Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 25-11-2017, 20:54   #611
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
12 Sigmarzeit 2513, ranek

Cztery dni zajęła podróż do Altdorfu, która tym razem przebiegała bez jakichkolwiek zakłóceń. Rzeka była spokojna, pogoda dopisywała, a ruch na wodzie był niewielki, co sprzyjało niedoświadczonym żeglarzom z Dumnej Syrenki.

Jako, że już nieco poznali stolice i jej drogi wodne, znalezienie miejsca do zacumowania nie stanowiło większego problemu. Gdy Bernhardt i towarzysze zajęci byli cumowaniem, Lothar jako osoba stanu szlacheckiego i dowódca jednostki udał się do urzędników portowych, aby zapłacić właściwe opłaty i popytać o zbyt dla towaru. Był to jego szczęśliwy dzień. Opłata za postój w porcie okazała się niższa niż podejrzewał, a to dlatego, że był herbowym. Powiedziano mu też o kupcu Albrechcie Wölmarcku, do którego niezwłocznie się udał. Pertraktacje, jakie nastąpiły po oglądnięciu wełny trwały niemal godzinę i zakończyły się sprzedażą całego ładunku za okrągłą kwotę ośmiuset siedemdziesięciu złotych karli. Teraz należało się zastanowić na co przeznaczyć pieniądze...

I znów Lothar ruszył się dowiedzieć, co też można kupić, żeby sprzedać towar gdzieś w górze rzeki. Obszedł parę kantorów, zajrzał do kilku magazynów i zahaczył o dwie tawerny. Dowiedział się, że Dieter Volkermann ma do sprzedania niecheblowane deski jodłowe. Gdy spotkał się z kupcem, pogadali przy piwie i ustalili cenę, która wydała się von Essingowi całkiem przywoita. Wystarczyło spisać kontrakt i przystąpić do załadunku.


Gdy powyższe sprawy zostały już załatwione, trzeba się było zająć noclegiem. Podczas przechadzek po porcie i okolicach, żaden z awanturników nie został zaczepiony przez straż, nigdzie też, na słupach ogłoszeniowych i parkanach a także na budynkach użyteczności publicznej, nie było już widać listów gończych z podobiznami Zinggera i Techlera. Najwidoczniej sprawa przyschła.

Kolejnego dnia rano, awanturnicy wsiedli na pokład łodzi, odbili od brzegu i skierowali się w górę Reiku, aby po godzinie manewrowania kanałami dotrzeć za ostatnią bramę i wypłynąć na szersze wody rzeki płynącej z południa. Nim jednak wypłynęli z miasta, przepływali w pobliżu Konigplatz - miejsca zbornego dla dyliżansów. To właśnie w tym miejscu, ponad miesiąc temu wysiedli z powozu i spotkali Josefa Quartijna. Teraz również plac był zatłoczony i gwarny. Mimo to Wolfgang zauważył znajomą twarz. Miał chwilę czasu aby przyglądnąć się ładującemu się do powozu młodzieńcowi. Był to spotkany w zajeździe Dyliżans i Konie okularnik, którego Techler zagadnął na temat książki. Jaki ten świat mały...
 

Ostatnio edytowane przez xeper : 28-12-2017 o 09:02.
xeper jest offline  
Stary 25-11-2017, 21:56   #612
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Wolfgang był szczęśliwy. Był teraz już pełnoprawnym magistrem niebios. Jako wędrowny czarodziej musiał teraz podróżować i szlifować umiejętności i rozszerzyć swoje ograniczenia w temacie magii.

Przez cztery dni podróży Techler nocami przesiadywał na barce i obserwował gwiazdy i gwiazdozbiory. Starał się wymieniać wszystkie, które w dzień wyczytał w książce.

Często też pomagał Lotharowi w obserwowaniu rzeki. Cały dzień patrząc w wodę mogło poplątać zmysły a i zwykły ból oczu szybko mógł się pojawić szczególnie przy słonecznym dniu.

