nie dokonywali tchórze. Wiedza była gdzieś tam, na wyciągnięcie ręki. Byli to winni reszcie ludzkości - odkryć i zachować ukrywane dotąd przez wojsko tajemnice i do diabła z konsekwencjami.
Jeśli pierwszy kontakt z obcą formą życia mieli przypłacić trupami wśród załogi... cóż. Było to poświęcenie, na które była gotowa.
 
__________________
Jeśli w sesji strony tematu sesji przybywają w postępie arytmetycznym a strony komentarzy w postępie geometrycznym, prawdopodobieństwo że sesja spadnie z rowerka wynosi ponad 99% - I prawo PBFowania Leminkainena
Zombianna jest offline  
Stary 25-11-2017, 00:18   #87
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację


Linda ruszyła ku mostkowi:

- Kapitanie. Wygląda na to, że mamy dodatkowego pasażera. Z wniosków Nivi wygląda to jak... kwas zamiast krwi, zdolne do przeżycia w próżni, powłoka z teflonu. Drake znalazł dziwną substancję, coś w rodzaju kleju blokującą drzwi. Nivi obecnie ją bada. Przeprowadziłyśmy rozmowę, z której wynika, że mamy kompletnie przeciwstawne opinie. Ona chce to coś odłowić i przebadać. – lekarka nie wyjaśniła jaki jest jej pogląd na sprawę. – Veronique na prośbę Nivi pracuje nad wyciągnięciem danych z kapsuły. Dobrze by było gdyby dane doszły najpierw do nas. Jakieś pomysły na dalszy plan działania? Jak sytuacja na mostku?

Norton miała nadzieję, że Tichy dotarł na swoje miejsce.

Ona sama udała się do kajuty. Potrzebowała chwili dla siebie. Zmęczonym gestem zdarła z siebie hełm i rozebrała z kombinezonu do pasa. Wygrzebała butelkę bourbonu, która trzymała na awarie. Odkorkowując ją przed samą sobą przyznała, że obecna chwila zasługuje na co najmniej podwójną porcję.
Nalała do szklanki i na chwilę ciężko klapnęła na zaścielone łóżko. Przełykając spory łyk zachęcała samą siebie do wygrzebiania skądś rezerwy nadziei.
 
corax jest offline  
Stary 25-11-2017, 08:37   #88
 
Satrius's Avatar
 
Reputacja: 1 Satrius ma wspaniałą reputacjęSatrius ma wspaniałą reputacjęSatrius ma wspaniałą reputacjęSatrius ma wspaniałą reputacjęSatrius ma wspaniałą reputacjęSatrius ma wspaniałą reputacjęSatrius ma wspaniałą reputacjęSatrius ma wspaniałą reputacjęSatrius ma wspaniałą reputacjęSatrius ma wspaniałą reputacjęSatrius ma wspaniałą reputację
- U mnie wszystko w porządku. - Wysłała w odpowiedzi przez intercom. - Nadal wyciągam info z kontenera.
Fakt faktem, umysł Veroniki do reszty pochłonięty był hakowaniem, aczkolwiek przyziemne sprawy wciąż odwracały jej skupienie od zagwozdek systemowych... jakkolwiek ironicznym przyziemnymi sprawami nazywanie jest poburkiwanie żołądka w antygrawitacyjnym magazynie.
Na tę chwilę wszystko szło zgodnie z planem. System przepuścił Veronikę i pozwolił jej na zainstalowanie własnej wersji Meduzy, acz nawet pomimo stworzenia tak dobrej kopii Doombull wciąż łypał na nią podejrzliwie. Trochę jak z przekonywaniem małego dziecka do tego, że powinno zjeść brokuły - jeśli otaczać będą je same dobre rzeczy, powinno jakoś to przeboleć.
Kwestia tego, że Doombull nie był dzieckiem i narzucenie mu swojej wersji systemu mija się nieco z poprzednią konkluzją, ale Veronica nie myślała o tym w aspektach negatywnych. Najważniejszym w tym momencie było uzyskanie jeszcze większej ilości informacji dotyczących całego wcześniejszego zajścia - dopiero wtedy wszyscy dowiedzą się jakie tajemnicze skarby krył w sobie kontener. Może jakieś jedzenie?

