Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-11-2017, 08:08   #228
hen_cerbin
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Festag (Dzień Świąteczny), 28 Vorgeheima 2522, południe,
Pobojowisko na zachodnim brzegu Soll


Niemal nikt z Ostatnich nie zbierał łupów. Większość zachowała się jak Diuk, który wyszedł z lazaretu i gdy zobaczył, że już po bitwie, znalazł sobie namiot, pryczę i ze smutkiem czekał na dalsze rozkazy. Gdyby zobaczyli Loftusa, który na pobojowisku wynalazł cokolwiek zużyty pistolet (kiepskiej jakości) oraz kilka amuletów, pierścieni i wisiorków wartych przynajmniej piętnaście koron plus kolejne dziesięć w brzęczącej monecie, zapewne bardzo by żałowali. Chociaż pewnie i tak żałowali - każdy kto przeżył mógł przebierać w broni ręcznej: mieczach toporkach, okutych pałkach, kordach, sztyletach, nie mówiąc już o kilkunastu kolczych kaftanach, jakie także znaleziono na pobojowisku. Część z nich należała do poległych z Pierwszej Dziesiątki, ale hej, im już się nie przydadzą.

Gustaw także chodził po pobojowisku. Ale nie szukał łupów, tylko wciąż żywych ludzi. Pomagał rannym z obu stron. Choć słyszał głosy, że jest za miękki, miał wrażenie, że ludzie patrzą na niego inaczej niż na typowego oficera. Detlef i Abelard zajmowali się rannymi w lazarecie i wszyscy trzej mieli swój udział w kolejnych trzech Wissenlandczykach przywróconych do stanu używalności i dziewięciu, którzy co prawda stracili rękę lub nogę, ale przeżyją walkę. A do czternastu w miarę zdrowych jeńców dołączyło kolejnych pięciu oraz trzech wymagających opieki, w tym jeden podoficer. Niestety, Gustaw żadnych dokumentów nie znalazł. W tym ataku nie uczestniczył nikt na tyle ważny, by mieć pisemne rozkazy czy plany kampanii.


Festag (Dzień Świąteczny), 28 Vorgeheima 2522, popołudnie,
Obozowisko Trzeciej Kompanii
obecnie "zamieszkane" przez resztki Czwartej


W nieokopanym obozowisku Trzeciej Kompanii, który od teraz miał być ich obozem, poczuli się dziwnie. Gdy okazało się, że połowa posłań będzie wolna, ludzie naprawdę zauważyli jakie straty ponieśli. Morale, jeszcze godzinę wcześniej wysokie po zwycięstwie, znacząco spadło, mimo że dotarły wreszcie wozy z zaopatrzeniem. Choć działania Detlefa i Leo nieco ten spadek zahamowały. Niektórzy radzili sobie z emocjami po bitwie inaczej...

Oleg tak się spił, że nawet nie zauważył, kiedy medyk opatrzył jego rany. Ale za to czuł się świetnie. Pytanie jak się poczuje, gdy znajdzie go Gustaw albo Detlef. Walter pił rozsądniej i wypytywał kolegów, znalazł też chwilę na zadbanie o łuk i zapas strzał. Leo spędzała czas na pocieszaniu i zachęcaniu żołnierzy, a przy okazji uzupełniała spis ich umiejętności. Diuk - na grze w kości. Częściej wygrywał niż przegrywał i zyskał trochę grosza (3zk 12ss). Loftus wyglądał na zaniepokojonego i czarował. Choć czary mu się udały, wyglądał na równie zagubionego jak wcześniej. A Bert oraz Karl ponownie wybrali się na nocny zwiad...

***

Gustawowi udało się dorwać Porucznika Grubera jeszcze zanim ten opuścił obóz i coś do niego powiedział. Ponieważ mówił cicho, a wcześniej postarał się, by nikogo nie było w pobliżu, wszyscy usłyszeli tylko odpowiedź na jego słowa:

- Dobry pomysł Sierżancie, zajmijcie się tym, a ja wydębię zgodę ze sztabu kiedy wrócę ze spotkania - odparł zadowolony z pomysłowości swojego podwładnego Porucznik Gruber.

Gustaw pewnie byłby bardziej dumny z siebie, gdyby nie to, że mag podzielił się z nim swoimi niedobrymi przeczuciami. Zresztą, odkąd został bez Abelarda, który razem z ciężej rannymi odjechał w kierunku Meissen, gdzie podobno miano założyć główny szpital polowy, sam czuł się cokolwiek niepewnie.