***


Wpłynęli do portu i wspólnymi siłami zacumowali. Już nawet im szło dość sprawnie.
- Coraz lepiej nam idzie.- Oznajmił z uśmiechem gdy Wolfgang przeskakując na brzeg wiązał linę cumowniczą.

W ciągu dnia mag krążył po mieście. Starał nie rzucać się w oczy i chciał odnaleźć siedzibę główną kolegium niebios w stolicy Imperium.
Zamierzał dowiedzieć się czy coś wiadomo o niejakiej Etelce Hercen i o Teugenie. Zastanawiał się czy zajścia w Bogenhafen.

***

Nowy dzień przywitał ich pięknym słonecznym dniem. Byli w bardzo dobrym humorze po udanych interesach handlowych Lothara. Zarobił pieniądze i chyba dobrze zainwestował. Niby wyjdzie to w przyszłości czy nie zrobiono go w wała, ale puki co zapewnienia szlachcica były rozsądne. Na południu raczej lasów iglastych niezbyt dużo było więc i towar w postaci desek wydawał się dobrym interesem.

Gdy odpłynęli i ostatni raz Wolfgang patrzył na nabrzeże Altdorfu w najbliższym czasie spostrzegł znajomą twarz. Przyglądał się jej przez jakiś czas gdy w końcu go olśniło.
- Patrzcie przyjaciele.- Wskazał ruchem głowy na ludzi ładujących się do dyliżansu. - To ten jegomość co z nami podróżował dyliżansem z Delberz ostatnio.- Uśmiechnął się sam do siebie uzmysławiając sobie jaki ten świat jest mały i drogi wszystkich się przeplatają.
 
Hakon jest offline  
Stary 27-11-2017, 23:47   #613
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Sprzedawanie, kupowanie, negocjowanie i spisywanie kontraktów... To wszystko było dla Lothara, ku jego zaskoczeniu, bardzo przyjemne.
Umiejętności językowe, rozwijane przez szlachtę "ot tak", dla zabawiania dam i wbijania szpil konkurentom, dla zdobywania pozycji i intrygowania, okazały się przydatne w prawdziwym świecie, podobnie jak obycie w towarzystwie i pewność siebie. Kto by pomyślał...
Przy szukaniu okazji i targowaniu się pomagał zręczny język szlachcica, przy spisywaniu umów mógł użyć swojego ćwiczonego w wyszukiwaniu pułapek słownych umysłu do sprawdzania, czy nie zawierają kruczków, a przy zbieraniu informacji bawił się wręcz wyśmienicie - picie z kupcami przypominało mu stare dobre czasy w domu. Choć tam tylko kupował. I, jak rozumiał teraz, słono wtedy przepłacał.
Był też z siebie dumny, że zauważając problem - nieheblowane deski za dziewięćset pięćdziesiąt sztuk złota mogą być dobrą okazją, ale same się na Dumną Syrenkę nie załadują. (A nie oszukujmy się - ani Lothar by ich tam nie zatargał, ani nawet cała drużyna) - tak pokierował rozmową, że kupiec sam zaproponował dostarczenie ich do ładowni w ramach zapłaty. On w końcu miał zaufanych ludzi z gildii dokerów, a Lothar musiałby szukać na ślepo...

Korzystając z tego, że sporo czasu i tak spędzał na rozmowach z kupcami, po zebraniu informacji handlowych dopytywał też o Etelkę Herzen, sugerując razcej zawodowe i romantyczne zainteresowanie niż oskarżając o czary. Sądził, że jeśli kobieta znała się z Teugenem, było nie było, kupcem, to i inni mogą ją znać, a przynajmniej słyszeć coś o niej.

I tylko cichy głosik kanciarza w głowie dopytywał, czy aby na pewno nikt go nie orżnął. Nie było jednak czasu na próżne rozmyślania. Dumna Syrenka i jej załadowana w jednej trzeciej ładownia wzywały. Powoli już przyzwyczajający się do wczesnego wstawania Lothar poszedł przed wypłynięciem do kapitanatu portu.
Raz, by zapytać czy w okolicy (na rzece) nie pojawili się bandyci, czy też, jak szybko go naprostowano, piraci; dwa, by poobserwować innych kupców, kupców i właścicieli okrętów przy pracy. Skoro już udawał jednego, wypadałoby nauczyć się też mówić i zachowywać jak oni.