Hakowanie należało do zajęć umysłowo wyjątkowo wyczerpujących, co spowodowało mimowolne ziewnięcie Veroniki oraz bezwiedny dreszcz senności przechodzący po całym jej ciele. Ból kręgosłupa wcale nie pomagał w uporaniu sie z postawionym przed nią zadaniem. A wydawać by się mogło, że kiedy nie ma grawitacji, dryfowanie w próżni jest równie przyjemne co leżenie na miękkim łóżku - otóż, rzeczywistość wyglądała z deka inaczej, a wszystkie stawy Veroniki dawały jej się coraz bardziej we znaki.
Z sennego letargu trzeba się było jednak otrząsnąć - trzeźwość umysłu konieczna była do przekonania Doombulla o swoich uprawnieniach. Jedyną nadzieją było to, że wszystko pójdzie równie sprawnie jak z Meduzą - zakasawszy rękawy, Veronica zabrała się do dalszej pracy.
Koniec rozmowy na czacie
Wpisz wiadomość...
 

Ostatnio edytowane przez Satrius : 25-11-2017 o 08:40.
Satrius jest offline  
Stary 26-11-2017, 00:40   #89
 
Szkuner's Avatar
 
Reputacja: 1 Szkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputacjęSzkuner ma wspaniałą reputację
- Jak dobrze widzieć was całych i zdrowych dzieciaczki - aj cholera z nimi, najważniejsze, że ciemny korytarz to już przeszłość. Ten cuchnący strach zaczął robić się skrajnie dokuczny. Nie przerzucił jeszcze Sajgi przez ramię, coś mówiło mu, aby do samego mostka mieć kontrolę nad automatyczną strzelbą. Wysłuchał rozmów towarzyszy, nie przerywając im.
- Widzę, że wiecie co robić z tą chmurą kwasu - odezwał się kiedy skończyli. - Macie moje błogosławieństwo, wypieprzcie to dziadostwo poza naszego pięknego Acherona. Ja muszę wrócić na mostek i przejąć dowodzenie. Czekają na mnie taśmy nagraniowe, które należy przeanalizować. Mam nadzieję, że wszystko jest na swoim miejscu, a Teddy nie zbudowała atomowego bunkra przeciwko swoim 'androidom'.

Przedzierając się przez kolejne kondygnacje statku, próbował połączyć się z panią nawigator. Póki co bez skutku, a kolejne podejście przerwał rozbrzmiewający w słuchawkach głos Lindy. Odpowiedział pauzą na rewelacje o obcym organizmie, co wesoło hasa sobie po uszkodzonych czeluściach statku. Pomiędzy osamotnionymi, zajętymi pracą załogantami. W tej ciemności i strachu.
- Prędzej sobie skórę na lewą stronę wywinę, niż wydam rozkaz łapania tego czegoś. W natłoku wszystkiego jeszcze trzeba nam wydzielać specjalnych łowców. Komu możesz to przekaż, aby nie wychylał się samotnie bez podstawowego rynsztunku. Nie wiemy do czego może być zdolne takie stworzenie, ale ten niejasny opis świadczy, że nie było ono przeznaczone do hodowli kwiatków.
Niestety, do celu mam jeszcze kawałek. Odezwę się niezwłocznie, kiedy znów zasiądę przed skanerami. Wiesz, uważaj na siebie kochana i wpadnij do mnie, to łykniemy gorącej herbatki, he he. Na poważnie to potrzebny nam plan, bo sytuacja komplikuje się z minuty na minutę.

Kurwa, 'obcy' na statku? Może jeszcze wybuch supernowej za oknem?
 
