Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-11-2017, 00:15   #238
Mike
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
Black 4 i 0

- Nie ma obiadu dupki - warknął Padre i skoczył w tył. Magazynowana podczas chodzenia energia kinetyczna butów uwolniła się w jednym impulsie.
- Lubisz na misia? - zawołał lądując koło saperki. Ta poddała się bez słowa, lewą ręką objął ją w talii. Twarda lufa trochę brutalnie weszła aż po sam zamek pomiędzy ramię a ciało. W tej cokolwiek dziwnej pozycji mógł od biedy strzelać.

Biorąc pod uwagę nagłe wierzgnięcie ciężarówki skoczył. Nie przejmował się chwilowo kotłowaniną w kabinie. Choć jeden trup wlokąc strzępy skóry wypadł na drogę z przestrzelonym łbem.

Kierowniczka próbowała pomóc Owainowi.
- Patrz gdzie strzelasz głupia cipo - zwrócił jej uwagę Owain, gdy zagłówek fotela eksplodował resztami gąbki.
- Patrzę, tylko się kurwa ruszasz i przedłużasz - odparła.
- Z takim nastawieniem do życia zostaniesz starą panną z kotem - odsunął na długość ramion stwora oferującego zmianę rysów twarzy i to bez NFZu. - Kota może już teraz ci dać.
Niestety prezent nie spotkał się z miłym przyjęciem, 9 mm kula rozchlapana go na połowie kabiny.
- Czwórka, może byś tak, kurwa, wyszedł zajarać szluga na balkon? - doszedł go lekko zdyszany głos Padre. Owain zatrzasnął drzwi i wyjrzał na pakę.

Na pace impreza trwała w najlepsze, pułkownik obłapiał się na ziemi ze dwiema zwinnymi bestyjkami, a saperka bujała w ostrym kawalerem. W końcu na specjalne zaproszenie Owain pofatygował się i dołączył do tańców. Ale jakoś serca w nie nie wkładał, bo nie był byle chujem odbijającym laskę kompanowi z oddziału. Ale się przemógł.
Padre tymczasem, ponownie wypalił plugastwo dając tym przykład saperce, która najwyraźniej natchniona powaliła wroga.

- Daj mi to gówno - sięgnął do ufoka atakującego Owaina - Młoda i Czwórka wykoście pościg. Ja zaraz ochłonę.
Gdy już zgrillował ufoka zaaplikował sobie całą apteczkę. A potem wymieniwszy magazynek w karabinie na nowy planował postrzelać w miarę potrzeby. Niezużyty do końca oczywiście schował do ładownicy. W luźniejszych czasach planował przekładać pociski by mieć pełne.
- W jakim stanie jesteście? - zapytał Padre oceniając stan swój i Owiana. - Możecie przesłać dane na mój terminal, mam rozszerzoną wersję, uśmiejecie się, dowódczą. Łatwiej skoordynujemy dożycie do lotniska.
Czwórka w milczeniu delektował się porcją chemii ze simpaków.

I jechali by tak z wiatrem rozwiewającym włosy aż do lotniska, gdyby nie hełmy i napływowy element fauny.
 
Mike jest offline