Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-11-2017, 12:16   #419
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
- Akurat byliśmy z Balthazaarem u maga, u którego chcieliśmy poszukać przydatnych magicznych przedmiotów. To przez to dowiedzieliśmy się, że niedźwiedzi towarzysz druida zaatakował strażnika miejskiego, prawie go zabijając. Nie jednego druida już poznałam, więc sprawa wydawała mi się na tyle dziwna by zdecydować się, żeby się w nią zagłębić. I całe szczęście. Szukając odpowiedzi znaleźliśmy miejsce gdzie skryty był przeklęty przedmiot Malara. Stoczyliśmy w międzyczasie kilka walk. W dużym skrócie okazało się, że pewien kupiec był likantropem i kultystą Malara, który najpewniej użył tego przeklętego przedmiotu by przejąć kontrolę nad niedźwiedziem druida i dlatego ten zaatakował strażnika. Druid za to trafił do lochu i pewnie dostałby karę śmierci za to - opowiedziała prawie jednym tchem paladynka. - Walkę z kultystą odbyliśmy w sam środek nocy, w jego domu, tu w mieście. A strażnicy byli świadkami ostatnich ciosów jakie mu zadaliśmy. Z miejsca dowódca straży wypuścił druida. To była niezwykle ciężka walka - westchnęła na koniec i spojrzała na smoczydło. Uśmiechnęła się do niego ciepło.

- Dlatego też dziś odpoczywamy, a jutro o świcie… Może dołączy do nas kolejna osoba - odwróciła wzrok, kierując go na krzątającą się za ladą gospodynię tego przybytku. - Muszę w końcu kupić sobie dziennik i zacząć spisywać te przygody, bo wkrótce sama zacznę o nich zapominać - stwierdziła z rozbawieniem.
Niziołek i krasnolud słuchali paladynki, kilkukrotnie zerkając po sobie w czasie jej monologu. O ile Duindein zdążył poznać nieco służkę Helma i jej smoczego kompana, to Lusian nie mógł się nadziwić opowieści. Malaryci, likantropy, druidzi to wszystko w jedną noc, kiedy on kilkaset metrów dalej pił wino i śpiewał sprośne piosenki.
-Wy tak często macie?- spytał w końcu z uśmiechem na ustach.
-Nawet nie masz pojęcia…- skomentował ponuro Balthazaar, który w zasadzie był tego uczestnikiem.
Nagle drzwi do gospody stanęły otworem a w progu pojawiła się Agness. Venora mogłaby jej nie poznać, gdyby nie tatuaże na twarzy i ramionach. Czarna kapłanka już nie miała na sobie płytowej zbroi z rogami, szpikulcami i co najważniejsze symbolem pięści Bane’a. Agness miała zdrowe, kobiece ciało. Jędrny i wydatny biust oraz talię osy. Rozpuszczone włosy w kasztanowym kolorze sięgały łopatek.

Na jej widok Balthazaar mruknął tylko ponuro, ale gdy Venora rzuciła mu karcące spojrzenie zamilknął. Agness podeszła do stolika i bez słowa usiadła na ławie, budząc przy tym spore zdziwienie Lusiana i Dundeina. Czuła się bardzo nieswojo i nietypowo, czego nie potrafiła w ogóle ukryć.
-Co polecacie?...- spytała w końcu na przełamanie lodów.
Venora przez chwilę przyglądała się kobiecie, a na jej ustach uśmiech tylko się poszerzał i to pomimo zła, które wyczuwała od jej osoby.
- Mają dobre wino - odparła paladynka. - Ale z nim lepiej poczekać na wieczór. A teraz poprosimy o jeszcze jedną porcję pieczeni - to mówiąc czarnowłosa wstała od stołu i poszła do gospodyni.
Panna Oakenfold wróciła po krótkiej chwili do swoich towarzyszy, skupiając swoją uwagę na Agness.
- Więc czekają nas dziś porządne zakupy- stwierdziła z zadowoleniem w głosie rycerka. Wtedy też zorientowała się o czym zapomniała.

- Drużyno, to jest Agness, pomogła dzisiejszej nocy nam w walce z kultystą - przedstawiła ją. - Agness, poznaj Dundeina, który jest kapłanem Moradina - wskazała na krasnoluda. - Lusian jest magiem i wynalazcą - skinęła na niziołka. - A Balthazaara już znasz - uśmiechnęła się.
Smoczydło pokręciło głową, wbijając wrogie spojrzenie w kapłankę Bane’a, lecz ta zdawała się kompletnie to ignorować. Pozostali powitali ją natomiast dość ciepło, aż do momentu jak niziołek nie przypomniał sobie skąd zna jej wytatuowaną twarz.
-Ej! Przecież to ona czekała na ciebie na gościńcu, gdy opuściliśmy wyspę Dariusa!- przeraził się nie na żarty, o mały włos spadając z ławy.
- Eee, tak to ona... - Venora dopiero teraz zdała sobie sprawę, że faktycznie niziołek już miał okazję poznać ich nową towarzyszkę. - Ale jak widzisz, porzuciła symbole dawnego boga - dodała spokojnym tonem by zapewnić Lusiana, że nie ma się czego obawiać. - Porozmawiałyśmy sobie dziś w nocy i... Cieszę się, że jesteś tu z nami - stwierdziła na koniec w przyjaznym tonie kierując wzrok na Agness.

Kobieta uśmiechnęła się blado, jakby ciągle nie była pewna, czy dobrze robi przyłączając się do Venory i jej świty.
-Paladyn Helma, kapłan Moradina, niziołek - wynalazca i to…- wejrzała wymownie na smoczydło. -Niezła z was zbieranina…- pokręciła głową -Więc jaki jest wasz cel?- spytała w końcu chłodno.
- Wracamy do Suzail - odparła krótko panna Oakenfold. - W stolicy Cormyru będziesz mogła odbyć pokutę i obrać nowego patrona - dodała z powagą w głosie, jednocześnie wcale nie wyglądało na to by zamierzała kobiecie narzucać własnego boga. Agness miała niewyraźną minę. Nic więcej nie powiedziała. Niedługo później cała grupka zjadła śniadanie i mogła przygotować się do drogi.
-Mój daleki kuzyn nas przenocuje. Bez żadnego problemu! Ale jeśli nie wyruszymy teraz zdążymy przed zmierzchem- mówił brodaty kapłan żując ostatnie kęsy chleba z boczkiem.

Panna Oakenfold nie była zadowolona na ten pośpiech, ale po przemyśleniu wszystkiego uznała, że tak będzie najlepiej.
- Miałam zamiar jeszcze poszukać czegoś do kupienia w tym mieście, ale krasnoludy mogą mieć dużo lepszy sprzęt na sprzedaż u siebie - stwierdziła w zadumie Venora. - Dobrze więc... Szybko uwinę się z napisaniem skargi i wysłaniem jej do sędziego Tyra, sprawdzę jeszcze co u maga i burmistrza. W dwie godziny będę gotowa do drogi
Paladynka od razu po śniadaniu zabrała się za dokończenie wszystkich spraw jakie miała w mieście. Zaczęła od napisania długiego pisma w którym opisała całą sytuację uwięzienia druida i związanym z nim dochodzeniem, którego nie było. Rycerka podkreśliła jak nieodpowiednie zachowanie było udziałem dowódcy straży miejskiej, które doprowadziło do braków w informacjach jakie otrzymał sędzia Tyra, co natomiast skutkowało niewłaściwym postawieniem wyroku. Gotowy list, imiennie podpisany przez służkę Helma, został posłany do sędziego Tyra gońcem.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline