Otto nie zważał na pozostawiane ślady. Gdyby ktoś chciał wiedzieć kto interesował się świątynią i jej kazamatami to nie miałby problemu ze zidentyfikowaniem człowieka za to odpowiedzialnym.
Teraz to jednak nie miało znaczenia. Całe miasto było zajęte plagą i jeśli nie znajdzie rozwiązania tej dziwnej zagadki nie będzie miał kto szukać Wieddensteina o ile też to przeżyje.
Niestety choroba jego też złapała. To nie ułatwiało działania a jedynie zmuszało do szybszych działań. Hierofant wiedział, że pośpiech jest zgubny,
ale nie miał wyjścia.
***
Wyszedł na ulice z mapami i dokumentami pomocnymi jak sądził w znalezieniu tajnego przejścia do podziemi świątyni.
Otto w Dziadydze widział jedyną szansę. Musiał go wyciągnąć. Miał nadzieję,
że kompani także podzielają jego zdanie.
Gdy szedł przez plac do gospody by znaleźć kompanów rozdzwonił się dzwon.
- Pożar! Pożar!- Krzyczano na ulicach i placu. Mag westchnął i ruszył ku dymom wznoszącym się nad miastem.
Zastanawiał się co mogło się dziać. Czy to już wojsko zaczyna palenie miasta czy jednak jakiś przypadek.