Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-11-2017, 19:38   #21
corax
Krucza
 
corax's Avatar
 
Reputacja: 1 corax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputacjęcorax ma wspaniałą reputację


- Potrzebuję pomocy - zwróciła się do czarnego węża - Jeśli zgodzisz się mi pomóc, ja pomogę później Tobie.
Zdawało jej się to dobrym dealem.

W tyle głowy jednak zaczynała mieć wątpliwości co do zdolności Czarnego. Może je przepił?

Wąż zaczął wić się coraz bliżej dziewczyny. Obserwowała go uważnie, spinając się lekko. Tymczasem szaman przyklęknął poza kręgiem.
- Jakiej pomocy oczekujesssssssz? - zasyczał gad w głębi jej świadomości.
- Szaman mówił, że jesteś potężnym duchem. I sprawiasz, że ta broń jest potężna. A ja muszę zrobić coś … odzyskać pamięć i … - Żenia zamilkła na chwilę - ...i dokonać zemsty - wzruszyła ramionami. Naprawdę chciała dokopać komuś, kto zabrał jej całą wiedzę o przeszłości - Pomożesz mi?

Wąż podpełzł do Żenii. Błyskawicznie owinął się wokół jej nogi i później przesunał wzdłuż tułowia. Żadne żywe zwierze nie było w stanie tak szybko się poruszać. Wąż był tuż przy jej uchu, choć jego syk nadal słyszała w głębi czaszki.
- Zatem pomogę ci.
Szept przechodził w syk i jakąś dziwną inkantację. Żenia czuła jak zapada w sen.

Zanim zdążyła paść na polanę Czarny ją pochwycił. Potrząsnął lekko.
- Hej, wszystko dobrze? - zapytał wilkołak.

- Taaaak… chyba tak… Czarny… - przytrzymała się wielkiej bestii z wdzięcznością. Poza zmęczeniem czuła się dobrze. Czuła też wiedzę, jaką przekazał jej wąż. Czuła, że umie maskować swoje ślady. Ta wiedza z pewnością mogła jej się przydać. - Jak to się kończy? Dużo jeszcze? - nie wiedziała ile jeszcze prób przed nią. Nie lubiła nie wiedzieć.

Czarny podał jej sztylet. Poczuła jego delikatną wibrację. Wiedziała, że duch węża został w nożu.
- Nie. To już prawie koniec. Chodź - pociągnął ją lekko, a coś w jej żołądku się przekręciło. Nie byli już na polanie. Byli na otwartym polu.

- Wyszliśmy z Umbry - powiedział Czarny, który wrócił do ludzkiej postaci. - Jeszcze trochę spaceru i omówimy z resztą jak pomóc ci z tym obrazem.

Zanim ruszył dziewczyna zastąpiła mu drogę z uporem wypisanym na twarzy.
- Jak pomyliłeś ducha wiatru z duchem węża? - zajrzała szamanowi w oczy.

Mężczyzna w płaszczu wzruszył ramionami.
- Zdarza się czasem. Co mam ci powiedzieć? Duch węża chyba bardziej ci się przyda
- Skąd pewność, zatem, że to ten fetysz co mówiłeś? Ten ważny? Jesli się pomyliłeś w tym, to może duchy wcale nie miały co do mnie racji? Może błędnie odczytałeś coś? A może … - nie dokończyła konfrontacji.

- Mogłem się pomylić. Nie jestem alfą i omegą. Wilkołaki też się mylą. Duch wiatru w fetyszu może pomóc w skradaniu, w szybkim poruszaniu… w tym fetyszu czułem coś takiego. A jednak to nie to. Zdarza się - wzruszył ramionami. - Teraz to Twój fetysz - z dużym naciskiem podkreślił to, że nóż należy do niej. - Jak każdy z nas masz w sobie energię duchową. Jeżeli się skupisz, to wyczujesz podarunek węża.

Szli spokojnie, a Żenia ważyła nóż w dłoniach. Czuła, że Wąż jest z nimi. Czuła jego moc.
- Jak Ty się nazywasz? Bo chyba nie masz w papierach “Czarny”, Czarny? - dała szamanowi lekkiego kuksańca pod żebra, chowając nóż do plecaka.

Czarny dał pokaz wyjątkowego braku kultury odpowiadając pytaniem na pytanie:
- A na co ci to wiedzieć?
- Ty wiesz o mnie znacznie więcej niż ja o Tobie. A podobno jesteśmy z jednej wielkiej, szczęśliwej rodziny. To taka wielka tajemnica czy lubisz się droczyć z ludźmi z amnezją?
- Tak. To moje hobby. Lubię też patrzeć jak ludzie płaczą - odpowiedział zimnym tonem Czarny.
- Aha. To chyba często musisz oglądać depilacje woskiem - burknęła Żeńka - Prawdziwy raj. Nooo? To jak?
Wilkołak zaśmiał się.
- Kojot cię polubi, cwaniaro. Moje prawdziwe imię, to Szpon Cieni. A w dowodzie mam Antoni Ogórek - patrzył na dziewczynę z ukosa czekając na wybuch śmiechu. Ona jednak uniosła lekko brwi:
- Nie wyglądasz na Szpona. Czemu Szpon? - zapytała z ciekawością w oczach - Myślałam, że jesteś szamanem od duchów.

