Konto usunięte | U aptekarki się nie wtrącał, tylko analizował to, co mówiła, zostawiając rozmowę Kasji, w końcu kobita z kobitą zawsze się najlepiej dogada, a kozak nie był dobry w takich gadkach. Zaraz by szorstko podszedł, coś pogroził i wyszłoby gorzej, niż powinno. Stał za plecami elfki, wpatrując się w Annike. Mówiła swobodnie, trochę gestykulowała, ale żaden z tych ruchów nie był nerwowy, więc musiała mówić prawdę odnośnie córki Dustermanna. A gdy wspomniała o ziołach przeciw mdłościom, Kislevita aż gwizdnął. Wychował się w wiosce, gdzie wykładało się wszystko takie, jakim było, a wiedźmy znały doskonałe przepisy na mdłości ciężarnych. To się rozumiało samo przez się. - Kotna jest - powiedział. - Znaczy się, w waszym języku dzieciaka jej ten Kaltblut pewnie zrobił. Coraz ciekawiej. - Zawinął wąsa, uśmiechając się pod nosem.
W głowie pojawiły mu się różne teorie. Może tatuś dowiedział się o rzekomej ciąży i celowo wygnał córę, a potem, jak się otrząsnął, to jednak poczuł do niej miłość i chciał odzyskać? A może młoda już nie żyje i tylko wiatru w polu szukają, bo stary skręcił jej kark? Sytuacja była dość komiczna, bo żaden szlachetka na pewno nie życzyłby sobie, żeby jego córka miała bachora z pierwszym lepszym zbójem. W takich sytuacjach takie dupodajki brało się w Kislevie pod publiczny bat, żeby reszta kobit widziała, na co się w przyszłości piszą. Posłuchał, co aptekarka ma jeszcze do powiedzenia i w końcu ruszył z pozostałymi do karczmy niziołków.
Przy obiedzie wyszło, że Kaspar dowiedział się sporo ciekawych rzeczy. Wychodziło na to, że lokalny kowal był wtyką tego zbójnika i przy nadarzającej się okazji po prostu spierdolił z miasta, bo wiedział, że mu się grunt pod nogami pali. Tak przynajmniej tłumaczył to sobie najmita. Gdy odezwał się ten imperialny czarownik, Vitaliy tylko skinął głową. - Da, powinniśmy ruszyć po obiedzie. Im szybciej, tym lepiej. Ruszmy się tam, gdzie szlachetka opowiadał, a opowieść Kaspara zdaje się potwierdzać. Las na północny wschód. Krótki rekonesans nie zaszkodzi, a może trafimy na coś, co będzie warte dalszego sprawdzenia. - Kislevita pochłaniał ziemniaki z mięsem. Żarcie było tak dobre, że aż krzyknął w stronę szynku. - Żarcie przypomina mi trochę rodzinne strony, Herr Gorzałek. Zdarovje! - Po tych słowach wychylił kvas z kubka.
Po obiedzie był gotowy na podróż do lasu. Im szybciej znajdą dziewuchę, tym szybciej przytulą pozostałą część gotówki.
__________________ [i]Don't take life too seriously, nobody gets out alive anyway.[/i]
Ostatnio edytowane przez Kenshi : 25-11-2017 o 22:45.
|