Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-11-2017, 22:01   #424
Gob1in
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Zaraz za Wilhelmem do wnętrza wślizgnął się Santiago. Oczywiście wcale nie dlatego, że obawiał się pozostać sam jeden na zewnątrz stanowiąc idealny cel dla niewidzialnych strzelców, ale dlatego, że skoro towarzysze potrzebwali pomocy, to Estalijczyk ruszał do walki.

Czym byłoby życie bez deszczyku emocji związanych z walką? Bez tej niepewności co do szans na zwycięstwo, umiejętności przeciwnika, jego zwinności i opanowania?

Walka zdecydowanie była potrzebna gorącokrwistemu męzczyźnie. Z pewnością nie mniej, niż bliskość nadobnej niewiasty. I może jeszcze paru innych rzeczy.... o których właśnie zapomniał dostrzegając monstrum wewnątrz magazynu.

- Padre Fiodor jakoś dziwnie wygląda, prawda amigos? - Uśmiechnął się szeroko na przekór ciału, które miało zupełnie inny pomysł na popełnienie samobójstwa. De Ayolas zawsze uważał to za dość intymny czyn, a tutaj cała grupa właśnie zamierzała dać się zabić i zapewne pożreć.

Estalijczyk spojrzał niepewnie na trzymane w ręku ostrze. Zdecydowanie za krótkie, jak na jego gust. Uznawszy, że poczwara raczej nie zrozumie wyzwania do walki po prostu rzucił się na nią bez słowa zamierzając tyle razy dźgnąć sztyletem, ile trzeba żeby posłać toto prosto do plugawego boga, któremu służyło.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline