Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 26-11-2017, 19:34   #210
Caleb
 
Caleb's Avatar
 
Reputacja: 1 Caleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputacjęCaleb ma wspaniałą reputację
Sterowiec konsekwentnie przetaczał się przez ponury nieboskłon. Ukryte pod pokładem sprężarki, buczały donośnie, dając wyraz ogromnej mocy. Tymczasem, nim ktokolwiek się spostrzegł, wehikuł poczęły otoczać mlecznobiałe, nasycone smugi. Trudno było ocenić kiedy wspomniany dziw w ogóle miał miejsce. Wpierw przed zeppelinem rozciągał się przecież jedynie głęboki błękit morza, zaś chwilę później, widnokrąg przysłonił jaskrawy otok.
Anomalia ostatecznie utwierdziła wszystkich, że o to właśnie wkroczyli na obszar Eta Carinae. Trudno było zliczyć opowieści o zaginionych tu statkach czy załogantach, którzy przeprawiając się tędy, wpadali bez przyczyny w zupełny amok. Inne doniesienia rysowały to miejsce jako siedlisko morskich stworów, z niesławnym krakenem Sturgidem na czele. Nawet w tym momencie, kiedy spoglądało się przez bulaje, nie sposób było zignorować podsycane wyobraźnią obrazy. Tu i ówdzie formowały się, to znów pierzchały widma okrętów lub usłanych mogiłami lądów. Wystarczało jednakże skupić wzrok dłużej, żeby dostrzec, iż to jedynie miraż, podobny tych, jakie czasem widuje się w obłokach, jeśli spojrzeć weń dostatecznie długo.


Lecz nie tylko to zaprzątało uwagę załogi. Ledwie chwilę przed wkroczeniem na Cariane, w jednym pomieszczeń, rozegrała się sytuacja dalece dramatyczna. Dość powiedzieć, że Jacob rozegrał swoją jej część samowolnie. I to do tego stopnia, że padło na niego podejrzenie, jakoby sam mógł zostać agentem Black Cross. Nawet jego zapewnienia co do usytuowania Richarda na ważnym szczeblu polityki, nie przekonywały szlachcica. Tamten miał bowiem żal o skryte działania oraz manipulację jego własnym człowiekiem oraz siostrą. W pewnym momencie gotów był wręcz rzucić się do gardła historykowi i dać upust wzbierającej wściekłości. Ostatecznie zrezygnował jednak z odwetu. Nowe konflikty były zbędne, zaś nie skończyli przecież najważniejszej ze swoich misji. Poza tym, czy chciał lub nie, musiał przyznać, że zarejestrowane rewelacje rzeczywiście trzeba było upublicznić w odpowiednim momencie. Nawet wzniosłe motywacje, przy nieodpowiednich warunkach, mogły spowodować chaos sięgający o wiele dalej, niż pierwotne konszachty Barnesów. Denisowi to wystarczyło. Ufał rozsądkowi La Croixa, wiedząc że przecież ten lepiej rozumie polityczne konsekwencje ich poczynań. Nie zmieniło to jednak napiętej atmosfery. Kiedy Arcon odebrał nagranie, zarówno on jak i Richard, specjalnie ignorowali Jacoba, bądź odzywali się doń tylko z konieczności. Dla niego zapewne nie było to nad wyraz ważne, przynajmniej w tym momencie. Osiągnał wszakże swój cel. Słowa Enzo nie poszły w świat przed utworzeniem dla nich właściwego gruntu. Wobec tak ważkich spraw, emocje załogantów mogły stanowić dla Coopera ledwie mrzonkę.
Eloiza nieco się uspokoiła, lecz unikała towarzystwa pozostałych. Odeszła kawałek i wycierała teraz jedwabną chustką zapłakane oczy. Podobnie skonfundowany był Malfoy, dlatego zajął się tym, co potrafił najlepiej - pracą. Manuel natomiast przywołała pozostałych na mostek i to w trybie pilnym, co chwilowo odroczyło perspektywę dalszych narad. Jak się okazało, mgło-podobne zjawisko nie tylko utrudniało widoczność, lecz i wpłynęło na działania urządzeń nawigacyjnych. Pozostawało im jedynie odnieść się do ustalonego kursu oraz dotychczas przebytego odcinka. Było to zadanie wykonywane niemal partyzancko, toteż przydatna okazała się każda rada od osoby wiedzącej cokolwiek o wytyczaniu kierunków. Sprawa była poważna, skoro już nawet wyszkolona pilotka nie dawała tutaj rady. [Wszyscy - Bardzo trudny Test Nawigacji]
Jacob tylko zerknął na mnogość urządzeń i pokręcił głową. Nie było nawet sensu, aby cokolwiek próbować. Podobnie było z Richardem. Ten podszedł do rozłożonych na stole map i przez chwilę analizował jaką trasę mogli już przebyć na Carinae. Wciąż było to jedynie brodzenie we mgle, tak dosłownie, co w przenośni. Arcon, który najlepiej znał się na wspomnianej materii, również rzucił okiem ku papirusom oraz rzędzie żyroskopów, busoli i radarów. Wszystkie działały zupełnie chaotycznie, jak gdyby znajdowali się pośrodku nikąd.
Lecz to nie było wszystko. Bez żadnego ostrzeżenia podłoga pod nogami towarzyszy wyraźnie zadrżała, a ich uszu doszło osobliwe wycie. Początkowo część uznała to za omam, jednak załoganci szybko ropoznali po własnych minach, że nie dało się tu mówić o pomyłce. Za chwilę, upiorny dźwięk zawtórował raz jeszcze.
 
Caleb jest offline