- Co? Tamto? - John udawał niewiniątko - No, Kano będzie wkurzony - uśmiechnął się do swoich przełożonych.
O cześć Kylen, co słychać? - spytał na pozór serdecznie. Bawiło go dziecinne zachowanie kobiety i postanowił ulżyć sobie na wprawieniu ją w jeszcze większą niezręczność, jeśli to możliwe.
- A co tu się działo? - dodał po chwili. - Wygląda jakbyśmy dalej byli w grze? - John postanowił zignorować wzrok Raydena. Jeszcze nie przetrawił ich ostatniej wymiany zdań i nie zamierzał wchodzić w kolejną. Zresztą, jak coś pójdzie nie tak, będzie mógł go obarczyć winą. Bóg Gromu wyglądał na kogoś, kto lubi brać winę na siebie.
John przyjął kubek lecz zanim upił spojrzał na Kylen - Mam nadzieję, że to nie z Twoich zapasów - uśmiechnął się. Mimo zmęczenia miał doskonały humor. |