Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-11-2017, 21:21   #616
xeper
 
xeper's Avatar
 
Reputacja: 1 xeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputacjęxeper ma wspaniałą reputację
14 Sigmarzeit 2513, popołudnie

Pierwszy dzień podróży w górę Reiku raczej nie obfitował w jakieś interesujące wydarzenia. Bohaterowie zaczynali już nabierać rutyny w czynnościach wykonywanych na pokładzie łodzi, ze znudzeniem obserwując przesuwające się od rana do wieczora brzegi rzeki. Nudę dnia powszedniego ożywił nieco nocleg w wodnej stanicy, gdzie zatrzymywali się żeglarze z wielu jednostek i można było sobie pogaworzyć i poplotkować przy kuflu piwa lub szklanicy jakiegoś mocniejszego trunku. Wciąż przewijały się wiadomości o lokatorze zamku Reikguard, księciu Wolfgangu. Znów kłócono się o to czy jest tam pod przymusem, czy z własnej woli. Spierano się o to czy zapadł na grobową zgniliznę czy też wyrosły mu ośle uszy. Ten ostatni domysł był szczególnie popularny w świetle tego, co zaprezentował jakiś niemłody marynarz. Wszyscy ze zdumieniem wpatrywali się w rozwinięty na zamokniętym od piwa blacie, pergamin.




Trzeciego dnia podróży oczom bohaterów ukazały się posępne, szare, poznaczone liszajami zacieków mury, wznoszącej się ponad nurtem rzeki Reik, twierdzy Reikguard. Wciągnięte na maszty sztandary Imperium i Księcia Krwi Wolfganga powiewały z łopotem na wietrze, a wtórowały im krążące nad zamkiem olbrzymie mewy. Blanki aż błyszczały od strażników w lśniących zbrojach, a tu i ówdzie spomiędzy krenelaży wystawały czarne paszcze skierowanych na rzekę bombard. Zamek emanował mroczną grozą, a do tego, jak się rozeszło po okolicy, dostęp do niego był znacznie ograniczony i nawet posługujący do tej pory w fortecy wieśniacy z okolicznych wsi, zostali zastąpieni przez sprowadzonych z Altdorfu służących.


Po południu owego dnia, w którym rankiem minęli posępną Reikguard, znów zobaczyli osobliwy widok. Na szczycie niewielkiego wzgórka nad brzegiem rzeki wznosiła się dziwaczna konstrukcja. Na starych fundamentach jakiejś zrujnowanej wieży wzniesiono piramidalną, granitową konstrukcję, której szczegóły bezsprzecznie wskazywały na khazadzką myśl techniczną. A na wierzchołku tego monumentu,niczym dziwaczny owad przysiadła maszyneria składająca się z niezliczonej ilości krokwi, bloczków i łączników, oplątanych metrami lin. Wokół dziwacznej budowli stało drewniane rusztowanie, na którym widać było kilka kręcących się brodatych postaci, co wskazywało, że prace nie zostały jeszcze zakończone.

Poniżej, na samym brzegu znajdowało się molo i skład materiałów budowlanych. Na podeście stało dwóch krasnoludów, którzy z zapamiętaniem wymachiwali rękami i dawali znaki, aby Dumna Syrenka podpłynęła. Jeden z brodatych ludków w podniesionej dłoni trzymał zachęcająco wypchaną sakiewkę.
- Stop! Podpłyńcie! Musicie nas stąd zabrać! Zapłacimy złotem i klejnotami! Hej tam, na łodzi! Tutaj! - wykrzykiwali na zmianę i podskakiwali, aby tylko jakoś zwrócić na siebie uwagę.
 

Ostatnio edytowane przez xeper : 28-12-2017 o 09:02.
xeper jest offline