Noc z 28 na 29 Vorgeheima 2522
Różne miejsca na zachodnim brzegu Soll


N
oc mijała Ostatnim i niemal całej Czwartej spokojnie. Czasem dobiegały ich jakieś hałasy z drugiego brzegu rzeki, ale nie widzieli by wojska von Wernicky'ego robiły cokolwiek poza siedzeniem na dupie. A i same hałasy dobiegały ich raczej od strony stanowisk sił Imperialnych. Gońcy przynosili informacje, że wszystko w porządku, nikt także nie donosił o ataku.
Cała Czwarta odpoczywała. A wszyscy poza wartownikami spali. No, prawie cała i prawie wszyscy...

***

Karl Altmeier chyba minął się z powołaniem. Powinien zostać szpiegiem, a co najmniej zwiadowcą. Ha, może dlatego był w tym taki dobry, bo jako najemnik zaznajomiony z wojaczką od lat, w każdym obozie wojskowym czy oddziale wyglądał jak "swój". Teraz miał zresztą nawet łatwiej - mundur się zgadzał, a do tego nie było niczym dziwnym, że żołnierze wracali na pole bitwy by szukać swoich poległych przyjaciół albo zgubionego ulubionego sztyletu czy wreszcie jakiegoś nie do końca martwego wroga by wyładować frustrację.
Karl tymczasem szukał informacji. Plotki były nieciekawe - "będzie bitwa, nie będzie bitwy, chcą rozejmu chcą walki, chcą naszych bab (to akurat jakiś krasnolud), chcą złota, damy odpór, nie damy, trzeba atakować, trzeba się bronić, pójdzie kontratak, nie pójdzie...". Słyszał to już setki razy, a bardziej powszechne było tylko narzekanie na dowódców. Byle rekrut potrafił wytłumaczyć co dowódcy zrobili źle w czasie bitwy i jak sam zrobiłby lepiej. To też się nie zmieniało. On potrafił odróżnić istotne informacje od szumu. Tu był sam szum. Niemalże. Z rozmów przy ogniskach dowiedział się, że rzeczywiście złapali kogoś znaczniejszego. Strasznie brzydki musiał być ten gość, Otton czy Otto, bo wszyscy o nim mówili, że to parszywiec. Podobno Porucznik posłał po Grubera z Czwartej, żeby się naradzić. Jakby było w czym się naradzać, zdrajcę to się na pal wbija i tyle! Na bezczelnego przypłynął z drugiego brzegu, że on teraz poseł i oficer. - rzucił jeden z lepiej poinformowanych, który słyszał, że ta szuja jeszcze niedawno była starszym sierżantem w Armii Wisenlandu.

Uwagę Karla odwrócił nagły hałas. Z namiotu dowodzenia dobiegły go jakieś szybko stłumione krzyki. Zauważył też, że nigdzie nie widać dwóch ocalałych żołnierzy z Pierwszej Drużyny, którzy wybrali się z Gruberem jako jego eskorta.
Po chwili z namiotu wyszedł adiutant i nakazał wywiesić trzy czerwone latarnie. Najemnik zobaczył wiele zaskoczonych twarzy wśród żołnierzy Trzeciej Kompanii i wiedział już, że nie jest dobrze, a Gruber raczej ze spotkania nie wróci.

***

A grubo po północy, na łażącego po okolicy niziołka niemalże wpadł ledwo żywy z przejęcia i strachu Kornet, który miał być przecież w sztabie.
- Zdrada, zdrada - łkał młodzieniec. Mundur miał porwany, a widoczne nieporządne i krzywo obcięte włosy dawały też znać, że zgubił gdzieś hełm - Zabili wszystkich.
Zaprowadzony przed oblicze Barona niemal rzucił się na niego, by błagać o ratunek ale opanował się jakoś i nieskładnie złożył meldunek.
Najwyraźniej twarda obrona była dla Harkina dobrym sposobem na zmuszenie Wernicky'ego do podniesienia oferty. A negocjacje rozejmu, jakie odbywały się od zakończenia porannej próby "szturmu" były tak naprawdę negocjacjami przejścia na drugą stronę. W nocy na okrwawione siły regularne rzucili się najemnicy Brocka, a śpiący i zmęczeni żołnierze ginęli dziesiątkami zanim się połapali co się w ogóle stało.
Gustaw szybko zrozumiał, że jeśli chodzi o zorganizowane siły Imperium w południowym Wissenlandzie to został sam. Choć nie - ucieszył się - przecież nie jest sam! Jest jeszcze Trzecia Kompania. Prawda? W końcu ile rzeczy może pójść nie tak?
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 25-11-2017 o 16:27.
hen_cerbin jest offline