Szkuner jest offline  
Stary 27-11-2017, 06:36   #90
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 10 01:50 h; 12.68 ja od Dagon V

Układ Dagon; 1:50 h po skoku; orbita Dagon V; pokład “SS Vega”



Śródokręcie; Silvia



I co dalej? Oddech znowu starał się ogrzać zgrabiałe palce. Podobnie ręczna latarka starała się rozjaśnić mrok sytuacji. Bardziej techniczna część wykształcenia Silvii mówiła jej, że nie jest dobrze. Właściwie coraz bardziej się utwierdzała w przeświadczeniu, że ten cholerny frachtowiec na jaki zwiała ma jakieś problemy. Zdecydowanie nie tak powinien reagować sprawny frachtowiec. Ot, choćby ktoś na mostku powinien odebrać te połączenie od innej jednostki właśnie po to by nie było, że coś jest nie tak. A skoro nikt nie odebrał, nawet automaty, to chyba właśnie coś było nie tak.

Najbardziej było to widoczne po tej wszechogarniającej ciemności. Nic właściwie tu nie działało jak należy. Żadnych świateł, wind, drzwi no nic co było na prąd. Strasznie to utrudniało poruszanie się po tej jednostce. Co najmniej kilka razy natrafiła na drzwi których nie dała rady ręcznie otworzyć a automaty nie działały. Problem był na tyle poważny, że stawiał pod znakiem zapytania sens podróży na mostek. W końcu mostek jakoś specjalnie nie różnił się od innych korytarzy, ładowni, kajut czy magazynów. Jeśli tutaj nie było energii to na mostku raczej też. Ale była nadzieja, że może uchowały się jakieś systemy rezerwowe chociaż na tyle by odpowiedzieć tamtej innej jednostce. Jeśli nie to właściwie wycieczka na mostek okazałaby się daremna i zostawało tylko wygrzebanie jakiegoś resetu w maszynowni. I tu właśnie była zagwostka na najbliższe minuty. De Luca dotarła do krzyżówek a na nich na szczęście była idiotoodporna tablica z rozrysowanym schematem statku i uprzejmym zaznaczeniem gdzie się znajduje w tej chwili.

A znajdowała się mniej więcej gdzieś w śródokręciu. Mostek znajdował się w stronę dziobu, jakieś dobre dwie czy trzy setki metrów dalej a maszynownia podobnie tyle, że w przeciwną, w stronę rufy. Była gdzieś na grzbiecie jednostki pod spodem mając ogromne ładownie frachtowca. Dół też był interesujący bo choć nie było na nim ani nic do sterowania ani nic do majstrowania to skoro było tam bydło w stanie aktywnego życia to SPŻ powinny zapewnić tam znośniejsze warunki bytowe niż tutaj na pustych korytarzach.

Poza ciemnością niepokojące były różne dziury. Pasowały zupełnie jak do inscenizacji holo z jakichś walk. Nawet zacieki i rozmazy pasowały. Takie czerwono - brunatne jak do krwi ludzi i takie szaro - białe jak do syntków i androidów. Znalazła nawet małą kabinę techniczną a w niej krzesło przed wygaszoną aparaturą kierującą zwykle chyba drzwiami do najbliższej ładowni. Bez energii i tak była tylko chłodnym, kanciastym bibelotem ale na siedzeniu znalazła sztywną od chłodu i w pierwszej chwili zimną jak cholera ale jednak bluze z kapturem. Zawsze chroniła przed wychłodzeniem lepiej niż sama kiecka i szpilki. Gdy już choć trochę nagrzała się od ciepła jej ciała. Niepokojący był też dźwięk jaki słyszała. Takie względne regularne stukanie jak ulał pasujące do miarowych, regularnych kroków. Na dwie osoby. Pewnie cięższe od niej. A ta kanciapa była taką klitką, że gdyby tu ktoś zajrzał miałby wszystko jak na dłoni. Tak samo jak ona tu właśnie zajrzała. I nie było drugiego wyjścia. Więc właściwie zostawał korytarz i któryś z jego kierunków. Na dziób? Na rufę? Na dół?




Układ Dagon; 1:50 h po skoku; 12.68 ja od Dagon V; pokład “Archeon”




Dziób; pokł C; seg 3; mostek; Tichy i Prya



No i wrócili do punktu wyjścia. Tak mniej więcej bo nie dosłownie. Ale choć wciąż wytrwale oddalali się od miejsca gdzie weszli w ten układ planetarny to na czysty abstrakcyjny czas i odległość znów mniej więcej byli w takim samym zestawie jak przed tym nim korweta kierowana przez same manewrówki a te przez Alex która wykonywała komendy wybrane przez ludzkiego nawigatora. Czyli przez prawie dwumetrową Pryę.

