Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-11-2017, 23:54   #92
Zuzu
 
Zuzu's Avatar
 
Reputacja: 1 Zuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputację
Znalezienie idiotoodpornej tablicy z planem statku było dla De Luci jak wygrana w loterii. W końcu kolor włosów do czegoś zobowiązywał, a gdyby przyszło jej przekopywać się przez wewnętrzne oznaczenia, zrozumiałe jedynie dla załogi, chyba trafiłby ją na tym lodowatym korytarzu już totalny szlag. Tak chociaż wciąż trzymała fason, mimo zgrabiałych, ledwo poruszających się palców dłoni, równie zimnego nosa i delirki przypominającej tej po ostrej alkoholowej libacji. Na szczęście znaleźna bluza odrobinę spowalniała proces zamiany w mrożonkę.
- Kombinezon… królestwo za kombinezon. I saunę. Herbatę. Śpiwór. Koc termiczny… - mruczała pod nosem, stawiając pospieszne kroki i starając się nie zatrzymywać na dłużej niż to absolutnie konieczne, bo gdy pozostawała w ruchu nie szczękała jeszcze zębami.

Gdyby jeszcze telepało nią przez syndrom “dnia po” - spoko, przyjęłaby to z godnością. W swoim słonecznym apartamencie, leżąc na kanapie z butelką wody… nie w latającej oborze trącącej ubojnią, chłodnią i gnojem jednocześnie. Do tego ta ciągle świeża krew, brak lustra i przede wszystkim światła. Energii zasilającej sieć wewnętrzną statku, jego systemy od delikatnych struktur sensorów, do sterowania spłukiwaniem wody w toalecie.

Blondynka objęła się ramionami, chowając dłonie pod pachy aby odrobinę je ogrzać. Dobra… krew była najgorsza, gorsza nawet od chodzenia w trupie zamiast żywej jednostce. Biała i czerwona, do kompletu z przestrzelinami. Jak na rolniczy frachtowiec przeprowadzono tu całkiem poważną potyczkę której wolała się nie przyglądać… nie z ciężkimi krokami zza pleców.

Kto to był? Dwie opcje: wróg albo przyjaciel. Biorąc pod uwagę okoliczności przyrody tylko debil obstawiałby drugą opcję. Stone wreszcie ją znalazł? A może rzeczywiście jego ludzie tylko robili sobie jaja…

Szybki rzut oka na wnętrze kanciapy nie nastrajał optymistycznie. Drzwi otwierały się na korytarz, nie schowa się za nimi. Biurko co prawda było spore, ale stało idealnie na przeciwko wejścia - jeden rzut oka i ją znajdą. Zostały… szafki! Metalowe, z dziurkami przez które da radę rzucić okiem na pogoń: czy to znajome gęby, a jeśli nie - będzie w miarę bezpieczna póki obcy nie odejdą. Bieganie z niewiadomym ogonem odpadało. De Luca musiała wiedzieć co się tu diabła odwala nim zwlecze się do maszynowni.

Latające truchło wypadało ożywić żeby nawiązać kontakt z drugim statkiem… ale to zaraz. Marzła tak czy siak, pięć minut jej nie zbawi - przeniesie być może odpowiedź na przynajmniej jedno pytanie.
 
__________________
A God Damn Rat Pack

Mam złe wieści. Świat się nigdy nie skończy...
Zuzu jest offline