ALIENOR HOOVER
Anatolij z każdą kolejną chwilą udowadniał, że nie nadaje się do tej roboty. Był tu jednak, dzięki czemu Darian mógł wynaleźć odpowiednie urządzenia. Z tego co pamiętał z przeglądania historycznych zapisków o tych czasach, potrzebny był mu jedynie przenośny komputer wielkości dłoni oraz na wszelki wypadek pasujący do niego kabel. Istota kabli wykorzystywanych w komunikacji była Olllowi odrobinę obca, więc na wszelki wypadek wziął kilka różnych pasujących wejściem do komputera. Po drodze Jones jeszcze pogorszył swoją reputację u ochroniarza.
Po zabraniu odpowiednich rzeczy, Darian zbliżył się do Tuckera, nachylając do jego ucha, w sposób wręcz odrobinę kokieteryjny.
- Kto to widział, żeby sprzątaczka wiedziała czego potrzebował Moss, a nie ten co aspiruje do złotej rączki - szepnął. - Zobacz jak chodzi. Widziałam, jak gadają, a potem poszedł z jedną do wucetu. Wyszedł po trzech minutach, wyobraź sobie! On ma takie przygody, że aż szkoda, że się nie nagrywają! Nazwisko pewnie przekręcił specjalnie, tak jak to "zapominanie". Moss odszedł z ładniejszą.
Olll miał nadzieję, że podekscytowanie w głosie Alienor było autentyczne, a znudzony Tucker nie jest aż tak ciekawy Jamesa. W tym momencie żałował, że jego nosicielka nie jest tak atrakcyjną osobą, jak ta, którą wybrał Doros.