Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-11-2017, 17:31   #423
Nefarius
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Agness miała spokojny wyraz twarzy. Słuchała słów młodszej dziewczyny z uwagą i powagą, analizując w głowie każde słowo.
-Potrafisz poskładać w sensowną całość, to czego już się dowiedziałaś? Jaki jest w ogóle twój cel? Powstrzymać boga - demona to brzmi dość prosto, ale domyślam się, że nie o pojedynek na miecze będzie chodziło…- uniosła brew.
Venora rozsiadła się na łóżku, opierając plecami o ścianę.
- Sporo tego jest... - zaczęła. - Głównym wrogiem jest kult smoka. Oni szukają sposobu na wybudzenie Tiamat. Ich aktywność na Smoczym Wybrzeżu wzmogła się w ostatnim czasie. Doniesiono mi o stworzeniu kilku drakoliczy w tamtych rejonach... Najwidoczniej też próbowali coś zacząć w Cormyrze, ale udało mi się zabić smoczydło, które prawdopodobnie wszystkim kierowało. Poza tym pewne tajne bractwo walczące z nimi nawet chciało mnie zwerbować i w sumie to oni najwięcej mi powiedzieli o działaniach kultu. Podobno kultyści są blisko znalezienia klucza, a owe bractwo stara się dowiedzieć co, albo kto nim jest by zdobyć je przed nimi i nie dopuścić do ery smoków. - opowiedziała paladynka na tyle składnie na ile potrafiła.

- Ja właśnie wracam po tym jak pomyślnie przeszłam rytuał oczyszczenia, który przechodzą jedynie najznamienitsi rycerze mojego zakonu - dodała, ale nie było w jej słowach wywyższania się, choć odrobina dumy była wyraźna. - Więc chyba nie powinnaś się czuć źle z przegranej ze mną - lekko uśmiechnęła się. - A pomyśleć, że jeszcze na początku wiosny ukrywałam się w kaplicy na cmentarzu by mnie dwa ghule nie zjadły... - Venora sama była pod wrażeniem postępów jakich dokonała w ostatnich miesiącach.
-Wiem co nieco o ruchach kultu smoka. Cholerne sprzedawczyki bez krzty honoru… W naszych szeregach nazywa się ich smoczymi naganiaczami…- zaśmiała się lekko. -Przez ostatnie miesiące nasi ludzie… Znaczy się słudzy Bane’a…- poprawiła się szybko. -Starli się tymi gnidami kilkukrotnie w centralnej części kontynentu. Wiemy, że urośli w siłę na południu. No i wiem o przebudzeniu kilku potężnych, białych jaszczurów daleko w Górach Krańca Świata, w głębi lodowca.-
- Póki ktoś od Zhentów nie stwierdzi, że ukadanie się kultystami Tiamat to dobry pomysł to jakoś to będzie - westchnęła Venora. - Mam nadzieję, że w czasie mojej nieobecności w zakonie, moi mentorzy pomówili z założycielem bractwa walczącego z kultem. Ich wiedza i doświadczenie będzie potrzebne w walce ze smokami i ich pomiotami... - mruknęła i spojrzała na Agness.

