| Klasztor w Mogilnie
Anna z zainteresowaniem przyglądała się poczynaniom swego towarzysza, a potem opatowi spożywającemu trunek. Czyżby była to kolejna próba, przygotowana przez brata Fyodora. Nie odrywając wzroku od pijącego mężczyzny, oczekiwała na jakiś efekt. Jego brak zarówno ją ucieszył jak i zasmucił, bowiem oznaczało to, że wszystko jest tak jak być powinno, a co za tym idzie są równie daleko od rozwiązania sprawy Mogilna, jak byli na początku. Na chwilę opuściła wzrok, spoglądając na swój zakurzony habit. Chociaż… może po prostu tak jak przewidywali nie ma sprawy Mogilna… może jedyne co zatruwa to miasto to strach i pomówienia miejscowej ludności.
Gdy Częstogoj odezwał się ponownie podniosła wzrok. Jej oczy aż zalśniły widząc zawartość bogato zdobionej skrzyneczki. Podeszła do zaprezentowanych w szkatule listów, nawet nie oglądając się na brata Fyodora i niemal z namaszczeniem przesunęła dłonią po znajomych pieczęciach. Podniosła wzrok na opata i mimowolnie uśmiechnęła się.
- Pozwól bracie… - Spokojnym ruchem sięgnęła po listy pozwalając Częstogojowi na ewentualną reakcję.
Nie trafiając na żaden opór, zagłębiła się w zebrane w listach treści. Od razu rzuciło się jej w oczy, że papiestwo nie szczędziło pochwał płynących od kolejnych papieży. Pomoc w "Sprawie weneckiej", identyfikacja artefaktu z Ziemi Świętej, czy o zgrozo kontr zaklęcie zamykające bramy piekielne w kraju określonym jako Britania Hiberia. Anna spoważniała i odruchowo ścisnęła mocniej jeden z arkuszy. Znała temat “sprawy weneckiej”. Historia była opowiadana na jednym z klasztorów, w którym przebywała Anna. Jako historia sprzed sześciu dekad.
Wyglądało na to, że Benedyktyni służyli radą papiestwu na co najmniej sto lat przed powołaniem Inkwizycji. I choć bez wątpienia w grę wchodziła wielka wiedza z zakresu okultyzmu, to pisma jednoznacznie wskazywały, że była ona wykorzystywana w dobrej wierze.
Wizja zaskoczyła ją usadzając w stojącym, na szczęście, tuż za nią krześle z satynowym obiciem. Cytat:
Kolejni dostojnicy papiescy. W połyskujących szatach. Pojawiali się i znikali. Niektórzy pisali listy samemu. Inni dyktowali je swym Asystentom Tronu.
| Anna osłupiała przyglądała się ostatniemu, przeczytanemu przez nią tekstowi. Tak stare dokumenty… delikatnie pogładziła papieską pieczęć. Była niemal pewna, że pomoc o której wspomniano w listach miała związek ze zbiorami przechowywanymi w tym klasztorze. Z księgami, do których pragnęła zajrzeć. Wzmianki o wotach przesyłanych z Rzymu do Benedyktynów wraz z prośbami o pomoc tłumaczyły bogactwo komnaty, w której siedzieli. Niepokoiło ją tylko, czy do klasztoru mogło trafić coś jeszcze. Przedmioty wymagające zbadania… oceny uczonych. Czy do zakonników trafiło coś co mogło przerosnąć ich wiedzę… splugawić to święte miejsce? Chwilę trwało nim udało się jej podnieść głowę i spojrzeć wpierw na opata, a potem na swego towarzysza.
- Listy… są prawdziwe. - Powiedziała to tak, jakby od początku było to wiadome. Nigdy nie wątpiła w autentyczność tych pism, jakoś wizja tego, że ktoś mógłby się dopuścić podrobienia papieskich pieczęci… Potrząsnęła głową i ostrożnie złożyła arkusz, po czym nie wstając z krzesła sięgnęła po ostatni arkusz. Kartka prawie rozpadła się w dłoni zakonnicy.
