Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-11-2017, 22:40   #235
Zuzu
 
Zuzu's Avatar
 
Reputacja: 1 Zuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputację
Most przywitał kanalarzy zgrają kręcących się jak gówno w przeręblu mundurów. Ktoś krzyczał, ktoś strzelał, jeszcze gdzieś w tle odjeżdżały kabaryny wyładowane szpejem pod sam dach. W całym tym swojsko nieogarniętym burdelu Diaz czuła się jak w domu. Szeroki wyszczerz od razu pojawił się na jej gębie, plecy się wyprostowały, a oczęta świeciły czystą, niepohamowaną radością. Dotarli! Śmierdzieli jak padlina, trochę ich poszarpało po drodze, ale się udało zaliczyć stację krzyżową i to z wielką kurwą w dodatku. Mogli być z siebie dumni, każdy z ocalałej piątki. Diaz była, a co! Kto jej zabroni? Zwłaszcza że jak na złość, wykonała dobrą, legalna robotę, od której dusza poczciwego, meksykańskiego ulicznika dostawała obstrukcji, albo innej abstrakcji. Wspomnienie kurwy wielkości ciężarówki o czym Black 2 przypomniało. Macnęła się po obroży, potem rozejrzała po moście aż w tłumie wychwyciła konkretną sylwetkę. Podbiła do niej, wożąc się po moście, jakby była pośrodku swojego rewiru.
- Hola nińa, que tal? - zaczęła nawijkę, waląc znajomą reporterkę szczerym, latynoskim uśmiechem - Dają ci lambadziarze cokolwiek, co się nadaje do puszczenia w eter? - pokazała palcem grupę w mundurach.

- A chyba coś z tego ukręcę. - reporterka odpowiedziała z sympatycznym uśmiechem. Wydawała się być jedną z niewielu osób w okolicach mostu jakie poruszały się z ikrą i werwą. Reszta poruszała się albo leniwie i niedbale, jakby na pohybel całej sytuacji a inni przemykali się jakby ktoś do nich strzelał albo w każdej chwili mógł zacząć. - Ach poznaję cię. To ty byłaś w schronie. To o tobie mówiła Amanda. - reporterka o kasztanowych włosach wskazała na rozmówczynię palcem jakby przypomniała sobie w jakich okolicznościach się już spotkały.

Diaz zarechotała wesoło, łapiąc się pod boki i z duma wypinając pierś do przodu.
- Mówisz o Promyczku? Niezła dupa, nie? I do tego moja - podzieliła się z reporterką jakże istotną dla spraw kosmosu informacją, wcale a wcale się nie pusząc. No skądże znowu - Claro, spotkaliśmy się tam na dole, jak wracaliśmy z baletów. Też cię pamiętam. I mam coś. El regalo - stanęła obok niej i z wciąż szerokim uśmiechem. Postukała w panel Obroży, wyświetlając ekran, a na nim początek nagrania z ucieczki przed gnidą wielkości cysterny. Pokazała jakieś dwadzieścia sekund i zastopowała, zezując na dziennikarkę - Jest tego więcej.

- O tak, Amanda też cię ciepło wspominała i bardzo martwiła się o ciebie.
- reporterka pokiwała głową oglądając półprzezroczyste nagranie na holo. Oczy miała bystre choć nad twarzy pozostał jej uniwersalny wyraz mogący znaczyć cokolwiek. - Fantastyczny materiał. - powiedziała z uznaniem gdy Diaz skończyła puszczać nagranie z Obroży. Potem reporterka spojrzała na samą właścicielkę nagrania. - I jak rozumiem chcesz coś za niego? - zapytała uśmiechając się do Parcha i czekając na cenę.