Wedle liczników na panelu sterowniczym mieli jeszcze jakieś dwieście minut nim śmignął wokół Dagon V. Z jakąś godzinę szybciej trzeba było zacząć hamowanie. Skanery pokazywały coraz wyraźniejsze detale z wykrytej anomalii grawitacyjno - magnetycznej na tym kosmicznym frachtowcu. Nadal jednak nie było jakiegoś specjalnego przełomu. Veronica dalej zajmowała się rozpracowywaniem kontenera jaki mieli przewieźć a Tichy… A Tichy właśnie próbował otworzyć drzwi na mostek ale ponieważ Prya właściwie odcięła mostek od reszty statku to naturalnie nie mógł tego zrobić. Przynajmniej nie ot, tak po prostu wejść. Przyszła też wiadomość od Lindy. Widocznie wysłała ją do wszystkich.

Cytat:
“Stan podwyższonej gotowości, nie szwendać się samotnie bez podstawowego wyposażenia.”

Tichy’emu zaś udało się przepłynąć przez całe śródokręcie, zauważalną część dziobu i co było pocieszające w tych rejonach obraz zniszczeń był coraz mniejszy im bliżej był dziobu i mostku. Gdyby działała grawitacja to względnie widząc tylko tą część jednostki można by udawać, że wyszła ona z walki prawie bez szwanku. Niestety dla odmiany wrócił właśnie z segmentu 7-go który wyglądał jak dosłowne pobojowisko a pewnie nie był to tak jedyny zdewastowany walkami obszar. Im bliżej mostka tym serce bardziej rosło wraz z coraz większą ilością sprawnych systemów, świateł a mniej migających awaryjnie sygnałów.

Dlatego zamknięte głucho drzwi na sam mostek mogły budzić zdziwienie. Powinny otworzyć się automatycznie gdy czujniki Alex wyczuły nie tylko załoganta ale i kapitana jednostki. A nie otwarły się. A gdy kapitan podał swój Klucz do zeskanowania co powinno ręcznie otworzyć drzwi nic się nie stało. Alex poinformowała go, że drzwi przeszły od wewnątrz na ręczne sterowanie czyli w tej chwili Alex nie ma nad nimi kontroli za to ma jedyna osoba będąca obecnie na mostku czyli Prya. Mogli ze sobą rozmawiać i przez komunikator skafandrów i przez panel w drzwiach ale bez specjalistycznego sprzętu nie było jak się dostać na mostek w cywilizowany sposób.

Cytat:
“Stan podwyższonej gotowości, nie szwendać się samotnie bez podstawowego wyposażenia.”

Odebrał przez komunikator wiadomość od Lindy. Widocznie wysłała ją do wszystkich. Czujniki Alex zameldowały, że medyczka kieruje się w stronę mostka i niedługo powinna tu dotrzeć.



Rufa; pokł C; seg 8; siłownia hipernapędu; Rohan



Wypalacz znowu został ustawiony i wgryzał się w kolejny pokład. Drugi z planowanych trzech. Wgryzał się mocniej i goręcej niż przewidywały fabryczne normy i choć co prawda operator ryzykował przegrzanie a nawet eksplozję urządzenia to na razie szło po jego myśli. Maszynka na zwiększonych ponad normy obrotach zdołała wypalić już jakieś 1/5 - 1/4 planowanego otworu gdy przybył mechaniczny pies głównego inżyniera. Zamerdał radoście obskakując swojego pana i ulubieńca. Ale gdzieś w tym momencie przyszła też wiadomość od Lindy.

Cytat:
“Stan podwyższonej gotowości, nie szwendać się samotnie bez podstawowego wyposażenia.”