***

- Ciekawe co on tu robi - rzucił w odpowiedzi na pytanie maga, gdy był już na pokładzie barki i usłyszał o znajomym okularniku -i czy jego życie też się tak pozmieniało jak nasze, co? Ktoś się spodziewał, że zamiast wyprawy w Góry Szare (świeć Sigmarze nad biedną duszą księcia) będziemy ścigać czarowników i pływać barką? - zapytał.
 

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 27-11-2017 o 23:59.
hen_cerbin jest offline  
Stary 28-11-2017, 09:25   #614
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Żeglowanie jest koniecznością, życie nie jest.
Tak ponoć mawiali żeglarze. Ponoć, bo Axel nie spotkał ani jednego marynarza, który rzuciłby na głos taką mądrością, bez względu na to, ile piwa czy rumu by w siebie wlali.

Za to było paru takich, co twierdzili, iż bez żeglowania nie wyobrażają sobie życia. I którzy, jak się Axel przekonał, jeśli schodzili z łodzi to po to, by przejść do tawerny, a potem, zygzakiem, do łodzi wrócić.

Axel przyznawał, że żeglowanie miało pewien urok, ale jednak zdecydowanie wolał stały ląd.
Na szczęście żegluga barką to pływanie od miasta do miasta, a poza tym, co było kolejnym plusem, Axel nie musiał zajmować się handlem, a tylko pilnować, by barka płynęła w odpowiednią stronę.

* * *

- Góra z górą się nie zejdzie... - powiedział, gdy Wolfgang wskazał 'starego znajomego'. - Może nauki pobiera - skomentował słowa Lothara. - A my lepiej na tym wyszliśmy, niż książę na swej wyprawie. Całe szczęście, że się wtedy spóźniliśmy.
 
Kerm jest offline  
Stary 28-11-2017, 20:44   #615
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Zingger starał się nie wychodzić na pokład "Syrenki" podczas pobytu w Altdorfie. Listy gończe mogły pojawić się w każdej chwili. Wszak licho nie śpi, a strzeżonego Ranald strzeże. Młody kleryk nie chciał ryzykować wpadki z udziałem stróżów prawa na samym początku rzecznej podróży. Tedy został na straży barki, podczas gdy inni dobijali targu i załatwiali sprawunki na mieście.
Gdy ładunek znalazł się bezpiecznie w ładowni, Zingger zaszył się ponownie pod pokładem i zagłębił w lekturze "Żywotów hultajów".

- Dajcie znać, jak wypłyniemy na szerokie wody, czy jakoś tak.
 
kymil jest offline  
Stary 28-11-2017, 21:21   #616
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
14 Sigmarzeit 2513, popołudnie

Pierwszy dzień podróży w górę Reiku raczej nie obfitował w jakieś interesujące wydarzenia. Bohaterowie zaczynali już nabierać rutyny w czynnościach wykonywanych na pokładzie łodzi, ze znudzeniem obserwując przesuwające się od rana do wieczora brzegi rzeki. Nudę dnia powszedniego ożywił nieco nocleg w wodnej stanicy, gdzie zatrzymywali się żeglarze z wielu jednostek i można było sobie pogaworzyć i poplotkować przy kuflu piwa lub szklanicy jakiegoś mocniejszego trunku. Wciąż przewijały się wiadomości o lokatorze zamku Reikguard, księciu Wolfgangu. Znów kłócono się o to czy jest tam pod przymusem, czy z własnej woli. Spierano się o to czy zapadł na grobową zgniliznę czy też wyrosły mu ośle uszy. Ten ostatni domysł był szczególnie popularny w świetle tego, co zaprezentował jakiś niemłody marynarz. Wszyscy ze zdumieniem wpatrywali się w rozwinięty na zamokniętym od piwa blacie, pergamin.




