Snotling wsłuchiwał się w pobliskie odgłosy walki. Trochę się nimi martwił, sięgnął więc po talent którym obdarzył go mniej lub bardziej potężny byt. Nie zawsze to wychodziło, ale spróbował ogarnąć eter i zgromadzić go wokół siebie. Fik był zręczny i bez problemy splatał liny, ale splatanie magii jest zdecydowanie trudniejsze. Wypowiedział dziwaczne słowa, które pochodziły od starożytnego boga.
- Baraka ya nguvu. – Snoling dotknął czarnego orka próbując na niego zesłać błogosławieństwo siły. Fik zrobił zeza, jego dłonie rozgrzały się mocniej, poczuł w nich mrowienie. Próbował wymodlić się o udany czar, aż do skutku. Wiedział, że w innym przypadku może zostać kopnięty. Ten sam czar mógł rzucić jeszcze na innych towarzyszy, jeśli Ci nie bali się skorzystać z jego pomocy i mocy, przy innych pobratymcach. Nie zapomniał też o sobie.
- Baraka ya kasi – błogosławieństwo chyżości, powinno umożliwić mu sprawną i szybką ucieczkę.
Prorok był teraz gotowy do działania, miał nadzieję że reszta towarzyszy również ponieważ czary o ile w ogóle zadziałały to nie trwały wiecznie.