Profesjonalny wyszczerz Black 2 stał się odrobinę drapieżny. Podeszła krok do przodu, stając z reporterką twarzą w twarz tak blisko, że prawie zetknęły się nosami.
- Wiesz novia, wyskoczyłabym z tobą na drina, a potem wycięła w miasto na balety, ale trochę tu chujem wieje, więc musimy improwizować - mruczała, patrząc jej głęboko w oczy - znam jedną całkiem niezłą melinę, ale daleko i nie po drodze… no i klimat się zjebał, a innych lokali tu chyba nada de nada. Ale mogę się mylić, jestem przejazdem - wzruszyła bezradnie ramionami - Powiedzmy że dam ci cynę, jak będę potrzebowała przysługi, si? Nic wielkiego, nie każe ci nikogo rozpierdalać, nie dygaj. Szkoda takiej foczki na Obrożę, ten syf by ci do karnacji nie pasował - zaśmiała się, co bardziej przypominało szczeknięcie - Materiał za przysługę, wchodzisz w to? -zniżyła głos do szeptu.

Reporterka nie wydawała się wcale być speszona bliskością Black 2 przy swojej twarzy. Nadal patrzyła z ciekawością jakby była zafascynowana drugą kobietą albo tym co mówiła.
- Dasz mi ten nagrany materiał z pościgu. W zamian za przysługę? - powtórzyła jakby na głos zastawiała się czy dobrze zrozumiała to co mówiła skazana na prawomocnym, federacyjnym wyrokiem kobieta. - No faktycznie szkoda, że nie możemy o tym spokojnie przy drinku porozmawiać w cywilizowany sposób. - pokiwała nieco smutno głową jakby ten fakt dla niej też był rozczarowujący. - Ale tak mniej więcej powiedz o jakiej przysłudze myślisz. - zapytała lekko patrząc ciekawie na Latynoskę. Też pod koniec ściszyła głos, że mówiła prawie szeptem.

- Powiedzmy że w tym burdelu zostało coś, co chce mieć tutaj - Diaz nie owijała w bawełnę - Ty znasz tego zjeba w białym garniaku, dobrze żyjesz z trepami. Trukniesz jednemu, uśmiechniesz się do drugiego, masz gadane, no i siłę przebicia z okiem wielkiego brata - pokazała na kamerę - Promyczek. Została pod ziemią, a teraz ewakuują stąd ludzi. Por tu puta madre… nie wiadomo czy będzie kolejna ewakuacja, ani kiedy, a ona tam biedna została sama. Znowu ją cabrones zostawili - warknęła ze złością - A to taka prawilna dupa. Szkoda jej na te kurwy. Jak się skończy cyrk z ewakuacją, już na lotnisku. Pomożesz mi zagadać z tymi lambadziarzami i skołować brykę. w zamian masz nagranie. Claro?

- Amanda.
- na twarzy reporterki pojawił się wyraz zrozumienia o czym mówi Diaz. Powoli odchyliła głowę nieco w górę i w tył by z wolna skinąć nią w dół i w przód. - Rozumiem. - powiedziała i widocznie coś obmyślała pod tą jej kasztanową czupryną. - Dobrze. Obiecuję ci, że zrobię co tylko będę mogła by wydostać stąd Amandę. Czy tyle ci wystarczy? - zapytała w końcu reporterka patrząc na Latynoskę uważnie i z lekko przygryzioną wargą.

- I walniesz ze mną drina - piromanka kiwnęła na znak zgody - Kudłaty ma skołować wódę tam na lotnisku. Daj coś, przegram ci bajeczkę na dobranoc - łaskawie wyciągnęła łapę, czekając na minidysk, albo inny badziew przenośnej pamięci - A jak lubisz takie telenowele - machnęła pokazując na Romeo i jego blond dupę - To dam ci cynę, tak w gratisie - znowu się szczerzyła bez jakiejkolwiek złośliwości - Pofiluj na Latarenkę, tą rudą od nas. Zwłaszcza jak się będzie kręcić przy tym zjebie z Armii. Taki kaktus z rozjebaną nogą. Lata jebaniutka za nim jakby jej hajsy wisiał i na plecach wlokła, ale to tam będziesz miała na taśmie - wyszczerz jeszcze się poszerzył - A właśnie, byłaś na lotnisku. Co tam u Harcereczki i Kudłatego? Taka czarna z biżuterią na szyi i wygolony trep. Są od nas. Trzymają się tam?