Trzeciego dnia podróży oczom bohaterów ukazały się posępne, szare, poznaczone liszajami zacieków mury, wznoszącej się ponad nurtem rzeki Reik, twierdzy Reikguard. Wciągnięte na maszty sztandary Imperium i Księcia Krwi Wolfganga powiewały z łopotem na wietrze, a wtórowały im krążące nad zamkiem olbrzymie mewy. Blanki aż błyszczały od strażników w lśniących zbrojach, a tu i ówdzie spomiędzy krenelaży wystawały czarne paszcze skierowanych na rzekę bombard. Zamek emanował mroczną grozą, a do tego, jak się rozeszło po okolicy, dostęp do niego był znacznie ograniczony i nawet posługujący do tej pory w fortecy wieśniacy z okolicznych wsi, zostali zastąpieni przez sprowadzonych z Altdorfu służących.


Po południu owego dnia, w którym rankiem minęli posępną Reikguard, znów zobaczyli osobliwy widok. Na szczycie niewielkiego wzgórka nad brzegiem rzeki wznosiła się dziwaczna konstrukcja. Na starych fundamentach jakiejś zrujnowanej wieży wzniesiono piramidalną, granitową konstrukcję, której szczegóły bezsprzecznie wskazywały na khazadzką myśl techniczną. A na wierzchołku tego monumentu,niczym dziwaczny owad przysiadła maszyneria składająca się z niezliczonej ilości krokwi, bloczków i łączników, oplątanych metrami lin. Wokół dziwacznej budowli stało drewniane rusztowanie, na którym widać było kilka kręcących się brodatych postaci, co wskazywało, że prace nie zostały jeszcze zakończone.

Poniżej, na samym brzegu znajdowało się molo i skład materiałów budowlanych. Na podeście stało dwóch krasnoludów, którzy z zapamiętaniem wymachiwali rękami i dawali znaki, aby Dumna Syrenka podpłynęła. Jeden z brodatych ludków w podniesionej dłoni trzymał zachęcająco wypchaną sakiewkę.
- Stop! Podpłyńcie! Musicie nas stąd zabrać! Zapłacimy złotem i klejnotami! Hej tam, na łodzi! Tutaj! - wykrzykiwali na zmianę i podskakiwali, aby tylko jakoś zwrócić na siebie uwagę.
 

Ostatnio edytowane przez xeper : 28-12-2017 o 09:02.
xeper jest offline  
Stary 29-11-2017, 19:30   #617
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Rutyna, jak Axel słyszał, jest zabójcza i (ponoć) posłała na dno więcej statków, niż burze i mielizny razem wzięte. Jednak Axel nie miał zamiaru testować czujności kompanów okrzykiem 'Piraci!'
Pewnie wyrzuciliby go za burtę. I słusznie.

* * *

Oszalał... Jak nic oszalał...
Takie słowa natychmiast przyszły do głowy Axelowi, gdy tylko dotarła do niego treść obwieszczenia.
Nie ma mutantów? Za pomocą jednego obwieszczenia zlikwidowano wszystkich?
A nie... Zakwalifikowano ich jako pełnoprawnych obywateli Imperium. Dobrze, że nie wiedzieli o tym, gdy zdobywali Syrenkę. Wszak zrobiliby to wbrew prawu... chyba że 'fizycznie ułomni' napadający na podróżnych traktowani są jak zwykli bandyci...
Miał taką nadzieję, bo nie bardzo wiedział, czy teraz w ogóle ma prawo się bronić, gdy paru takich nadmiernie owłosionych lub z urogowionych go zaatakuje na trakcie.

* * *

Pasażerowie... Że też wcześniej na to nie wpadli. Wszak prócz towaru mogli zabierać i pasażerów - jednego lub dwóch... Jakoś by się ich upchnęło, a byłby dodatkowy zysk.

- Przybijamy do brzegu i zabieramy ich - powiedział natychmiast, gdy tylko zobaczył sakiewkę.
 