- Opowiedz mi o tych swoich snach? Czy masz w nich wrażenie jakby były rzeczywiste niczym jawa? Ja w swoich nawet czuję zapach... Smród siarki i spalenizny... No i ostatnio zaczęłam nawet rozmawiać z tymi którzy pojawiają się w nich. Znaczy rozmawiałam bo ostatnie noce zupełnie przestały mnie nękać koszmary - na koniec miała minę mówiącą, że sama nie rozumie, dlaczego tak się stało.
-Moje sny są bardzo realistyczne. Ale odczucia nie koncentrują się na otoczeniu, czy zapachu. Ja czuję ból istot, które mnie otaczają. Nie potrafię tego opisać, ale to straszne doznanie…- miała zgorzkniałą minę.
Venora skrzywiła się i nawet nie wyobrażała sobie jak okropne to musiało być.
- To musi być okropne… Ja wyłącznie czuję własne emocje, które ma moja osoba z przyszłości... Nie myślałam, że tak będę myśleć, ani że to powiem, ale chciałabym znów je mieć, spróbować dowiedzieć się więcej... A czy twoje sny zdają się mieć jakiś logiczny ciąg wydarzeń? Moje właśnie takie są. Udało mi się dowiedzieć, że dzieją się one prawie dekadę po tym jak Tiamat powróciła. W tym ostatnim ja, ty i niebieskie smoczydło, szykowaliśmy się na spotkanie z jakimś magiem - powiedziała panna Oakenfold i wstała z łóżka. Agness pokręciła głową.
-Po prostu widzę świat po wielkiej zagładzie. Spotykam ocalałych i czuje całe to piekło, którym przesiąkli…- wzięła głęboki wdech i niespodziewanie zbliżyła się do rycerki dotykając jej policzka szczupłą dłonią.

-Jesteś taka piękna, taka młoda… Ale widzę w twoich oczach jak wiele musiałaś przejść by być tu, gdzie jesteś…- czarna kapłanka odwróciła się i podeszła do okna, skąd było widać całe osiedle krasnoludów.
Paladynka poczuła się nieswojo po tym geście, ale nie dała tego po sobie poznać. Powiodła spojrzeniem za Agness.
- Pewnie w większość z tego co przeżyłam, z kim walczyłam i jakie sojusze zawiązywałam nawet byś nie uwierzyła - stwierdziła i skrzyżowała przed sobą ręce. - Całe szczęście jestem paladynem i nie wolno mi kłamać, bo nawet moi bliscy by w to nie dali wiary
Kobieta uśmiechnęła się nieśmiało -Wierzę, wierzę... - odparła całkiem poważnie.
-Wybierasz się do snu?- spytała nieśmiało -Twój kompan, chyba za mną nie przepada…- dodała z rozbawieniem.
- Tak, trzeba się postarać, żeby przestał na ciebie warczeć. Ale nie dziw mu się, ma cholernie trudne zadanie bycia moim ochroniarzem - odpowiedziała Venora. - Tak, chyba pójdę już spać... Ale najpierw odprowadzę cię do reszty, żeby Balthazaar nie pomyślał sobie czegoś nieodpowiedniego czemu wracasz sama - uśmiechnęła się lekko i machnęła do niej ręką. - No i lepiej mi się śpi po winie - dodała i ruszyła do wyjścia z pokoju.

Venora słusznie założyła jak zachowa się smoczydło. Wpierw wyglądał na rozgniewanego, gdy pierwsza w sali pojawiła się Agness, ale widząc paladynkę od razu przybrał obojętny wyraz twarzy. Panna Oakenfold przy okazji zdała sobie sprawę, że coraz lepiej odczytuje mimikę Balthazaara.
Kobiety dosiadły się do stołu i przyłączyły do posiłku. Wina faktycznie nie było, ale zamiast niego Venora dostała całkiem dobry likier, którego jedna szklaneczka sprawiła, że zaczęło rycerce przyjemnie szumieć w głowie. Po drugiej szklance zakręciło jej się w głowie i stwierdziła, że czas najwyższy odpocząć.
Balthazaar zaśmiał się tylko mówiąc coś o słabej głowie, dopił swoje piwo i wstał od stołu oznajmując, że odprowadzi ją do pokoju. Panna Oakenfold nie miała pojęcia co było w likierze, ale czuła się, jakby po czasie uderzał do głowy ze zdwojoną siłą.
- A już chciałam powiedzieć, że jak na krasnoludzki to jest słaby - mruknęła pod nosem, gdy smoczydło prowadziło ją do pokoju. Balthazaar nic nie odpowiedział tylko wyszczerzył zęby śmiejąc się z niej.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline