| Venora już znała drogę na strych, gdzie przed chwilą widziała czarną kapłankę przez dziurę w ścianie. Pożogę trzymała w gotowości, choć jedyne zło jakie wyczuwała w okolicy, skupiało się na wyznawczyni Bane’a. Panna Oakenfold dotarła na strych, depcząc pousychane, kolczaste pnącza, które sama odcinała. Agness stała tam, gdzie przed paroma chwilami przyglądając się zabitemu Bulwinowi.
-Nie wpuściłaś tu strażników- syknęła pod nosem.
Venora westchnęła.
- A ty zamierzasz tu tak stać i podziwiać widoki? - odparła, zmieniając temat. - Musisz się wynosić stąd. Masz tylko kilka minut zanim tu wejdą. Przy odrobinie szczęścia zapomną o twojej obecności przez to całe zamieszanie - dodała przyglądając się kultystce.
-Cóż za ironia losu. Rycerz Helma, namawia wyznwacę Bane’a do ucieczki przed strażami miejskimi…- zaśmiała się pod nosem, po czym w końcu spojrzała w stronę Venory -Śniłam o końcu świata… Śniłam o potędze zdolnej zmiażdżyć nawet boskie cytadele… Śniłam o jaju purpurowego smoka... - westchnęła ciężko. -Tamtego dnia, kiedy złożyłam ci przysięgę… Bane się ode mnie odwrócił. Przestał słuchać moich modlitw i nie zsyła już błogosławionej mocy- wyjaśniła chłodno.
Venora z początku miała minę mówiącą, że nie zamierza jej słuchać, lecz gdy wspomniała o snach i jaju purpurowego smoka skrzywiła się.
- Od jak dawna masz te sny? - zapytała cicho, jakby nie chcąc by ktoś podsłuchał ich rozmowę.
-Pierwszy raz śniłam o mrocznych czasach, nim wybrałam ścieżkę Bane’a. Lecz wtedy byłam przekonana, że to znaki od Czarnej Pięści… Potem długi czas śniłam tylko o zbrodniach, które dokonałam… W końcu kilka miesięcy temu koszmary o smokach znów powróciły. Już nie jestem tą samą młodą dziewką zafascynowaną tyranią i absolutną władzę. Już teraz wiem, że te sny nie mówią o zacnej przyszłości, a o końcu świata jaki znamy…- wzruszyła ramionami -Nie mam domu, nie mam celu. Nawet bóg się ode mnie odwrócił, mimo że służyłam mu wiernie wiele lat. Powinnaś mnie była zabić, przynajmniej zginęłabym w honorowej walce…- pokręciła głową.
Paladynka szczerze współczuła Agness po tym co opowiedziała. Wyglądało na to, że jej początek był podobny do Venory, tyle, że ona miała dziadka, który zadbał o nią i dobrze się zaopiekował by nie zeszła na złą ścieżkę.
- Ten tatuaż z bykiem, co on oznacza? - zapytała panna Oakenfold i wskazała na jej rękę.
-Niewiele wiem o moich przodkach i rodzinie, ale wiem, że byk z dwoma ogonami był rodowym herbem mych przodków. Oczywiście zanim uznałam czarną pięść za swój herb…- wyjaśniła.
Venora przyglądała się jej, gorączkowo zastanawiając co z nią zrobić. Na razie kiedy myśli jej się klarowały, zdecydowała wypytać ją jeszcze o kilka spraw.
- Czego szukałaś w moim rodzinnym domu? - spytała, tym razem przyjmując gniewne oblicze.
-Szukałam mapy do Wzgórza Berethina…- odparła krótko i zwięźle. -Mój mistrz wiedział kim był twój dziad. Wiedział też, że Wzgórze kryło wiele skarbów i jakąś potężną broń- dodała.
- To się pewnie zdziwiłaś jak cię dopadłam na Smoczym Wybrzeżu - skomentowała Venora. - Twoje szczęście, że nikomu z nich nie stała się krzywda... - dodała i westchnęła ciężko. Skrzyżowała ręce przed sobą. - Jesteśmy bardziej do siebie podobne niż chciałybyśmy to przyznać - stwierdziła w końcu, spoglądając kultystce w oczy. -Twoje pochodzenie musi mieć znaczenie. Dobrze, że Bane się od ciebie odwrócił. W moich koszmarach nie czułam od ciebie zła, więc... Mogę pomóc ci obrać nowy cel w życiu - powiedziała uważnie ważąc słowa.