Kerm jest offline  
Stary 30-11-2017, 16:54   #618
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Poszukiwanie Kolegium niebios było dość problematyczne. Ludzie niby wiedzieli o co chodzi, ale nie wiedzieli gdzie się mieści bo zazwyczaj nie go widzieli. Jednak gdy Wolfgang zaczął szukać śladów magii wiedźmim wzrokiem jednak zobaczył do tej pory nie zauważalne strzeliste iglice nad miastem.
Dotarł w końcu w okolice Pałacu Imperatora i Wielkiej Świątyni Sigmara. Wreszcie nalazł to czego szukał. Piękna i imponująca budowla była widoczna dla niego jak na dłoni. Wiedźmi wzrok, którego używał by znaleźć wiatry skupiające się przy siedzibie magów doprowadziły go do niego i teraz mógł podziwiać piękną budowlę o której słyszał z opowiadań mistrza.

Wszedł do siedziby ku jego zaskoczeniu wpuszczony przez odźwiernego, który skłonił się i wskazał kierunek gdzie ma się udać.
Wszedł na plac wybrukowany kocimi łbami. Powietrze było czyste i przejrzyste jak na najwyższych szczytach górskich.

Po chwili pojawił się młody człowiek, który bez pytania poprowadził Techlera korytarzami siedziby magów.


Piękne korytarze zapierały dech w piersiach Wolfganga i po pewnym czasie dotarli pod jedne z drzwi gdzie wpuścił go wychodzący inny młodzieniec. Obaj ukłonili się i odeszli w tym samym kierunku a Techler wszedł do komnaty gdzie za wielkim dębowym biurkiem siedział siwy mężczyzna w błękitnych szatach.
- Witamy Wolfgangu Techlerze uczniu Mistrza Magnusa z Delberz.- Przywitał go wstając i podchodząc. Wolfgang był mocno zdziwiony tym,
że ten magister wiedział kim jest.
- Witam Mistrzu...- Skłonił się i nim skończył zawahał się.
- Albert Wolmirtz.- Odpowiedział jakby wiedząc, że Wolfgang się zwiesi.
- Przybywasz by przekazać coś nam i wyjaśnić pewne sprawy.- Oznajmił Mistrz Albert uśmiechając się ciepło i wskazując krzesło przy biurku.
Sam zasiadł za nim wygodnie.
- Tak Mistrzu Albercie. Tu mam księgę magii radnego Teugena z Bogenhafen.- Techler wyjął księgę i podał ją magowi. Ten ją wziął i zaczął wertować.
Gdy nastała cisza i tylko szum kartek rozpraszał ciszę Wolfgang zaczął opowiadać swoją i jego towarzyszy przygodę z Radnymi i Ordo Septenarius.
Mag słuchał i kiwał głową rozumiejąc o co chodzi. Parę razy tylko spytał jakby proforma o jakiś szczegół na który Wolfgang odpowiadał.

Gdy rozmowa się kończyła Mistrz Albert przerwał podniesieniem dłoni i przemówił.
- Zajmiecie się tą Etelką Herzen Magistrze.- Wstał i podszedł do Wolfganga nachylając się nad nim.
- Ważne by sprawdzić co planuje. Ja o niej nie słyszałem, ale nie można lekceważyć zagrożenia. Magnus wyznaczył Tobie tą misję i ja przychylam się do jego decyzji.- Wyprostował się i stanął przy oknie.
- Zameldujcie jak skończycie co się dowiedzieliście lub jak interweniowaliście.-
Tak zakończyła się rozmowa w kolegium i Nie tracąc czasu Wolfgang wrócił na łódź.

***

-To niedorzeczne!- Warknął Wolfgang.
- Jak można temu pobłażać. Mało dowodów na zagrożenie jakie płynie od tych... mutantów?- Rozejrzał się upewniając by nikt ich nie słyszał.
- No ale nic z tym nie zrobimy i musimy dekret uszanować.- Przygnębiony opuścił głowę.

