- O Radziwiła? - zainteresował się Przemysław - Historia ja widzę, szersze kręgi zatacza? - i pozwolił mistrzowi dokończyć tą myśl, zanim powiedział ponownie.
- Widzę kumowie, że ciekawie i mądrze mówicie, a o suchej gębie nigdy jeszcze się ludziom dobrze nie gadało. Jedyne co zostało mi z tej podróży dobrego to ten bukłak gorzałki, której przecie sam nie wypije, bo to grzech z bliźnimi się nie dzielić. Tutejszym piwem, też nie pogardzicie chyba? - i skinął na karczmarkę. Sam zostawił sobie na razie miód do picia, pokazując jak to próbuje i ocenia w smaku, najwyraźniej zadowolony z otrzymanego napoju.
- Powiedzcie mi drogi cyruliku, kto takie to wieści roznosi, że w Płocku jakiś wampierz grasuje? A ja wam rychło powiem, com sam się dowiedział nie dalej jak kilka dni temu. Z tym zaś, że mnich potrafi tłuszczem obróść i na skarbach siedzieć, to ja z wami spierał się nie będę, bo jak to mój ukochany tatko mówi, nie od dziś wiadomo, że grabie zawsze do siebie grabią. Ale są i zakonniki dobre, które więcej się modlą, jak obżerają, więcej pracują, jak skarby liczą i bardziej wiedzę gromadzą i nauki studiują, niż lenią się kosztem zwykłych ludzi.
Każden z nas na pokusy złego wystawiony jest, a im kto większy i Boga bliżej tym i pokusa większa, bo na dusze takiego diaboł tym chętniej czyha. - zakończył Przemysław.
- Komuż to zależeć by mogło, aby wieści takie szerzyć? - zwrócił się na koniec bardziej do Małomira niż do cyrulika.