Reporterka roześmiała się z tego co mówiła latynoska i wydawała się być z tego bardzo zadowolona.
- Claro. - powiedziała wyciągając dłoń do klasycznego przybicia umowy. - Bardzo chętnie wypiję z tobą drinka. - powiedziała potrząsając i głową i podaną dłonią. Zaraz sięgnęła do kieszeni i wydobyła mały nośnik danych. Podała go Black 2 by mogła zgrać na niego dane z Obroży. - Kudłaty to kapral Mahler? Ten co też był z wami tam przed schronem? No tak, spotkałam jego i Mayę na lotnisku. Bardzo emocjonujące spotkanie. A ten kapral. Ach cudnie wyszedł! Pierwszorzędny materiał. - reporterka też się zrewanżowała uruchamiając swoje holo. W powietrzu rozbłysła półprzezroczysta szoferka chyba furgonetki. Dziwnie podobnej jak ta która właśnie czekała aż mundurowi się zapakują na jej pokład. Tylko na holo za kierownicą siedział “Kudłaty” jak go Diaz nazywała. Siedział i w skaczącej na pewnie jakiś wybojach drodze strzelał się z małymi xenos które już wdarły się do kabiny. Jednego który skoczył mu na ramię trzaskał razem z tym ramieniem o framugę aż go wywalił za okno. Materiał faktycznie pewnie podniósł by poziom ciśnienia i adrenaliny przeciętnemu zjadaczowi chleba w Federacji.

- Pierwszy kurs tej furgonetki przyprowadził właśnie ten kapral. Ale już was nie zastaliśmy tutaj. Szkoda. No ale maszynę od pana Morvinovicza załatwiła właśnie Maya bo on był najpierw strasznie oporny na ten pomysł. Ale przekonała go. W każdym razie gdy ich widziałam ostatnim razem szykowali się przygotować te lotnisko na wasze przybycie. Ten kapral przyjechał tutaj z trudem ale kapitan Hassel pozwolił mu wrócić pierwszym kursem na lotnisko. Mam nadzieję, że wszystko u nich dobrze. - reporterka streściła ostatnie wydarzenia na lotnisku i na moście jakie ominęły grupkę która w tym czasie była w podróży do Seres, w Seres lub z powrotem z Seres Lab.
- No. Ale właściwie jak tak sobie rozmawiamy. Może zgodzisz się na wywiad do kamery? Na pewno masz niesamowite ciekawe rzeczy do opowiedzenia. I wyjątkowy styl który ciężko podrobić więc łatwo zapada w pamięć. - reporterka IGN nagle jakby wróciła na ziemię i przypomniała sobie o tym gdzie jest i z kim rozmawia. I jaką to daje okazję. Więc spróbowała ją wykorzystać.

- Que… no proszę, proszę - Black 2 gapiła się na filmik z Kudłatym. Wyszedł prawilnie i profesjonalnie, jakby wcale munduru nie nosił - Jeszcze będą z niego ludzie. Fury już kradnie, teraz to. No i Harcereczka… weź jej odmów jak te wielkie oczy zrobi i zacznie nawijać, aż uszy od siary puchną - pokiwała głową zgadzając się z własna opinią. Na koniec zbystrzała - Wywiad? Ze mną? - łypnęła czujnie na reporterkę - Chcesz żeby nam jebnęli na łeb atomówkę, tak na wszelki wypadek jak to obejrzą? Na przykład ten spedalony generałek, co go pokazywali w wywiadzie…. - zamyśliła się i uśmiechnęła się szeroko - Balle! Jedźmy z tym koksem!

- Oj co niektórzy, tam na wysokich stołkach, to chyba jeszcze nie zorientowali się co znaczy zadrzeć z Olimpią Conti. Jak myślą, że mnie zatrzymają bo mnie odetną od nadajników na orbicie to się grubą mylą. Teraz to ja im dopiero nagram materiał.
- reporterka jakoś przez chwilę wyglądała bardzo mało profesjonalnie za to bardzo szczerze. Jakby na moment zdjęła maskę reporterki i ukazała prywatną twarz należącej do bardzo wkurzonej i pomysłowej kobiety. A w końcu to była Olimpia Conti z IGN która była firmą samą w sobie tożsama z reportażami z gorących miejsc w Federacji i nie tylko.
- Ale zostawmy to. Póki co jedźmy z tym koksem. - niefrasobliwość wróciła na twarz i w gesty reporterki gdy machnęła niedbale ręką na ten swój mały wybryk. - Zaczniemy może od podstaw. Jak się nazywasz i kim jesteś? Jesteś z karnej jednostki Parchów? - Conti zaczęła mówić już tak jakby właśnie zaczęła prowadzić wywiad. Pewnie gdzieś miała kamerę albo przynajmniej inaczej nagrywała tą rozmowę.

