Wątek: [SF] Parchy
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-11-2017, 15:07   #240
Grave Witch
 
Grave Witch's Avatar
 
Reputacja: 1 Grave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputacjęGrave Witch ma wspaniałą reputację

Niespodzianka… Uśmiechnął się na jej słowa, a biorąc pod uwagę że był to szczery uśmiech, powinien stanowić dla niej wystarczającą nagrodę.
- Cóż takiego dla mnie przygotowałaś, moja droga? - zapytał, przybliżając się do niej i ścierając krople wody, które osiadły jej na obojczykach. Miał w tej chwili wiele spraw na głowie, wiele planów i jeszcze więcej myśli, podejrzeń i możliwych scenariuszy. Marnowanie czasu nie powinno zatem być przez niego brane pod uwagę. Czuł jednak zmęczenie i zniechęcenie. Jego umysł domagał się chwili przerwy, wytchnienia.

- I czy możemy przejść do nieco mniej zaludnionego pomieszczania? - Mimo iż na końcu zdania znajdował się znak zapytania, nie było ono zadane tonem, który by do pytania pasował. Horst wymagał, aczkolwiek z zachowaniem odpowiedniego stopnia galanterii i dobrego wychowania, to jednak nie dawało się ukryć iż oczekiwał pełnej współpracy w tej kwestii. Jego spojrzenie na krótką chwilę spoczęło na drugiej z kobiet, tej która nadal przebywała w jacuzzi. Skinął jej uprzejmie głową i posłał jeden ze swoich uśmiechów, pilnując by jego twarz ukazywała odpowiednią dozę zaciekawienia jej osobą, uznania dla wyglądu ale pozbawiona była zaproszenia.

- Możliwe że będę musiał cię prosić o drobną przysługę - ponownie zwrócił się do swej podopiecznej, przelewając na nią całą swą uwagę. Jego dłoń przesunęła się w górę, sunąc po skórze szyi, podbródka, by w końcu spocząć na jej policzku.
- Nic wielkiego, a sprawi mi to ogromną przyjemność. Kto wie, może sprawi i tobie - dodał, z ustami tuż przy jej wargach. Była piękną kobietą, a on nie był stworzony ze stali. Nie miał jednak zamiaru poddawać się słabościom ciała, nad którym górę brać musiał umysł. Zawsze. Nie znaczyło to jednak, że mając przy sobie okaz tej części ludzkości, którą uważano za słabszą ale też piękniejszą, nie mógł skorzystać ze sposobności by nacieszyć swoje zmysły. Może to i lepiej, że nie czuł do niej tego samego co czuł w stosunku do swych dzieł?

Jacob miał wrażenie, że kobieta chłonie równie chciwie tak każde jego słowo jak i dotyk. Na pytanie o zmianę lokacji lekko kiwnęła mokrą głową i razem wyszli z jacuzzi na korytarz. Ten co prawda ciężko było uznać za dyskretny, wręcz przeciwnie. Ale z drugiej strony wzdłuż osi dawał całkiem przyzwoity wgląd na to kto by w nim przebywał czy przechodził. A przynajmniej chwilowo poza ich dwójką był pusty. Były jeszcze oczywiście kamery bezpieczeństwa ale raczej nie powinny reagować na kogoś kto już był w tym prywatnym sektorze a zachowywał się na tyle stosownie by nie wymagać interwencji ochrony. Jessica wydawała się zainteresowana i zaintrygowana słowami Green 4.

- Ależ oczywiście mistrzu, co tylko zechcesz. - powiedziała usłużnie zerkając na niego ciekawie co też ma dla niej za zadanie.

Uśmiech na jego twarzy pogłębił się. Chwilowa pustka korytarza nie była co prawda idealną scenerią, jednak póki co musiała wystarczyć. Gdy tylko przebrzmiały słowa kobiety, dłoń Jacoba wystrzeliła w kierunku jej karku. Otuliwszy go swymi palcami, drugą dłonią począł wodzić po jej ciele, uważając by przy tym nie zrzucić z niej ręcznika. Uda, biodra, pośladki… Gładził je pewnymi acz nie brutalnymi ruchami podczas gdy jej głowa została przyciągnięta do jej twarzy, a usta odnalazły drogę do jej ucha.
- Potrzebuję byś coś dla mnie odzyskała - wyszeptał czule, niczym kochanek, przyciskając jej plecy do ściany korytarza. - Drobiazg, błyskotkę która znajduje się obecnie w posiadaniu Jorgensena. Jest dla mnie bardzo ważna - podkreślił przy tym słowo “bardzo”, muskając zębami płatek ucha swojej podopiecznej. Takie zachowanie nie powinno wzbudzić podejrzeń. Byli tylko parą kochanków, która zapragnęła kilku chwil czułości. To że był Parchem nie powinno tu stanowić przeszkody dopóki jego czyny nie zaczną budzić protestów kobiety, a co do tego że nie zaczną, miał pewność.

Pozwolił sobie na krótką chwilę odpłynąć w świat fantazji i wyobraził swoje życie, to jakby mogło wyglądać gdyby miał Jessicę do swojej dyspozycji, a wraz z nią parę innych, oddanych mu osób. Dokąd by go zaprowadziło? Cóż, znał przynajmniej dwa scenariusze. Sam szczyt i samo dno. Ten pierwszy podobał mu się znacznie bardziej.
- Jestem pewien że mnie nie zawiedziesz, moja droga - zapewnił ją, unosząc głowę i spoglądając jej w oczy. - I podejmiesz wszelkie niezbędne środki bym był zadowolony, prawda? - zapytał, przesuwając dłoń która tkwiła na jej karku, w górę, wplatając palce w jej włosy. Zacisnął je mocniej, sprawiając jej ból jednak utrzymując go na odpowiedniej granicy by nie stał się dla niej nazbyt uciążliwy. Jednocześnie druga dłoń odnalazła drogę do wrażliwego miejsca między jej nogami. Jego ruchy były wynikiem chłodnej kalkulacji, czego przed nią nie ukrywał. Ból i przyjemność miały za zadanie dopełniać się wzajemnie dając jej przedsmak rozkoszy, którą mógł jej ofiarować w nagrodę za wykonanie zadania. Póki co ofiarowywał jej swoją uwagę i czas, który wszak był dla niego niezwykle cenną walutą.

Po rozmowie z nią miał zamiar ruszyć na powierzchnię, aczkolwiek dopiero po ujrzeniu niespodzianki którą dla niego przygotowała. Nie mógł wszak nie docenić jej starań, które to postępowanie mogło nadszarpnąć jej gotowością do zadowalania go. To, co budował, nie miało przyszłości, z czego zdawał sobie sprawę. Po wykonaniu zleconego mu zadania powróci na statek matkę, a ona pójdzie swoją drogą. To jednak, co uda się mu w niej zasiać będzie rosło i tylko z tego powodu oddawał jej te cenne minuty. Z tego, a także dlatego że potrzebował jej koneksji i jej samej. Spinka nie mogła pozostać w łapach Jorgensena.
 
__________________
“Listen to the mustn'ts, child. Listen to the don'ts. Listen to the shouldn'ts, the impossibles, the won'ts. Listen to the never haves, then listen close to me... Anything can happen, child. Anything can be.”
Grave Witch jest offline