-Nowy cel?- powtórzyła po niej unosząc lekko kącik ust w tajemniczym uśmiechu -A co to za cel?- spytała w końcu.
- Na początek odnalezienie twojej rodziny. Później... W sumie to nie będzie nowy cel, a zadanie, które chyba postawiono nam jeszcze przed naszymi narodzinami. Musimy nie dopuścić do powrotu Tiamat - odpowiedziała jej Venora z powagą w głosie.
-Tiamat?- Agness zrobiła zdziwioną minę, ale po chwili jakby ją olśniło. -Czyli to nie przypadek, że się spotkałyśmy… Chyba musisz mi wiele opowiedzieć- dodała.
- Miewam... Wizje przyszłości. To w nich spotkałam ciebie, lecz o tym, że to właśnie jesteś ty, dowiedziałam się na niedługo przed naszym ponownym spotkaniem. W tej wizji przewodziłaś wojownikom w czarnych zbrojach płytowych, a każdy miał ten symbol na ręku i na swym orężu. Żadne z was nie miało w sobie zła - panna Oakenfold wyjaśniła pokrótce powód, dla którego nie zabiła jej w lesie, przy ich drugim spotkaniu. - Niewykluczone, że kultyści Bane'a porwali cię tak samo jak... Ty moich bratanków
-Venoro!- rycerka usłyszała krzyk smoczydła. Balthazaar musiał mieć powód by przerywać jej rozmowę z Agness. Paladynka wyjrzała przez dziurę w ścianie, gdzie dostrzegła zbliżającego się druida, pomiędzy domami w oddali.
- No to tyle na razie jeśli chodzi o naszą rozmowę... - mruknęła Venora i sięgnęła do magicznej torby. Wyjęła z niej magiczną miksturę i wyciągnęła do Agness rękę w której ją trzymała. - To eliksir niewidzialności. Jeszcze nie świta, więc tym łatwiej opuścisz miasto. Chyba, że pozbędziesz się symboli Bane'a, wtedy wyjdziemy stąd, wyjaśnię twoją obecność. Ja przyjmę cię, pomogę odbyć pokutę... - dała jej wybór.
-A wykujesz mi nowy pancerz?- syknęła pod nosem z ironią w głosie wskazując na symbol Bane’a na napierśniku zbroi. Czarna kapłanka wzięła eliksir od Venory i położyła na jakimś rupieciu leżącym w pobliżu.
- Wykuć nie wykuję, ale nie problem dla mnie takowy kupić, chyba nawet w Highmoon się takie znajdą - Venora odparła całkiem poważnie. - Jeśli potrzebujesz czasu by się z tą myślą oswoić to... Wyruszam z moimi towarzyszami jutro o świcie, traktem ku Przesmykowi Grzmotu. Uprzedzę druida, żeby nie niepokoił cię w lesie. Jest mi w końcu winien przysługę - uśmiechnęła się lekko.
Agness nic nie odpowiedziała, usiadła tylko na podłodze opierając głowę o belkę podtrzymującą strop. Venora zeszła na dół, gdzie akurat dotarł Klaren.
-Nakazano mnie oswobodzić…- rzekł bezuczuciowo, patrząc z pogardą na zwłoki Bulwina. -Nie potrafiłem go wyczuć…- fuknął w złości na samego siebie.
-Używał sporej ilości perfum… Pewnie dlatego nie mogłeś go wywęszyć- skomentował Balthazaar.
-Spalcie zwłoki. Nie godzien jest skończyć w łonie matki ziemi- odparł druid.
- Najważniejsze, że już jest po wszystkim, a winien śmierci twojego towarzysza jest martwy - odezwała się Venora, pocieszającym tonem. - Wiem, że to pewnie niewiele dla ciebie znaczy, ale obiecuję ci, że napiszę oficjalną skargę na dowódcę straży do sędziego Tyra, by strażnik został pozbawiony swojego stanowiska - dodała i rozejrzała się. - Czy możemy porozmawiać na osobności? - poprosiła druida. Klaren skinął jej głową i odszedł na bok zerkając na Venorę wyczekująco.
__________________ A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny! |