Właściwie to w tej chwili Rohan zdawał sobie sprawę, że jak najbardziej zawala te zalecenie. Bo szwendał się samotnie już dłuższy czas i jak nie zamierzał przerwać roboty to raczej to nie mogło się zmienić. W tej chwili był w tym zdewastowanym rejonie sam więc ani on nie mógł jakoś specjalnie kogoś wspomóc ani jemu nikt nie mógł pomoc. Co więcej już tutaj rwała się łączność. Co prawda rozumiał co inni do niego mówili ale najwyraźniej był już na pograniczu tej zdewastowanej strefy gdzie łączności nie było. A wszystko wskazywało na to, że wypalając ten i kolejny otwór będzie musiał się w nią zagłębić.



Śródokręcie; pokł D seg 7; kadłub zewnętrzny przy śluzie D7p; Drake i “Red”



O takich chwilach mówiło się zwykle, że całe życie przeleciało komuś przed oczami. A przynajmniej cały świat. Pomysł by wywiać kwasową chmurę na zewnątrz wydawał się niezły. Najlepszy jaki zdecydowali się zrealizować. Ale wadą było to, że trzeba było go wykonać ręcznie. Wrócić do śluzy w 7-mce, przejść na ręczne, przyczepić się i w chwili otwarcia wewnętrznych drzwi śluzy dać się wyrwać przestrzeni razem z kwasową mgłą i tym wszystkim co nie było przymocowane na stałe. Wszystko trwało krótko, góra kilka sekund. Ale przez te kilka sekund dwójka kosmonautów była bombardowana przez wszelkie możliwe bibeloty które uderzały w nich z całym impetem swojej masy i pędu, byli owiewani przez kwasową mgłę która zaczepiała i kryła w zakamarkach hełmów, plecaków i skafandrów, szarpał nimi pęd niczym latawcem na uwięzi podczas wichury. A potem cisza i spokój. Piekło nagłej dekompresji segmentu tak nagle jak się zaczęło tak i się skończyło. Unosili się na nagle luźnych linkach w ciszy i spokoju dryfujących fragmentów wraku. Co mogło zostać z tego zdewastowanego segmentu wywiane to pewnie zostało. Był tylko jeden problem.

Kanonier widział swój problem wybitnie wyraźnie. Jakiś fragment pręta wbił mu się z rozpędu w szybę hełmu. Co prawda szybka wytrzymała. Ale pręt się wbił i widział niepokojącą pajęczynę pęknięć od tego miejsca. Nie miał pojęcia ile jeszcze materiał hełmu wytrzyma. Może całe godziny i się stanie jednym z takich szczęśliwych fantów co potem się pokazuje innym jakiego miała się farta. A może i trzaśnie za parę oddechów. Na razie jednak skafander trzymał hermetyczność. Mógł na wszelki wypadek użyć zalepiacza co wyglądałoby paskudnie i ograniczało widoczność ale zwiększało szanse na to, że pajęczynka pęknięć nie powiększy się na wylot.

“Red” miała mniej szczęścia. Coś z tego śmiecia jakie obok nich przefruwało przecięło jej skafander na boku. I znów to usłyszała od swojego skafandra "Alarm! Nieszczelność skafandra!". Powstało przebicie jak po cięciu nożem czy czymś podobnym. Skafander błyskał czerwonym alarmem utraty hermetyczności. Ale rozcięcie było jeszcze względnie małe, zalepiacz dołączony do skafandra powinien dać radę jeśli tylko nie straci głowy i zrobi co trzeba. Ale znowu miała też problem z kwasem. Część osiadła na zgięciu pod pachą i się przeżerała tak samo jak poprzednio. Tyle, że mniej i wolniej więc znowu była szansa użyć pakietu naprawczego skafandra. Ale to byłby już drugi z dwóch, jeśli oprócz tego coś jeszcze by się jej przytrafiło to już więcej pakietów nie miała.

Cytat:
“Stan podwyższonej gotowości, nie szwendać się samotnie bez podstawowego wyposażenia.”


Gdzieś w tym momencie dopadła ich wiadomość od Lindy. Chyba wysłała ją do wszystkich. A im wypadało jeszcze wrócić do tej rozwalonej na oścież śluzy i ją zamknąć bo inaczej dekompresja będzie pożerać kolejne rejony korwety jak tylko ktoś otworzy jakieś drzwi do właśnie rozszczelnionego rejonu.