- Nie, por tu puta madre, wycięłam w balety. Film mi się urwał i obudziłam się z tym gównem na szyi. Pewnie jebnął jakiś zakład. Zakład rzecz święta - Diaz roześmiała się wesoło, krzyżując ręce na piersi - Całkiem w pytę bajer, za darmo na kurwy dzwonisz. I działa, obczaj ile się ich tu naleciało - machnęła dłonią na mundurową zgraję - Możesz mi mówić Diaz. Black 2. Tam jest Wujaszek. Wielki skurwol i chuj niemyty co mi ciągle cele spod lufy podpierdala. Pendejo, ale kochany - pokazała na olbrzyma w pancerzu wspomaganym, a potem paluch przeszedł na rudzielca siedzącego przy armijnym kaktusie - A tam siedzi Latarenka. Zwykle warczy i nakurwia granatami. Nie mówi dużo, bo na zryte gardło, ale z niejednego syfu… niejednego tu wyciągnęła - pokręciła głową nad tym faktem i wzruszyła ramionami - Madre mi dała Chelsey po jakiejś tam lambadziarze z kina, chuj z tym. Jest jeszcze Licha, ale śpi… i dobrze. Wkurwia mnie jej gadanie, łeb od niego pęka. - prychnęła, przestając się szczerzyć - No i nie spodobałaby sie wam, ani to co nawija. A jestem uciśnioną, niesłusznie skazaną ofiarą bezdusznego i kajdaniarskeigo systemu, który już dawno powinien wziąć i pierdolnąć z przytupem.

- Rozumiem. -
reporterka wydawała się zafascynowana opowieścią Latynoski, kiwała głową i nie przerywała jej opowieści. Gdy ta jednak skończyła zadała kolejne pytanie. - A czy wcześniej walczyłaś z tymi potworami? Czy ktoś z twoich znajomych może miał okazję walczyć? Czy walka z nimi różni się jakoś od walki z innymi przeciwnikami? - zapytała szybko Conti korzystając z chwili przerwy jaką zrobiła Diaz w swojej wypowiedzi.

- Nada de nada - Black 2 zaprzeczyła dość poważnie - Pierwszy raz to kurestwo widzę, na dzielni też nie chodziły ploty o niczym podobnym… a jak walczysz? - zamyśliła się żeby zaraz się roześmiać - Napierdalasz czym masz, byle nie podeszły, bo jak podejdą to jest źle. Dużo ich, różnych… niektóre łatwiej rozjebać, inne ciężej. Są jak zwierzęta, nie patrzą na żadne lewackie prawdy, prawa człowieka albo inny chuj. Żrą co im pod mordy naleci. Człowiek, dziecko. Mundur - rozłożyła ręce.

- A czy jako jednostka o specyficznym profilu, jako Parchy, byliście jakoś szkoleni lub wyposażeni pod starcie z tego typu przeciwnikiem? - reporterka IGN skinęła głową i od razu zadała kolejne pytanie.

- Pokurwiło cię nińa, czy dawno kibla nie odwiedzałaś? - Parch zdziwiła się uprzejmie, unosząc brwi do góry - Szkolenie? Chodzi o ten spacerniak dla paralityków, gdzie z łaski jebnęli 4 zdania i przetyrali dwa dni na poligonie i puścili ze dwa filmy jak te gnidy rozszarpują paru frajerów? Gdyby nie to, że od dzieciaka bujam się z klamką, nie nauczyliby mnie wiele. Wystarczy na Harcereczkę spojrzeć. Też ma za sobą penitarkę parchową i co? Wie który koniec klamki strzela. Tyle - parsknęła - Jak nas zrzucali byliśmy siódmą grupą. Po White, Yellow, Orange, Red, Green i Brown jest Black. Każda po dziesięć zjebów. Policz sobie. Nas została piątka, jest Pogodynek od zielonych i Harcereczka od brązowych. Dwa ostatnie niedobitki. Resztę wycięło do zera. W parę godzin. Sprzęt dali co było. Jak dożyjemy do CH możemy się podładować.