Przed oczami miała za to dużego, zielonego ogórka z pazurami i krwiożerczą miną. Nie wiedziała jak utrzymała powagę.

Jej spokój wyraźnie zaskoczył Czarnego.
- Jak rozumiem ty gdy tylko stanęłaś rano przed lustrem powiedziałaś sobie: „cześć młoda, wyglądasz jak Córka Ognistej Wrony w pełnej krasie, możesz iść się umalować”? Te imiona wybierają nam duchy. A prawda jest taka, że z cieniami sobie całkiem dobrze radzę. Prawda?
- Nie. Jak stanęłam przed lustrem to sobie powiedziałam „Laska weź nie piernicz. Przypomnij sobie w końcu cokolwiek.” O makijażu nie myślałam jakoś specjalnie. - machnęła ręką ugodowo - Prawda, prawda. - dorzuciła ugodowo.

Po kolejnej chwili marszu w milczeniu dodała:
- A wśród garou używamy tylko tych imion? Na jakichś zlotach czy tam konferencjach? I czemu Tomek jest szefem? Wygląda na odciętego od reszty.
- Jest szefem. Alfą jeśli wolisz. To jak u wilków. Jest najsilniejszy, więc rządzi. Poprztykał się ostatnio ze mną i z Zaarem, dlatego wydaje się odcięty. Ale to tymczasowe. Ogólnie jest bardziej rozgarnięty niż się wydaje. Ale Gaja obciążyła go wielkim gniewem i czasem ma problem z trzymaniem go na wodzy. - Czarny nagle zamilkł, jakby powiedział za dużo.

- O Już jesteśmy.
Faktycznie dochodzili do polany. Zobaczywszy nadchodzącą parę, Zapalniczka puściła się prawie biegiem w ich stronę.

- A imiona… trzeba się nimi przedstawić gdy wejdziesz na teren innej watahy. No i w czasie rytuałów. Chyba nie wyobrażasz sobie siedzenia przy śniadaniu i pytania: Szponie Cieni napijesz się herbaty?

Tu jej duchowy mentor popełnił błąd.
Młoda wilkołaczka przysięgła sobie tak właśnie rozpocząć następne wspólne śniadanko. Nie zdążyła odpowiedzieć Czarnemu, bo w tym czasie Zapalniczka była już przy nich:

- I jak poszło?
- Doskonale. - Bondar machnęła ręką jakby wszystko było wyjątkowym drobiażdżkiem - został mi drobny sprawunek i po bólu.
Uśmiechnęła się promieniście.

- Czyli co? Jesteś jedną z nas? Jedziemy na piwko? Jakie masz imię? - Zapalniczka przypominała rozentuzjazmowaną nastolatkę. Żenia po raz kolejny poczuła wyrzuty sumienia za ten cios laptopem.

- Jedziemy. Wszyscy jedziemy. - pokiwała głową, bo propozycja piwka nie brzmiała źle. - Córka Ognistej Wrony - Żeńka odruchowo poklepała Zapalniczkę przyjacielsko, próbując nadrobić pozytywne punkty u starszej kobiety. Spojrzała przy tym na Czarnego z niewinnością. Nie chciała psuć niespodzianki, w której potrzebować będzie pomocy Zaara i reszty.

Zbyt piękne byłoby, gdyby wszyscy zareagowali jak Zapalniczka. Zaar ze swym urokiem labradora zaczął wypytywać o szczegóły, ale Żenia zażyła go pytaniem Wrony.

W tym czasie Tomek zapytał Czarnego:
- Jak jej poszło? Przeszła?
- Poszło jej dobrze, jak na kogoś kto nie pamięta niczego o wilkołakach. Dokończenie rytuału to formalność - powiedział Czarny patrząc na Żenię. Nie mogła niczego wyczytać z jego spojrzenia.

- Ona nie lubi jak się o niej mówi jak o nieobecnej - burknęła Córka Ognistej Wrony - Mhm. - pokiwała głową nieco zasępiona - Formalność. Muszę ukraść obrazek. Matejki. Przed pełnią.
- Dasz radę, Córko Ognistej Wrony - uśmiechnął się ciepło Tomek. Jeszcze nie widziała uśmiechu na jego twarzy. Ze zdziwienia zapatrzyła się w twarz Alfy. Zaar spojrzał na tarczę swojego elektronicznego zegarka. Dotknął wyświetlacza i coś rozwinął, po czym powiedział:
- Czyli mamy równo dwa tygodnie. No i niby jeden dzień, ale to już zależy od interpretacji przodków.
- No to chodźmy na to piwo - zakomenderował Tomek, nazwany przez Żenię w duchu Uśmiechniętym Burakiem. Zakładając kask, zachichotała pod nosem: zapowiadało się piwkowanie z warzywniakiem.

 

Ostatnio edytowane przez corax : 28-11-2017 o 09:02.
corax jest offline