Wolfgang był szczęśliwy. Był teraz już pełnoprawnym magistrem niebios. Jako wędrowny czarodziej musiał teraz podróżować i szlifować umiejętności i rozszerzyć swoje ograniczenia w temacie magii.
Przez cztery dni podróży Techler nocami przesiadywał na barce i obserwował gwiazdy i gwiazdozbiory. Starał się wymieniać wszystkie, które w dzień wyczytał w książce.
Często też pomagał Lotharowi w obserwowaniu rzeki. Cały dzień patrząc w wodę mogło poplątać zmysły a i zwykły ból oczu szybko mógł się pojawić szczególnie przy słonecznym dniu.
***
Wpłynęli do portu i wspólnymi siłami zacumowali. Już nawet im szło dość sprawnie.
- Coraz lepiej nam idzie.- Oznajmił z uśmiechem gdy Wolfgang przeskakując na brzeg wiązał linę cumowniczą.
W ciągu dnia mag krążył po mieście. Starał nie rzucać się w oczy i chciał odnaleźć siedzibę główną kolegium niebios w stolicy Imperium.
Zamierzał dowiedzieć się czy coś wiadomo o niejakiej Etelce Hercen i o Teugenie. Zastanawiał się czy zajścia w Bogenhafen.
***
Nowy dzień przywitał ich pięknym słonecznym dniem. Byli w bardzo dobrym humorze po udanych interesach handlowych Lothara. Zarobił pieniądze i chyba dobrze zainwestował. Niby wyjdzie to w przyszłości czy nie zrobiono go w wała, ale puki co zapewnienia szlachcica były rozsądne. Na południu raczej lasów iglastych niezbyt dużo było więc i towar w postaci desek wydawał się dobrym interesem.
Gdy odpłynęli i ostatni raz Wolfgang patrzył na nabrzeże Altdorfu w najbliższym czasie spostrzegł znajomą twarz. Przyglądał się jej przez jakiś czas gdy w końcu go olśniło.
- Patrzcie przyjaciele.- Wskazał ruchem głowy na ludzi ładujących się do dyliżansu.
- To ten jegomość co z nami podróżował dyliżansem z Delberz ostatnio.- Uśmiechnął się sam do siebie uzmysławiając sobie jaki ten świat jest mały i drogi wszystkich się przeplatają.