- Czyli właściwie ciężko was uznać, za jednostkę wyprofilowaną pod kątem wyszkolenia i wyposażenia do walki z tymi stworami.
- Conti spojrzała w oko własnej kamery jakby chciała to podkreślić przyszłym widzom. Ale zaraz wróciła do kolejnych pytań. - Co w tych walkach było dla ciebie najtrudniejsze? Najstraszniejsze? Najbardziej obce? - reporterka zapytała i znów główna część uwagi jej i jej kamery przykuła Latynoska w Obroży.

- No ogólnie to mamy robić rozpierdol gdzie paluchy tych z góry wskażą. I nie no, aż takiej padaki ze sprzętem nie ma. Jak dożyjemy do CH nawet całkiem w pałkę wybór. Ale putanas mają nas w dupie poza tym. Na przykład taka Harcereczka. Została una chica i miała eskortować trzech trepów przez zakurwioną dżunglę. Margarita to zgłaszała i nic, wyjebane po całości. To ich Latarenka z Margaritą i Ciotką odprowadzały na naszej puli minut. Jakby sie nie wyrobiły to by im rozjebało łby. Taki psikus. Potem walnęli drugi Brownpoint w chuj gdzie indziej niż nasz Blackpoint… i por tu puta madre musieliśmy znowu zapierdalać do dwóch, żeby nam Czarnulki nie rozjebało. Do tego gnidy, nawała. Ledwo sie wyrobiliśmy, ale sie udało. Na górze pewnie mają smuteczek - Diaz ciągnęła dalej nawijkę, drapiąc się w zamyśleniu po brodzie - Słyszałam co pierdolił ten generałek czy inny admirałek z TV. Chuja tam profilowana jednostka, dobry żart. Ze zbieraniny pojebów nie zrobisz “jednostki”. Nawet teraz. Nasza grupa się podzieliła. Część niańczyła Harcereczkę, pozostali wywalili lachę i robili swoje zadanie. Tam zostało dwóch, my się jakoś trzymamy. Mierda no, zależy od człowieka… i to Latarenki wina. Ona zaczęła zbieranie sierot i włażenie na pałę po zaginionych pollas - parsknęła - Znalazła tamtych trzech pendejos i Harcereczkę. Zlazła w kanały, zrobiła rozpierdol i wyszli w piątkę. Soy w tym czasie z Wujaszkiem kroiliśmy czteroręką kurwę w burdelu… coby najprawilniejszej dupy na rewirze nie ojebała, bo ją tak skurwysyny zostawili przywiązaną - warknęła ostro, spluwając na ziemię - A najgorsze jest to, że nie mogę się ujebać jak tradycja nakazuje. Nie ma czasu po dupie się podrapać. Jesteśmy zmęczeni, poranieni i niedługo padniemy. Wtedy wyślą kolejną grupę. Moze teraz różowych, będzie odpowiednio pedalsko, jak ten cały popierdolony księżyc.

- A Latarenka, Harcereczka możesz powiedzieć widzom kogo tak nazywasz? -
zapytała Conti kierując z powrotem kamerę i mikrofon w stronę Diaz. - I dobrze rozumiem co mówisz? Ktoś zostawił kogoś gdzieś przywiązanego? - kasztanowłosa reporterka dodała zaraz kolejne pytanie.

