Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-11-2017, 21:41   #99
Vivianne
 
Vivianne's Avatar
 
Reputacja: 1 Vivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputacjęVivianne ma wspaniałą reputację
Była czwarta nad ranem, ale impreza nie wyglądała jakby miała się zaraz skończyć. Do świtu były jeszcze dwie godziny. Z głośników leciała głośna elektronika - jakiś stary klubowy klasyk. Setki osób wciąż wypełniały parkiet. Z górującej nad peronami galerii gdzie mieściło się stanowisko DJ-ki, dostrzegła Kirka, tańczącego z jakimś mężczyzną. Zaś kawałek dalej Anastazję i Billy’ego złączonych w bardzo erotycznym tańcu i otoczonych przez kółko fanów. Rosalie była świadoma, że może bez trudu znaleźć sobie mężczyznę na dzisiejszą noc, czy raczej poranek, i będzie mogła w nich przebierać. W końcu po to większość facetów przychodziła do klubów. Przywykła już do rozbierających ją spojrzeń a dziś w dodatku każdy ją zapamiętał z tańca na scenie. Teraz zresztą gibały się tam jakieś półnagie panienki a i sporo ludzi na parkiecie było mocno roznegliżowanych.
Schodami z peronu wtoczył się właśnie z trudem, obijając o innych ludzi, Oliver. Wyglądał na mało przytomnego i miał minę zbitego psa.

- Hej! - usłyszała jednocześnie tuż obok. Jakiś koleś bez koszulki, z postawionymi na sztorc włosami, oparł się o barierkę galerii obok i uśmiechał do niej. - Ty prowadzisz fanpejdż kapeli, nie? Jestem Mike i jestem fanem takich fanek jak ty. Co powiesz, żebyśmy razem wbili na parkiet i pokazali ludziom jak się wymiata?

- Ałaa! - zawyła i w teatralnym geście złapała się za serce przechylając się nieco za barierkę. - Takich fanek jak ja? - wyprostowała się i zmierzyła go krytycznym spojrzeniem. - Pff.

- Czyli nie? - wzruszył ramionami i poszedł w swoją stronę. Koleś był najwyraźniej z tych łatwo poddających się, albo po prostu szukał łatwej dupy.
Nie zawracając sobie głowy typem, gibała się dalej radośnie dopijając odziedziczoną po Liz flaszkę. Po kilku chwilach butelka się skończyła a ją dopadł typowy, imprezowy zjazd a myśli sfokusowane były tylko na jedno - do łóżka. Przetaczała się przez parkiet w stronę wyjścia wystukując w e-glassach wiadomość do Olivera i Kirka:
“Spaaaać! Któryś zwija się ze mną?“
Na parkiecie ze znajomych dostrzegła jeszcze Chrisa z kumplami, ale obmacywał się w tańcu z jakąś panienką, jeszcze inną niż ta która wcześniej w garderobie robiła mu masaż.
“Jeszcze 1h pls” - odpisał jej Kirk.
“Zamawiam właśnie Ubera, jestem na górze” - odpowiedział Oliver.
Rosalie wiedziała, że godzina w wykonaniu Kirka może łatwo przerodzić w dwie, zwłaszcza że poderwał jakiegoś faceta. Ruszyła więc znów na powierzchnię, po drodze odbierając z depozytu swój gaz pieprzowy. Oliver pomachał do niej z ulicy.
"To ja spadam lulu " opisała fryzjerowi.
Uber już czekał, w postaci starego Azjaty w przerdzewiałym rzęchu. Ale był tańszy niż taksówka, więc nie wybrzydzali, ładując się na tylną kanapę. Skośnooki kierowca w milczeniu jechał przez opustoszałe ulice.
- Wyprowadzam się z Alamo - powiedział Oliver.

- Najebałeś się na smutno i musisz trochę posmęcić, czy to tak na serio? - zmierzyła go wzrokiem.

- Na serio - odpowiedział, choć najebany był zdecydowanie, nawet bardziej niż ona. I brzmiał całkiem na serio. - Anastazja dziś nawet na mnie nie spojrzała, traktuje mnie jak powietrze. A tyle dla niej robię. Wiem, że sypia z innymi facetami, ale dzisiaj z Billym to co innego. Ja nigdy nie będę tak zajebisty jak on albo ktokolwiek z zespołu. Chuj z tym wszystkim!

- No i chuj z Anastazją! - zawołała entuzjastycznie, chyba tylko po to żeby podnieść go trochę na duchu. Jakoś nigdy nie darzyła go szczególną sympatią, ale w tym momencie było jej po prostu gościa szkoda. Poza tym była niemal pewna, że gdy wytrzeźwieje nie będzie miała na tyle odwagi, by faktycznie zostawić swoją królową i wszystko wróci do normy. - Tyle dobrych dupeczek kręciło się dziś po Niewidzialnym. Nie gadaj, że nie wypatrzyłeś jakiejś ciekawej opcji na otarcie łez?

- Ale ja ją kocham... - powiedział cicho. Widziała, że zaczyna się rozklejać.
Kierowca Ubera nie zwracał na nich uwagi, albo udawał że nie zwraca. Pewnie w życiu już się nasłuchał takich rozmów.

O ja jebie - pomyślała i przewróciła oczami. Ostatnim na co miała teraz ochotę był szlochający Oliver. - Noo, miłość to piękne uczucie - palnęła pierwsze, co wpadło jej do pijanego łba i wyszczerzyła się.

- Może odwzajemniona - westchnął, ocierając dłonią policzki. - Nie ważne, poradzę sobie. Anastazja jeszcze zobaczy. - odwrócił głowę, patrząc na przesuwające się za oknem miasto. - Oni kochają tylko siebie, artyści. Wszyscy ich uwielbiają i im to uderza do łbów.

- Mądrze prawi, polać mu! - zarządziła, ale za chwilę zorientowała się, że za mądrość Olivera raczej się nie napiją. - To może trzeba znaleźć jakąś normalną laskę, wiesz, nie gwiazdę - powiedziała całkiem na serio.

- Masz rację. Ale najpierw muszę się wynieść od Anastazji.
Spojrzał na nią i dodał: - Lubię cię, Rosie.
Na szczęście dojeżdżali już do Alamo.

- O patrz, już prawie na miejscu - dotknęła palcem szyby zmieniając temat. Wyciągnęła z torebki holomaskę, tak na wszelki wypadek. - Obczaj jakie to jest zabawne - zaczęła odpalać kolejne z kilkunastu wgranych twarzy. Co wybieramy? Ja bym była za Azjatką z trądzikiem, ale nie wiem czy chcesz się z taką średnio ładną laską pokazywać, hm?

Oliver zaśmiał się krótko.
- A chuj, wszystko jedno - powiedział, pociągając nosem. - Azjatka z trądzikiem i tak ma zajebiste niebieskie dredy.
Wjechali na parking przez Alamo i samochód zatrzymał się z piskiem opon, ale nie gwałtownie. Piszczał dlatego, że chyba zamierzał się zaraz rozlecieć. Stary Azjata za kierownicą zerknął w lusterku na Rosalie i uniósł kciuk do góry. Chyba mu się spodobała.
Przed głównym wejściem do Alamo była już wzniesiona częściowo barykada z prefabrykatów, palet i gruzu.
 
__________________
"You may say that I'm a dreamer
But I'm not the only one"
Vivianne jest offline