Otto dotarł na miejsce pożaru. Ludzie uwijali się jak w ukropie starając się ugasić skaczący z domu na dom ogień.
Wieddenstein stanął z boku i szukał kompanów. Nie trwało to zbyt długo i po chwili stał przy nich.
- Wydaje mi się, że można by było wykorzystać chwilę i zająć się sprawą Dziadygi. Mam plany tylko czy ktoś z was umie je nanieść na plan miasta?- Zwrócił się do kompanów dając im znać by oddalić się i zająć się sprawą.
Otto czół się źle i coś mu mówiło, że długo nie pociągnie w dobrej kondycji.
Jedyną nadzieją był Dziadyga i teraz dla niego był najważniejszy. Poza tym on jeden może pomóc w rozwikłaniu tej zagadkowej choroby.
Mag wiedział, że jak przysiądą nad planami będzie musiał jeszcze raz skorzystać ze swojego arsenału czarów. Szczególnie tych zwiększających szansę znalezienia jakiegoś szczegółu.