- No Latarenka, Asbiel -
parchata piromanka pokazała na rudego Parcha przy filarze mostu - A Harcereczka to Harcereczka, widziałaś ją na lotnisku… aaaa, no my jedna ekipa - zasuszyła zęby, pokazując na Obrożę - Ale z różnych miotów. Harcereczka jest z Brown, my z Black. Jest jeszcze Pogodynek z Green, ale się kutafon nam gdzieś zapodział. I nie przywiązanego. Tatusiek z Połykiem i Konowałem zostawili Harcereczkę w kanale. Latarenka do niej zeszła. Ogarnąć wydobycie trepów przypartych przez gnidy w szambie - wzruszyła ramionami - Ale to przywiązanie to dobry patent, muszę wypróbować na Połyku, jak go pechowo nic tu nie rozjebie.

- Ach, czyli Harcereczka to Brown 0 czyli Maya Vinogradowa.
- twarz reporterki celowo czy nie rozpogodziła się gdy widocznie skojarzyła o kim mowa. Gdy Diaz wskazała na siedzącą przy filarze obok żołnierza z Armii Black 8 też nacelowała na nią obiektyw kamery. - Widzę, że masz jakąś ksywę dla chyba każdego. Dobrze a czy możesz nam powiedzieć jakie czeka was kolejne zadanie? - reporterka zadała kolejne pytanie i znów czekała na kolejne odpowiedzi.

- Mamy osłaniać odwrót cywilbandy i tych jehowych w pasiakach - pokazała mundurowych - Na lotnisku aż do czasu ewakuacji. Nie uda się to odjebie nam dyńki. Uda się… no to się dowiemy co dalej. - rozłożyła ręce - Znamy tylko najbliższą stację drogi krzyżowej.

- Czyli zostajecie tu na moście? Sami?
- zapytała poważnie reporterka czekając na odpowiedź rozmówczyni.

- Zostajemy? Z byka spadłaś? - Parch zdziwiła się uprzejmie i jak na nią kulturalnie - Lecimy w ten zielony, zawszony pierdolnik. Bo jebańce zgubili ciężarówkę ze szpejem i paru ludzi. Robimy za tarczę. Moglibyśmy wyłożyć laskę na to co tam Condor sapie, ale nas podrzucili kawałek, to mają u nas przysługę. Jak zdechniemy nikt nie zapłacze, a to zawsze jedna ściana mięcha między gnidami, a prawilnymi obywatelami, si? - zaśmiała się całkiem wesoło.

- Czyli jedziecie w głąb dżungli? By wspomóc żołnierzy jacy się tam znajdują. A w ile osób jedziecie? I co masz na myśli, że mundurowi mają u was przysługę? Pomogli wam jakoś, wsparli was? - zapytała reporterka badając kolejne wątki rozmowy.

- Ja, Wujaszek i Latarenka. Tres pollas y si. - machnęła na zieloną linię drzew. - Tak jakoś wyszło. My pomogliśmy im, oni nam. Te kurwy jebią wszystkich po równo. Pasożytujemy na sobie wzajemnie. Nie są tacy chujowi jak wyglądają, no przynajmniej paru. Naszych trzech jest całkiem spoko. Wkurwiają ale w granicach tolerancji i pojechali z nami w ten burdel do CH. O mało nas nie rozjebała ta wielka kurew… masz na nagraniu. Tam jest wszystko - pokręciła głową - Casanova i Romeo. Pies i trep z Armii. Bo Kudłaty pewnie teraz maca Harcereczkę i balle. Ma młoda ochronę i do kogo mordę otworzyć.

- Czyli zdarza się, że jednostka Parchów współpracuje razem z regularnymi jednostkami sił porządkowych?
- zapytała reporterka kiwając lekko głową twierdząco do słów jakie właśnie wypowiedziała rozmówczyni.

- Si - Latynoska przyznała jakoś mało chętnie, jakby jej to współczynnik szacunu na dzielni zmniejszało. Popatrzyła prosto w kamerę i dowaliła resztę - Ale nie dlatego że kurwa ktoś nam kazał, to nasza decyzja, claró? Bo my dobrzy chrześcijanie. To co pierdolił tamten stulejarz w studio to kutasa prawda. Możemy wyłożyć lachę na rozkazy psów albo innych trepów i paru tak zrobiło. Bujają się sami. Macie ten swój stan wyjątkowy, ale una… niespodzianka kurwy - warknęła ostrzej - Za porządnych cabrónes tu macie. Nie jebną człowiekowi w łeb jak wyłoży na nich laskę. Ta atmosfera strachu i karności też jest z dupy wyssana. Więc nie pierdolcie propagandowego szajsu, bo na sranie ciśnie jak się was słucha.