Ostatni z listów był datowany na A.D. 504... było to polecenie Papieskie wyprawy misyjnej na ziemie Słowian. Przed soborem konstantynopolskim. Ponad siedem wieków temu. Później były wzmianki o przeniesieniu Sophia Patris z ziem Rzymskich na granice cesarstwa. A z początkiem XI wieku wzmianka o pogrzebaniu Mądrości Pańskiej w Mogile. Już chciała odłożyć pismo, gdy jej głowę przeszył kolejny atak. Cytat:
Zobaczyła jak dostojnik kościelny rozkazuje młodemu mnichowi o brązowych włosach i zielonych oczach ruszyć z wyprawą szerzenia prawdziwej wiary.
| Z trudem udało się jej nie opuścić cennego dokumenty. Razem z poprzednim listem złożyła go w szkatule i zmęczona opadła na krzesło przyglądając się opatowi. Częstogoj musiał znać treść listów, wiedział jakie zbiory skrywa jego klasztor. Sophia Patris musiała być księgami…. bardzo cennymi dla inkwizycji księgami.
Anna dała swemu ciału chwilę odpocząć. Od samego rana wizje wypełniały jej głowę nie dając wytchnienia, a teraz była niemal pewna że czeka ją jeszcze wiele pracy tej nocy. Obejrzała się na brata Fyodora. Nie chciała mu teraz tego wszystkiego opowiadać. Częstogoj mógł wiernie służyć sprawie, opieki nad klasztorem, jednak co tyczyło się inkwizycji, powinno pozostać między nimi.
- Bracie według mej oceny, ważne jest by nic nie stało się klasztorowi i temu co znajduje się na jego terenie. - Uśmiechnęła się słabo do Fyodora. - Jest to ważne dla Nas. - Podkreśliła ostatnie słowo i dopiero po chwili obejrzała się na opata.
Chciała wierzyć, że w klasztorze nie wydarzyło się nic niepokojącego, że obecni tu zakonnicy nadal wiernie służą Panu. Jednak.... Będzie musiała porozmawiać z bratem Fyodorem na osobności. Obcowanie z wiedzą, nieraz przynosiło zgubę tym, którzy zbyt łatwo się jej oddali. Wpatrując się w Częstogoja pokłoniła się lekko.
- Czy mogłabym prosić o błogosławieństwo bracie?
Nie podnosząc głowy zaczekała, aż opat podejdzie i dotknie jej, skrytego częściowo pod welonem, czoła. W skupieniu wsłuchała się w odmówione krótkie słowa błogosławieństwa, a chwilę później poczuła jak moc owego błogosławieństwa, jak ją napełnia wola działania i odchodzą troski.
Dużo spokojniejsza podniosła głowę, by spojrzeć wprost w oczy Częstogoja.
- Chciałabym zajrzeć do waszych zbiorów.
- A więc wiecie. Tedy zaiste stoi za wami papiestwo - opat pokiwał głową z aprobatą. - Bracia adorują właśnie krzyż Pański, więc do biblioteki zaprowadzi was Adam. Podczaszy.
Anna spojrzała na niego zaskoczona. Wyczuła, że spokój opata jest pozorny. Bardzo chciał ukryć swój strach przed wizytą Inkwizycji w bibliotece. Cały niepokój powrócił też do serca zakonnicy. Delikatnie zacisnęła piąstki na krawędzi rękawów habitu. Jeśli będzie chciała się skupić na pismach będzie potrzebowała wsparcia.
- Niech i tak będzie. Chciałabym by posłano po mego towarzysza Gerge. - Powoli rozluźniła dłonie, nie odrywając wzroku od opata. - To był męczący dzień i będzie potrzebna mi pomoc. Warto byłoby też posłać kogoś do naszych towarzyszy zmierzających nadal do Mogilna, wierzę, że ich wsparcie może pomóc w Waszej sprawie. |