Śródokręcie; pokł D; seg 6; korytarz główny; Abe



Właściwie pozbył się radioaktywnego problemu i ryzyka skażenia głównej rozdzielni SPŻ. A dalej to po odesłaniu Rohanowi jego elektronicznego psa to właściwie i tak wszystkie drogi zdawały się prowadzić do głównego inżyniera. Jeśli chciał sprawdzić osobiście jak mu idzie to musiał lecieć do niego by zobaczyć. Jak chciał obejrzeć jednostkę na zewnątrz to najlepiej do tego nadawał się “Iron Sky” a nim zarządzał Rohan. Zresztą nawet wysłał go już na spacer wokół jednostki więc do tej pory nawet jakiś materiał mógł już być do przejrzenia. A jakby Abe chciał spełnić jego prośbę i poszukać Jeana którego faktycznie już dłuższy czas Alex miała trudności namierzyć to ten też powinien być gdzieś w sąsiedztwie Rohana. Zresztą główny inżynier zaczynał trzeszczeć i rwać słowa więc wchodził pewnie w ten zdewastowany rejon statku gdzie łączność i namiary szwankowały.

Cytat:
“Stan podwyższonej gotowości, nie szwendać się samotnie bez podstawowego wyposażenia.”


Do tego wszystkiego przyszła wiadomość od Lindy. Chyba wysłała ją do wszystkich ale widocznie leżało jej na sercu by się nikt nie pętał samotnie po statku. A Rohan chyba był najbliżej ze wszystkich załogantów.



Śródokręcie; pokł D; seg 4; biolab; Nivi



Badanie próbki od Lindy która jak mówiła miała ją od Drake, który z kolei znalazł to gdzieś przy maszynowni przyniosło kilka ciekawych rezultatów. Po pierwsze substancja okazała się być o konsystencji elastycznego żelu a momentami galarety. Była właśnie podobna właściwościami do kleju. Zachowującym swoje elastyczne właściwości mimo warunków kosmicznej próżni lub prawie.

A po drugie próbka choć inna, okazała pewne pokrewieństwo do tej pobranej z konteneru. Znalazła w niej okazy kilku gatunków jednokomórkowców. Z połowa z nich mogła mieć jak najbardziej ziemskie pochodzenie. Ale ze dwa to kompletnie nie pasowały do znanego z Ziemi świata roślin i zwierząt. Wszystkie zaś wydawały się w stanie aktywnego życia co właśnie różniło je od resztek znalezionych w kontenerze.

Sama substancja okazała się mieć silnie zasadowy odczyn. Ale na tyle mocny, że na ziemskie normy też byłby uznany za całkiem mocno żrący. Co prawda ot, tak choćby skafandra jakich używali nie powinien przepalić ot, tak z miejsca ale też pozostawienie go w takiej paćce na kilka czy kilkanaście godzin już nie musiało oznaczać, że wyszedłby z takiej próby bez szwanku. Choć tutaj już brakowało Nivi czasu i materiału na próbki i symulacje więc szacowało to “na oko”.

Cytat:
“Stan podwyższonej gotowości, nie szwendać się samotnie bez podstawowego wyposażenia.”


Wtedy właśnie doszła do niej wiadomość od Lindy. Widocznie wysłała ją do całej załogi. Chwilowo jednak była sama w biolabie. Najbliżej była chyba Veronica w ładowni albo obsada mostka. Właściwie to biolab nie był jakimś specjalnie obszernym pomieszczeniem. Ale czego się spodziewać po konstrukcji o typowo wojskowym pochodzeniu? No w każdym razie miał tylko jedne wejście i wyjście. W tej chwili poza brakiem grawitacji było względnie normalnie. Jak na krajobraz pobitewny. Ale choć tutaj Nivi nie dostrzegała żadnego niebezpieczeństwa to całkiem łatwo było ją tu odciąć od reszty załogi. Wystarczyło być po drugiej stronie drzwi.