- W takim razie jeśli nie robicie tego dla rozkazów tylko z własnej woli to co was w takim razie zmobilizowało by wspomóc miejscowe i zamiejscowe oddziały porządkowe
. - reporterka popatrzyła chwilę na kobietę w Obroży ale zaraz podjęła kolejny wątek.

- Jej się spytaj - Black 2 kiwnęła głową tam gdzie ruda pokraka z kaktusim trepem - Ja miałam u niej dług za wyciągnięcie z chujni Promyczka. Por que? Nie wiem, nie musiała. Kudłaty też pomagał… a on to się wyrabia akurat, bo furę już podpierdolił. Uczy się. Bo tamten meks ma złodziejstwo we krwi - pokiwała z namaszczeniem głową - Ty komuś pilnujesz dupy, on pilnuje tobie. No i mówiłam, że jak na pollas to są mało wkurwiający. Jak chicos z rewiru. I pójdziesz się z nimi na ustawkę i do domu cię przywleką.

- Rozumiem. A czy na sam koniec jest coś co chciałabyś powiedzieć widzom do kamery?
- Conti popatrzyła tak samo jak Latynoska na siedzącą pod filarem mostu rudowłosego Parcha ale na sam koniec zapytała jeszcze o jedną rzecz swojej rozmówczyni.

- Claró que si - Parch odchrząknęła i powiedziała - Uważam że anarchia jest najbardziej w pizdeczkę formą społeczno-polityczną, a poza tym uważam że Unia Federacji powinna zostać zniszczona. Gracias - wyszczerzyła się na koniec, ale zaraz pacnęła się w czoło - Una secunda! Promyczek! Jesteś najprawilniejszą dupą na całym tym popierdolonym rewirze!

- Dziękuję ci bardzo za ten wywiad. Tak proszę państwa to mówiła Diaz a dla państwa wywiad przeprowadziła Olimpia Conti z IGN.
- reporeterka zakończyła swój wywiad promiennie uśmiechając się w oko kamery. Zaraz te oko zgasło a ona przestała się uśmiechać. Przynajmniej tak filmowo. - Och dziękuję ci bardzo, na pewno powstanie wyjątkowy wywiad. Jak tylko uda mi się połączyć z orbitą i dalej by to puścić dalej. - powiedziała reporterka już bardziej zwyczajnym tonem zerkając w niebo gdzie tam na orbicie pewnie krążyły gdzieś satelity i inne przekaźniki.

- To się parę osób wkruwi - Parch wyglądała na zadumaną - I zajebiście. Nie lubię chujów.

- Czyli będzie co oglądać i co budzić emocje. Czyli to po co kręci się reportaże.
- Conti uśmiechnęła się całkiem pogodnie i beztrosko machnęła ręką do kompletu.

- Chcesz emocji? Truknij z Harcereczką. Zajebała komuś cukierka, albo przelazła na pasach w niedozwolonym miejscu - Diaz zarechotała, gapiąc się w stronę lotniska - No i sieje siarę na prawo i lewo. Widziałaś sama. Co oni tam odpierdolili na lotnisku? Mówiłaś że mieli jakąś spinę na starcie.

- Dwóch kogucików miało ochotę na to samo ziarnko a ubiegł ich trzeci. Więc się poprztykali. -
westchnęła Conti rozglądając się dookoła mostu. - No ale jakoś razem z Mayą udało nam się załagodzić ten spór. - dodała zerkając znowu na Diaz.

- Jest cała? Kudłaty też? - zmrużyła oczęta a widząc potakujące kiwnięcie z miejsca się rozpogodziła - I gitara, poradzą sobie. Ja spierdalam - skrzywiła się - Trzeba coś jeszcze rozjebać zanim odbębnimy capstrzyk.
 
__________________
A God Damn Rat Pack

Mam złe wieści. Świat się nigdy nie skończy...
Zuzu jest offline