***

Wolfgang oderwał się od lektury słysząc nawoływania z brzegu i słów Axela.
- Można dorobić, a i owszem.- Uśmiechnął się i wstał.
- Bardzo im zależy. To i cena pewnie nie będzie dla nich problemem.-
Uśmiechnął się do Lothara.
- Ciekaw jestem czemu im tak pilno i co to za budowla?- Stanął przy balustradzie przyglądając się chwilę budowli.
 
Hakon jest offline  
Stary 30-11-2017, 18:14   #619
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Lothar martwił się trochę tym, że żaden z wypytywanych kupców nie wiedział nic o Etelce. Co gorsza, Magowie z Altdorfu najwyraźniej także nic nie wiedzieli, kazali tylko zająć się tą sprawą Wolfgangowi. Czyli im wszystkim w sumie.
Przynajmniej rejs mijał spokojnie, bez żadnych pułapek zastawionych przez banitów, piratów czy mutantów. Chociaż tych ostatnich, jak właśnie się dowiedział - nie było w Imperium.

- Z pewnością kryje się za tym jakiś plan i zamysł, którego nie jesteśmy w stanie zrozumieć - szlachcic poczuł się w obowiązku bronić autorytetu cesarza.
- A nas wtedy zaatakowali banici, kto miałby czas w czasie walki sprawdzać ile oczu, włosów czy macek ma przeciwnik - kanciarz wolał się jednak zabezpieczyć na wszelki wypadek.

***

Mijając zamek księcia Wolfganga szlachcic czuł się dziwnie. Co prawda aż tylu fortec nie widział w swoim życiu, ale kiedy nie było wojny, powinno być więcej kolorów, festyny, bale... a nie czujność, jakby się szykował jakiś napad albo wręcz wojna. To nie wróżyło dobrze.

Ujrzawszy z daleka budowlę będącą najwyraźniej w trakcie budowy ucieszył się - akurat miał na składzie sporo desek. A nuż da się je sprzedać szybciej? - pomyślał. Mina zrzedła mu kiedy zobaczył krasnoludy na brzegu. Opinia kutw i dusigroszy może była przesadzona, ale kupcy których do tej pory spotkał podzielali ją co do jednego. Piekielnie dobrzy kupcy i zawzięci negocjatorzy z nich. Ale najwyraźniej dwójka widocznych na brzegu nie chciała handlować, tylko kupić sobie miejsce na barce. Opinia o krasnoludach była też taka, że nie zniżą się do takich pułapek, więc Lothar ponownie się rozpromienił.
- Skoro im się tak spieszy, negocjacje ceny powinny być łatwiejsze - podsumował.
 
hen_cerbin jest offline  
Stary 30-11-2017, 20:18   #620
 
kymil's Avatar
 
Reputacja: 1 kymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputacjękymil ma wspaniałą reputację
Edykt cesarski o tolerancji dla mutantów wprawił Bernhardta w zdumienie.
Przeczytawszy parokrotnie edykt, nie dowierzając do końca, pacnął się dłonią w czoło.

- A podobno herbowi więcej oleju w głowie mają. Toż to jawny przykład głupoty w najwyższych kręgach władzy. To na pewno nie fałszywka? Bo wiecie na straganie w Talabheim to dajcie mi kwadrans a nie takie rzeczy Wam wykaligrafują.

Zdjął kapelusz i począł się mocno wachlować.

- Na milę śmierdzi to prowokacją. Ba, grozi wybuchem wojny nawet. Przecie w stolicy Taala i Ulryka, gdzie naszego cesarza niezbyt kochają jako, że pochodzi z Reiklandu, to prędko zawiążą jakąś konfederację czy inny rokosz. Ech, psi los!



***

Na propozycję Axela pokiwał głową.

- Na szlaku rzecznym pomocy się nie odmawia. Ale dorobić na ludzkiej i nieludzkiej biedzie zawsze można, jak mawiają święte księgi. Choć lepiej zawsze skubać bogatych. Ale ad rem. Co tam Wam, cni khazadowie potrzeba? Co to za wieża? I dlaczego uciekacie?
 
kymil jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 19:03.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172