Dziób; pokł D; seg 3; kajuta Lindy; Linda



Miała chwilę spokoju. Co prawda przelanie cieczy z butelki do szklanki wymagało trochę wysiłku, wprawy i uporu gdy robiło się to w stanie nieważkości a po wszystkim trzeba było korzystać ze szklanki z przykrywką i słomką ale było warto. I póki nie zostaną naprawione generatory ciążenia no to trzeba było radzić sobie w ten sposób. Ale za to smak burbon pozostawał ten sam i gdy już trafił na język i podniebienie smakował tak samo jak na Ziemi.

Kajuta lekarki i jednocześnie zastępcy kapitana była w dość mało zniszczonym rejonie więc poza brakiem grawitacji i chaosem jaki to wywołało właściwie można było z pewnym przymrużeniem oka uznać, że jest względnie normalnie. Chwila spokoju. Chwila przerwy. Chwila prywatności. Chwila oddechu. Chwila gdzie można wysłać reszcie komunikat.

Chwila gdy można zastanowić się co dalej. No tak, wypadało wrócić na mostek. Wcześniej można było zabrać jednak z kajuty to i owo.



Śródokręcie; pokł C; sek 5; ładownia; Veronica



Podszycie się pod admina było dużo trudniejsze niż podszycie się pod zwykłego użytkownika systemu. Ale z większym ryzykiem wiązały się odpowiednio większe korzyści jakie można było zdobyć. Veronica musiała przekonać system, że jest adminem czyli żonglować zdobywanymi na bierząco hasłami i kodami dostępu tak aby system nie zorientował się, że sam jej właśnie je przed chwilą podał. Ale Doombull mógł zaatakować jej komputerek a nawet skasować wszystkie dane z hakowanego panelu. Było więc i o co walczyć i czego się bać.

Kowalsky wstukiwała w rękawicach kombinezonu holoklawiaturę wybierając kolejne opcje i programy jakie miały przekonać system do jej uprawnień. Czuła jak Doombull przygląda jej się, sprawdzając jej programowe przepustki do przebywania w danym sektorze systemu. Już nie tylko na ogólnym, powszechnie dostępnym forum ale i opłotkach systemu, tam gdzie można zajrzeć co jest za płotem a nawet stawiać nowe płoty i burzyć stare. Nic dziwnego, że system był nieufny i podejrzliwy.

Veronica podstawiła bazowy program jaki powinien dać jej klucze do systemu. System nie dał się nabrać i odrzucił tą prośbę. Nie dał się nabrać też na zalew spamu który całkiem zgrabnie zablokował ignorując cały atak trafnie kwalifikując to jako atak. Musiała zmienić bazowe IP by podszyć się za kolejnego użytkownika i spróbować pomacać system z innej strony. Co prawda nie udało się znowu ale wszystkie te nieudane ataki likwidowały kolejne opcje ograniczając te które mogły doprowadzić ją do celu. Udało się dopiero gdy pomocniczy program skanujący wyhaczył w plikach dane kogoś z obsługi które co prawda nie pozwalały podszyć się pod admina bezpośrednio ale pomogły sforsować pierwszą furtkę jako ktoś z obsługi. Potem wprawa, dobór odpowiednich programów i zwykły fart pozwoliły Veronice poszerzyć ten pierwszy, skromny wyłom w pełnoprawne uprawnienia admina. Stało się. Weszła do systemu a ten uznał ją jako admina. Mogła teraz zarządzać systemem jak swoim własnym. Przez komunikator przyszła jej wiadomość od Lindy.

Cytat:
“Stan podwyższonej gotowości, nie szwendać się samotnie bez podstawowego wyposażenia.”


A ona była tu samiuśka jak palec w tej ciemnej i rozprutej eksplozjami ładowni. W razie natknięcia się na powód tej podwyższonej gotowości nikt jej tu nie pomoże bo zwyczajnie nikogo więcej w pobliżu nie było. Na pewno przecież to tylko spięte nerwy i presja sytuacji myśl, że gdy tak wisi przy tym panelu skoncentrowana na walce z systemem jaki go zamieszkuje to aż prosi się o rozprucie pleców pazurami czegoś strasznego, nożem jakiegoś palanta czy strzałem z plecy z jakiejkolwiek klamki. Na pewno przecież nikt się za nią czy do niej nie skrada. W tej ogromnie ogromnej i ciemnej ładowni.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 08:59.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172